Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak też i było z nimi. Czas spędzony z Miyashi był najwspanialszy w życiu Haylee. Niestety musiała już wracać chociażby na wzgląd Ai, która prawdopodobnie strasznie się zamartwiała. Ale obiecały sobie, że wróci do niej jak tylko odejdzie z Sekty. Wtedy miała dołączyć do NRS i już zawsze być razem z ukochaną. Nie wiedziały, że przewrotny los potoczy się nieco inaczej.
Haylee zatrzymała się przed wyjściem, za nią stała Miyashi. Mimo że brunetka nie była wstanie znać uczuć ukochanej dobrze wiedziała, że mała musiała to strasznie przeżywać. Sama też nie chętnie chciała odejść. Gotowa już do wyścia szybko odwróciła się na pięcie i gwałtownie przytuliła Miyashi.
- Wrócę do ciebie. Przyżekam. Więc proszę... Czekaj na mnie. Nie potrwa to dłużej niż miesiąc. - szepnęła czule do uszka mniejszej brunetki, która odwzajemniła uścisk.
- B-będę... - odpowiedziała. Jej głos w niektórych momentach łamał się. Obie z trudem powstrzymywały się od płaczu. Po zakończonym uścisku, który swoją drogą trwał długo, Hay powoli udała się w stronę dzwi. Gdy zniknęła za nimi, Miyashi chciała za nią pobiec lecz jakaś niewidzialna siła powstrzymywała ją. Została sama w korytarzu...
Lecz w trakcie przygotowywań wybuchła wojna z Mroku. Dom Haylee został doszczętnie zniszczony podczas pewnej walki z krukonami. Nie miała już po co tam być, a tym samym jedyny powód należenia do Sekty zniknął. Chciała wrócić do Miyashi jednak portal prowadzący na Ziemię został obstawiony przez krukonów. Haylee bardzo martwiło, że któryś z nich mógłby jej coś zrobić, gdyby zechciała odwiedzić Deltę. Niestety wówczas była za słaba, by się przebić. Za tymczasową bazę obrała sobie chatę na terenie WZ, które wówczas było w totalnym rozkładzie. Członkowie ciągle się sprzeczali jak i panował straszny chaos. Prawdopodobnie wciąż nie pozbierali się po stracie starej alphy zaś nowego przywódcy nikt nie słuchał. Nic dziwnego, że odkrycie intruza na ich terenie, który powiedzmy szczerze w ogóle się nie ukrywał, zajęło im sporo czasu. Haylee dostrzegła w tym promień nadziei. Dzięki ich pomocy mogłaby się dostać na Ziemię. Szybko wkupiła się w ich łaski, a dzięki kilku udanym akcjom Kleofas zrezygnował ze swojego stanowiska na rzecz nowej. Tak oto nimfomanka została alphą Watahy Zachodu. Jako pierwszy cel obrała sobie odblokowanie przejścia na Ziemię. Oczywiście zadanie zakończyło się sukcesem. Według planu w tamtej chwili miała odejść od WZ na rzecz NRS ale podejrzewała, że wówczas WZ znów znalazłoby się w stanie rozkładu. Mimo wszystko Haylee posiada coś na wzór sumienia. Postanowiła więc odłożyć tą decyzję na później jednak nie zrezygnowała ze spotkania z Miyashi. Udawszy się na Ziemię zobaczyła Miyu całą i zdrową. Haylee nie miała jednak odwagi jej się pokazać. Złamała przyrzeczenie złożone ukochanej. Jak niby miała spojrzeć w oczy swej ukochanej? Wróciła więc na Ziemię, gdzie poprowadziła swą watahę do zwycięstwa. Wojna w końcu się zakończyła. Haylee nie chciała spotkać się z Miyashi. Liczyła że pomyśli iż zginęła podczas wojny. Niestety świat nie jest tak dobry a plotki o jej dowództwie szybko się roznosiły. Domniemywała, że dotarły one do uszu Miyashi. Jednak Haylee wciąż bała się konfrontacji. Zamiast tego niekompetentna alpha zajęła się renowacją WZ przez co aktualnie przypomina to bardziej jej harem niż watahę. Rekrutowała także nowych członków. Nie raz zmuszała ich do nocnych przygód czy innych tego typu rzeczy byleby zapomnieć o ukochanej. Bezskutecznie. Z czasem zgraja brunetki stała się bardzo... hałaśliwa, a kilkorgu z nim zdarzyło się zaatakować wilki z WKJN przez co stosunki z nimi stały się bardzo niestabilne. Nie chcąc by taka sytuacja powtórzyła się z Republiką, Haylee postanowiła zawiązać sojusz. W końcu nie chciała pewnego dnia obudzić się wiedząc, że będzie walczyć z watahą swojej ukochanej. Tylko... jak tu się z nimi skontaktować?
Zdaniem Kirisa, jak to mówi Haylee jej przydupasa, powinni znaleźć kraskę lilopierśną. Tia... wielkie watahowe łapanie ptaszorów! Pod hasłem integracji Hay przymusiła wszystkich do łapania tychże ptaków. A zwycięzcą tego przedsięwzięcia został nie kto inny jak Cane!
Tak więc wysławszy wiadomość do NRS wkrótce otrzymała list zwrotny, w którym napisane było, że wyrażają zgodę na spotkanie. Kilka dni później nastał wyczekiwany czas. Haylee udała się na umówione miejsce. Sama. Tak jak zawsze nie ważne od sprawy brała ze sobą Kirisa tak tym razem nie mogła. Za bardzo się bała konfrontacji. Nie byłaby wstanie ciągle udawać wesołej.
Dziewczyna stanęła przed dzwiami i wzięła głęboki oddech. Przybrała poważną minę po czym pewnym krokiem weszła do środka, gdzie znajdował się już Zdrajca wraz z Est. Brunetka uważnie się rozejrzała. Na szczęście nigdzie nie było Miyashi. Czyli jednak uszanowali jej prośbę?
- Zatem przedstawię wam powód naszego dzisiejszego zebrania - zaczęła Haylee gdy w ten przerwał jej Zdrajca
- Zaczekaj! Nie jesteśmy w komplecie.
- Ale... Jak to? - zaczęła niepewnie wadera. Miała nadzieję, że Zdrajca nie powie tego co myślała, że powie. Niestety jej obawy się ziściły.
- Święta Trójca nie byłaby "Trójcą" gdyby składała się z dwóch osób. Jeśli to taka ważna sprawa, że poprosiłaś o spotkanie z nami twarzą w twarz nie może zabraknąć Miyashi. Nie wiem co między wami zaszło ale- w ten z tyłu Haylee skrzypnęły drzwi a do sali ktoś wszedł. Brunetka miała wrażenie, że ze strachu serce zaraz wyskoczy jej z piersi.
- L-lusia..? - usłyszała delikatny głosik swojej ukochanej.
Miyashi? Estu?? Zdrajco???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!