23 kwietnia 2017

Od Fox - Walka z Aabonethem

  To nie był dla Fox zbyt szczęśliwy dzień. Pierwsze popołudnie w roli Zastępstwa Śmierci upłynęło bardziej pracowicie, niż wszystkie poprzednie, które kiedykolwiek przepracowała jako pomocnik. A pensja... no cóż, teraz była własnym szefem, a nie odnalazła jeszcze tego ukrytego sejfu z pieniędzmi, z którego korzystał Śmierć. Właściwie, to powoli zaczynała wątpić, czy takowy istnieje. A inni pomocnicy zaczynali już się upominać o swoje należności. Utrzymanie pozoru, że nic się nie zmieniło nie było takie łatwe zważywszy na to, że jeśli dowiedzieliby się o zmianie na stanowisku Śmierci, to życie dziewczyny zamieniłoby się w koszmar, najeżony szpilkami w mielonym, truciznami w Herbacie czy też kuszami w szafie.
  Ruda opadła ze znużeniem na fotel prezesa w gabinecie Śmieci. Jej kości zgrzytnęły głucho. Nie lubiła tego, jednak musiała zachować pozory. Chciała zamknąć oczy, jednak cóż... brak powiek jej to uniemożliwił. Westchnęła, a jej wzrok spoczął na... leżącej jak gdyby nigdy nic na stole klepsydrze.
  NO NIE. TEGO TYLKO BRAKOWAŁO. Westchnęła ponownie, sięgając po urządzenie i leniwie obracając w palcach. Piasek wewnątrz przesypywał się powoli.
  Zastępcza Śmierć podniosła się z fotela i charakterystycznym, chwiejnym krokiem, powlokła w kierunku stajni. Konie czekały. Gotowe. Dosiadła pierwszego lepszego... chyba nazywał się Czaruś, jednak nie dałaby se głowy uciąć, i spięła go piętami, zmuszając do galopu. Czaruś ruszył z początku powoli, jednak potem zaczął coraz bardziej przyśpieszać, aż przestrzeń, wokół dziewczyny zaczęła się zakrzywiać i... niespodziewanie Fox znalazła się w olbrzymiej grocie, na której środku, kołysząc mackami, stał olbrzymi potwór. Zastępcza Śmierć ściągnęła kosę z paska na plecach i zważyła ją w dłoni. Przeciwnik był poważny, a ona będzie musiała sobie z nim poradzić kosą. K o s ą. Nigdy w życiu nie używała jej do walki. Przy koszeniu ludzi nie było jeszcze tak źle, jednak ten potwór...
  Stwór odwrócił się kierunku szkieletu, z rykiem. Był paskudny, a jego macki wiły się nieustannie. Obleśnie.
- Kobita cy ni kobita? - rozległ się głęboki głos z jego gardzieli. - Coby ni kobita to jo zobije. Co kobita to wyrucham. Co, kobita cy ni kobita?
  OBLEŚNY STWÓR. Oznajmiła Fox, próbując się skrzywić, jednak czaszka pozostawała niezmiennie uśmiechnięta. TWOJE DNI SIĘ WYPEŁNIŁY. PRZYBYŁ E M ROZLICZYĆ CIĘ Z TWOICH CZYNÓW.
- Zotym ni kobita! - potwór warknął i macki świsnęły, tuż koło głowy Zastępczej Śmierci. Odskakiwanie w tej formie byłoby niezbyt epickie, wiec Fox usiłowała robić uniki, nie zniżając się do tak niskiego zachowania. Jednocześnie kręciła kosą, próbując opanować jej ruchy i dostosować je do nadchodzących ataków macek.
  Kościotrup poczuł niezwykłą satysfakcję, gdy pierwsza z kończyn stwora upadła z mlaśnięciem, a on zawył z bólu. To był ten moment. Fox wiedziała już, jak użyje kosy. Uniknęła kolejnej, wściekłej fali macek, po czym zbliżyła się do stwora tak gwałtownie, że pewnie by się cofnął. Gdyby zdążył. 
  Cięcie kosą zakończyło jego marny żywot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits