08 kwietnia 2017

Od Apollo, Artemidy cd Zdrajca "Koszmar"


DOPISEK:Bardziej od Artemidy, bo Apuś sobie gdzieś tam spoczywa w pokoju...


Dziewczynka spała niczym zabita. Cała ta podróż i przeżycia zmęczyły ją niesłychanie. Nigdy bowiem nie była tak daleko od domu. W dodatku całą tą drogę przeszła pieszo. Niemożliwe było aby słabe ciało dziewczynki, zniosło taki wysiłek i przy tym później się nie upominając. Teraz mogła a raczej musiała wypocząć. Chociaż... czy można nazwać to wypoczynkiem? Sen, który śniła... czy można nazwać go snem? Ciemna, zimna i bezkresna pustka. Koszmar bez wyjścia, a ona trwała w jego centrum. Na nieszczęście Artemida nie wiedziała, że śpi. Paraliż przeszył ją do kości. Tak realistycznie... tak wyraziście czuła to wszystko, że nikt na jej miejscu nie umiałby odróżnić fikcji od rzeczywistości.

Nagle w głuszej ciszy rozbrzmiał głos tak znajomej dziewczynce. Głos, który tylko ona słyszała.
- Nel Tu..? - wyszeptała niepewnie.
- Artemido, to tylko koszmar. Nie musisz już niczego bać. Co ważniejsze - gdzie jesteście? Wasza matka bardzo się o was martwi. Nie powinniście się tak oddalać. Nie mogę ukryć zawiedliście mnie. Pod przykrywką zabawy uciekliście. Oszukaliście mnie. Tego mogłam się spodziewać po twoim bracie ale ty?
- P-przepraszam... Tak mocno... przepraszam... - powtarzała dziewczynka. Po policzkach zaczęły cieknąć łzy. Chcąc by przestały płynąć zasłoniła oczy. Gdy po chwili odkryła je dostrzegła, że pustka zniknęła. Artemida znajdowała się w jakimś pokoju. Rozejrzawszy się wokół nie dostrzegła Zdrajcy, toteż niezdarnie zeszła z tapczanu na którym spała i ruszyła w stronę wyjścia. Pod naporem jej siły stare drzwi skrzypnęły co poskutkowało, że Artemida cofnęła się parę kroków w tył. Po chwili jednak przezwyciężywszy strach kotka opuściła pokój. Znów powodziła wzrokiem w poszukiwaniu Zdrajcy, lecz nikogo nie zauważyła. Ruszyła wzdłuż korytarza na końcu którego zauważyła schody. Pomimo wszelkiej ostrożności, tygrysicy nie udało się utrzymać równowagi. W rezultacie mała przekoziołkowała przez całą długość schodów. Maleńka spróbowała wstać jednak skończyło się to na tym, że znów upadła.
- Panie Zdlajco! - wołała w kółko kotka tak głośno jak była wstanie. Ten budynek wzbudzał lęk w Artemidzie. W dodatku była tu sama i nie mogła wstać. Za każdym razem, gdy próbowała się podnieść łapy uginały się pod jej ciężarem. Tym wołaniem miała, że jej towarzysz przyjdzie jej z pomogą.

Zdrajceł? Artemida niezdarą jest^^'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits