09 kwietnia 2017

Od Dante'go cd Haylee



Dante położył się na trawie, patrząc, jak Haylee bawi się z jego synem. Schował nogi pod siebie i ułożył łeb na ziemi. Machnął ogonem i uważnie obserwował grę w ciuciubabkę. Nie chciał, by Cane sobie coś zrobił, a przy Hay nawet zabawa w króla ciszy była niebezpieczna.
Oczywiście ciuciubabka szybko się znudziła energicznemu wilczkowi i zaczęli się bawić w chowanego, potem w szczura, babę jagę, berka i tak do samego wieczora. Gdy w końcu skończyli swoje gry, słońce chowało się powoli za horyzontem, a las spowijał mrok. Dante niemal się uśmiechnął widząc wymęczoną Haylee.
– Zmęczona? – spytał, a dziewczyna wyprostowała się jak na zawołanie i żwawym krokiem ruszyła do przodu.
– Chciałbyś. – Wytknęła mu język. – Patrz, jak się wieczór szybko zrobił! Odstawimy młodego i już będziemy mieć czas dla siebie! Czyżby Bambi chciał się wymigać? Wiesz, że…
Dante wyłączył się w tym momencie, gdyż nie miał ochoty na słuchanie słowotoku dziewczyny. Szedł dalej przez las z Cane’m drzemiącym na jego grzbiecie. Oczywiście, Haylee po chwili stwierdziła, że już nie chce jej się chodzić i ochoczo wskoczyła na plecy Dantego z dzikim okrzykiem ,,Zawsze chciałam ujeżdżać jelenie!”. Uznałby to za niewinne wyznanie, gdyby nie fakt, że dzisiaj wylądują razem w łóżku. O ironio.
Doszli do domu Arayi w niecałe pół godziny. Po krótkiej rozmowie z kobietą zostawili u niej Cane’a, a Dante obiecał, że przyjdzie po niego jak najszybciej. Jak już załatwił sprawy z dzieckiem, spojrzał na głupio szczerzącą się Haylee.
– Co taka szczęśliwa? – zapytał podejrzliwie.
– W końcu jesteśmy sami Bambi – odpowiedziała, a Dante skwitował to prychnięciem.
– Zaczekaj chwilę – mruknął.
– Ej! Bambi! Nie uciekaj! – zaśmiała się Hay, a Dante przewrócił oczami, wchodząc za ścianę domu, gdzie zmienił swoją postać na ludzką. Szybko naciągnął na siebie szorty i odgarnął włosy z twarzy, przeklinając pod nosem ich długość. Miał ponad tysiąc lat, a nigdy nie mógł się przemóc by je ściąć. A nawet nigdy nie należał do stworzeń specjalnie sentymentalnych.
Wyszedł z powrotem do dziewczyny a ta poruszyła dwuznacznie brwi, patrząc na jego odkryty tors. Przewrócił ponownie oczami, a Haylee parsknęła wesoła śmiechem i w podskokach skierowała się za nim.
– Gdzie idziemy?
– Do mnie. Chyba nie chcesz tego robić tutaj – stwierdził, a dziewczyna rzuciła się na jego plecy, uczepiając się ich jak koala.
– Mi tam pasuje – wymruczała mu wesoła do ucha, a Dante westchnął głęboko.
– Ale mi nie.
Szybko skierował się do domu z dziewczyną uwieszoną na jego plecach. Wprawdzie cały czas potykał się o wystające korzenie, ale nie zwalniał. Dzięki takiemu a nie innemu tempu do swojego domu doszedł już w pięć minut. Ściągnął Haylee ze swoich pleców i postawił przed drzwiami, które otworzył na oścież.
– Panie przodem – powiedział, a Hay szybko weszła do przedsionku, a potem do małego salonu połączonego z kuchnią. Dante zamknął drzwi na klucz i ruszył za brunetką.
Włączył światło i spojrzał na dziewczynę, która stała pod ścianą i uśmiechała się do niego figlarnie. Oparł się o blat w kuchni i przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie w milczeniu.
– Uuu… Czyżby Bambi miał pietra? – zakpiła, a Dan z trudem powstrzymał się od przewrócenia oczami.
– Chciałabyś – powtórzył jej słowa i odbił się od blatu.
W trzech sporych krokach doszedł do niej. Chwycił mocno za jej biodra i przyciągnął do siebie. Dziewczyna z uśmiechem zarzuciła mu ramiona na szyję, a on brutalnie wpił się w jej usta. Skoro chciała wrażeń to je dostanie.

Hay? B) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits