01 marca 2017

Od Zdrajcy - Walka z Centurionem (Cd. Q5)

Zdrajca stał w lesie, z nosem przytkniętym do ziemi. Człowiek, który wybawił go z uścisków śmierci stał krok za nim i przyglądał się mu.
- To naprawdę ciekawe i potężne stworzenie. Dlatego chcę je mieć w swojej kolekcji. Przyprowadzisz je dla mnie? 
Wilk pokiwał lekko głową, nie zaprzestając tropienia. Wiedział już, kim jest tamten mężczyzna i wcale mu się to nie podobało. To jego widział wtedy, na arenie. Jego, jego. On musiał wystawiać te zawody. A teraz chciał zdobyć kolejnego nieszczęśnika, który wystąpi w jego grze. Jednak Zdrajca wiedział już, jak to rozegrać, by nie oddać mu centaura i przy okazji uciec samemu. W końcu przysięga, złożona pod przymusem nie jest niczego warta.
Nagle złapał trop i ruszył z pozycji stojącej do pełnego galopu, lawirując między drzewami. Biegł wiele godzin. Kilka razu zgubił trop, by znowu go odnaleźć. Kluczył i krążył. Zwierze najwyraźniej nie było do końca pewne, dokąd zmierza. A może chciało zgubić ewentualną pogoń? Cokolwiek by nim nie kierowało zdecydowanie utrudniło życie tropiącemu.
Wreszcie, gdy go zobaczył, Centurion stał nad innym, powalonym centaurem, nie prezentującym się jednak zbyt okazale. Jego biała sierść była brudna i poplamiona krwią, a na piersiach odciśnięte były ślady kopyt. Centaur błagał o litość, jednak włócznia przeciwnika nie okazała mu jej. Jednym, ostatnim ciosem wbiła się w pierś przeciwnika, pozbawiając go życia.
Centurion cofnął kopię. Jego całe ciało zaczęło drżeć, a drewniany drąg wypadł mu z dłoni. Zdrajca uniósł uszy, zdziwiony. Centaur... z początku to był tylko cichy szloch, dobywający się z jego gardła, jednak po chwili zmienił się w wycie rozpaczy. Centurion opadł na kolana i schował głowę w dłonie.
Zdrajca wstał, przemieniając się w człowieka. O dziwo obroża pozwoliła mu na to. Obroża? Przejechał palcami po szyi. Owszem, była tam, jednak jakby... martwa. Całą elektronikę musiał szlak trafić od przegrzania jego ciała. Dobrze.
Ruszył w kierunku celu. Powoli, bezszelestnie. Jak prawdziwy zabójca. Stanął przed nim i schylił się, by podnieść włócznię. Ucho centaura drgnęło lekko, a szloch przycichł. Człowiek wyprostował się powoli, wpatrując się w pustą twarz stwora, która zdawała się podążać za nim wzrokiem, zza palców. Powoli Centurion opuścił ręce i zwiesił smętnie głowę.
- W porządku... zasługuję na śmierć... – powiedział gorzko, a jego głos zadrżał, gdy wypowiadał ostatni wyraz. – Śmiało. Ja się nie wahałem. Zabiłem całe moje stado. Całe. Klacze, źrebięta... moją ukochaną... – z jego gardła rozległ się pełen bólu charkot, jednak odchrząknął, próbując go uspokoić. – No, dalej.
- Nie robię tego z własnego kaprysu – zapewnił Zdrajca, jednak nawet on słyszał, jak kiepsko to brzmiało. Uniósł wysoko włócznie i dźgnął, a jej ostrze przeniknęło na wskroś pierś centaura. Ten zamarł na chwilę w bezruchu, po czym upadł na bok, na trawę. Zdrajca błyskawicznie przyskoczył do niego i przyłożył do rany rękę.
- Jeszcze jeden, ostatni raz... – poprosił i poczuł znajomy ból. Na chwilę świat stał się czarny, a gdy ponownie powróciły kolory Zdrajca stwierdził, że markotny Centurion spogląda na swoje zwłoki i, że widzi to przy pomocy tylko jednego oka.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits