- Herbaty powiadasz? - Fox oparła się w zamyśleniu o niewidzialny trzonek łopaty. - Ano, Herbata to nie jest coś, czego się odmawia - odparła, patrząc ponuro na trupa. - A smuteg chwyta, cóż nie udało mi się opchnąć tego truchła.
- Zaraz przyniosę. - Dziewczyna uśmiechnęła się, tylko trochę wymuszenie. - Rozgość się.
Gdy zniknęła, Fox podeszła do zwłok, zarzuciła je sobie na ramię i wyniosła przez otwarte drzwi wejściowe. Mimo wszystko zwłoki nie były tym, na co zasługiwała Herbata. Nie. Zdecydowanie porządek musiał być, zanim napar zostanie podany.
Wróciwszy do salony, dziewczyna rzuciła się na kanapę, nawet nie ściągając butów. W końcu i tak była usyfiona krwią trupa. Szkoda było brudzić skarpetek (ruszowych w kotki zresztą :3 z edycji limitowanej!). Fox odpięła od paska klucz i zaczęła kręcić nim na palcu. Niespodziewanie w drzwiach pojawiła się kobieta-kot, niosąc tacę z Herbatą. Jak się można było spodziewać ten moment obrał sobie klucz, by ześlizgnąć się z palca i polecieć w losowym kierunku. Fragonia schyliła się, jednak na szczęście losowy kierunek nie był w jej stronę.
Zakapturzona postać zeskoczyła z kanapy wyjęła ze ściany wbity w nią klucz, po czym odwróciła się, chowając go za plecami i uśmiechając się szeroko.
- Ah te prądy konwekcyjne. Normalnie wlatuje jeden z drugim do pomieszczenia i tylko patrzeć, cóże dziury w ścianach robio - wytłumaczyła, ruszając nonszalanckim krokiem z powrotem w kierunku kanapy, jednocześnie usiłując przyczepić zdradziecki klucz z powrotem do paska.
- Darkness już i tak bardziej zły nie będzie... - westchnęła Fragonia, stawiając tacę na stoliku.
Fox przeskoczyła przez oparcie kanapy i pochyliła się nad kubkiem, z którego unosiła się para.
- Mmm, pachnie legitnie - powiedziała, po czym chwyciła kubek i rozpadłą się wygodnie. Kaptur powoli ześlizgnął się z jej głowy, odsłaniając burzę warkoczyków i piegowatą cerę oraz jasne, pogodne oczy.
(Frago? Było spoko XDDD)
Gdy zniknęła, Fox podeszła do zwłok, zarzuciła je sobie na ramię i wyniosła przez otwarte drzwi wejściowe. Mimo wszystko zwłoki nie były tym, na co zasługiwała Herbata. Nie. Zdecydowanie porządek musiał być, zanim napar zostanie podany.
Wróciwszy do salony, dziewczyna rzuciła się na kanapę, nawet nie ściągając butów. W końcu i tak była usyfiona krwią trupa. Szkoda było brudzić skarpetek (ruszowych w kotki zresztą :3 z edycji limitowanej!). Fox odpięła od paska klucz i zaczęła kręcić nim na palcu. Niespodziewanie w drzwiach pojawiła się kobieta-kot, niosąc tacę z Herbatą. Jak się można było spodziewać ten moment obrał sobie klucz, by ześlizgnąć się z palca i polecieć w losowym kierunku. Fragonia schyliła się, jednak na szczęście losowy kierunek nie był w jej stronę.
Zakapturzona postać zeskoczyła z kanapy wyjęła ze ściany wbity w nią klucz, po czym odwróciła się, chowając go za plecami i uśmiechając się szeroko.
- Ah te prądy konwekcyjne. Normalnie wlatuje jeden z drugim do pomieszczenia i tylko patrzeć, cóże dziury w ścianach robio - wytłumaczyła, ruszając nonszalanckim krokiem z powrotem w kierunku kanapy, jednocześnie usiłując przyczepić zdradziecki klucz z powrotem do paska.
- Darkness już i tak bardziej zły nie będzie... - westchnęła Fragonia, stawiając tacę na stoliku.
Fox przeskoczyła przez oparcie kanapy i pochyliła się nad kubkiem, z którego unosiła się para.
- Mmm, pachnie legitnie - powiedziała, po czym chwyciła kubek i rozpadłą się wygodnie. Kaptur powoli ześlizgnął się z jej głowy, odsłaniając burzę warkoczyków i piegowatą cerę oraz jasne, pogodne oczy.
(Frago? Było spoko XDDD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!