Szczerze? Wolałem wyruszyć od razu jednakże w słowach druha
było sporo racji. Dla bezpieczeństwa lepiej było zaczekać do rana ale w
środku coś mnie rwało. Chciałem jak najszybciej odzyskać pamiątkę po
Lajli... Ostatecznie nie chętnie przystałem na propozycję Zdrajcy.
Nazajutrz, gdy tylko pierwsze promienie ognistej kuli musnęły me lice,
ja już gotowałem się do wyprawy czekając, aż słońce przepędzi mrok. W
końcu ruszyliśmy w dalszą drogę. Muszę przyznać, że z trudem mogłem
poruszać się po tych grzęzawiskach. Nie wyobrażam sobie jak to mogłoby
wyglądać w nocy. Zaprawdę dobrym pomysłem było wysłuchanie rady druha.
Teraz podróż z powodu tego nieudogodnienia strasznie się dłużyła. Zdrajca
co chwilę musiał czekać na mnie. Strasznie mnie to frustrowało jednakże nie
mogłem się poddać! Ciężko jest mi nazwać radość, która mnie ogarnęła
osiągnąwszy cel – legowisko gadziny. Miejsce było pełne skarbów
jednak ni śladu naszyjnika. Brakowało również rzezimieszka. Słowa
śnieżnobiałej smoczycy sprawdziły się. Pozostało nam tylko czekać aż
słońce zakończy swój bieg i uda się na spoczynek... Nie byłem tym
zachwycony. „Jeśli sprawy wciąż będą się tak komplikować, nie zdołam
zagościć u krasnoludów przed pełnią.” Efekty uboczne przemiany mogą
trwać nawet kilka dni po nocy podczas, której do niej doszło. Nie byłbym
wstanie dotrzeć do góry nim mój informator nie opuściłby tamtego miejsca.
Cały dzień nerwowo chodziłem w kółko to znów próbowałem się
zdrzemnąć. Próbowałem się za wszelką cenę zaznać spokoju. Oczywiście
trud daremny. Dodatkowo cały czas byłem bacznie obserwowany przez stworzenie.
Coś co normalnie nie przeszkadzałoby mi, teraz doprowadzało mnie do szału
jednakże nie ośmieliłem się upomnieć druha. Nie była to wszak jego wina. W
końcu nadeszła długo wyczekiwana noc. Kilka chwil po tym jak słońce zaszło
chmury przecięła czerwona strzała. Nim się obejrzałem poczułem na
swej wilczej skórze silny podmuch wiatru. Tuż po chwili ukazała nam się w
pełnym majestacie szkarłatna jaszczura. Bardziej jednak me oczy skupiły się
na jego szyi albo raczej na tym co na niej wisiało. Daremnie strzępiłem
języka na niego. Złodziejaszek nawet nie uraczył nas jednym słowem. Od
pierwszej chwili było widać, że nie cieszy się naszym widokiem, toteż gdy
ujawniłem mu cel naszej wizyty smok zaatakował nas bez żadnego ostrzeżenia.
Gdyby nie mój towarzysz, zapewne byłoby ze mną krucho...
<Zdrajco? Sorki za taką beznadziejność i za to, że musiałeś/łaś tak
długo czekać. Wychodzi na to, że załapałam choróbsko od gołębi ;-;
>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!