Dziewczyna szła samotnie przez las. Po ostatnim jej występku
ciągle kłóci się z Ai. Najwidoczniej anielica wciąż miała do niej żal za
jej małą przygodę z Kasai... a właściwie jak to się skończyło. Haylee
miała dość słuchania ciągłego trucia. Zrobiła coś co jej zdaniem było
najlepszym wyjściem – uciekła. Postanowiła, że nie wróci póki Ai jej nie
przeprosi i nie zacznie błagać jej na kolanach o powrót do domu. Wtedy
wspaniałomyślnie spełniłaby jej prośbę. Było to trochę dziecinne, ale
zdaniem wadery tak właśnie należało postąpić. Chociaż jest jeden
szczegół, który nie przemyślała. Była tak zachwycona swym planem, że nie
pomyślała o tym, aby spakować najważniejsze rzeczy albo przynajmniej ciepło
się ubrać. Brunetka wolno stawiała kolejne kroki w przód strasznie
przy tym się trzęsąc. Była cała sina. Właśnie w takim stanie spotkała
ją tajemnicza dziewczynka. Naturalnie nieznajoma zaoferowała jej pomoc i
zaprowadziła ją do swojego domu. Przez całą drogę jednak nie odezwała się
do wadery słowem i tylko obserwowała ją. Musiała czuć się niepewnie przy
kimś obcym. Osóbka była bardzo niska i młoda. Na oko mniej więcej 12 lat.
Uwagę Haylee przykuły oczy o niespotykanym kolorze a także piękne, długie i
brunatne włosy. Do tego jej strój... „Urocza” - pomyślała pani
alchemik. Dostrzegłszy przewiercający ją wzrok Haylee nieznajoma się
bardzo speszyła do tego stopnia, że prawie wylała na siebie herbatę, którą
właśnie niosła. Dzięki szybkiej reakcji Hay ciecz zatrzymała się kilka
milimetrów przed delikatną skórą dziewczynki. Odetchnęła z ulgą po czym
cały płyn powrócił do naczynia.
- Musisz być ostrożniejsza. - szepnęła po czym z uśmiechem dodała. -
Jestem Haylee a ty?
- Miyashi... – wyszeptała spłoszona. Haylee zrobiła poważną minę i
zbliżyła się do osóbki odrzucając w tył koc, którym wcześniej była
opatulona.
- Jestem aż taka straszna? - zapytała. Widząc reakcję swojej wybawczyni
wybuchła śmiechem. Dosłownie tarzała się po podłodze nie mogąc w spokoju
odetchnąć. Gdy tylko się uspokoiła, przeprosiła właścicielkę domostwa po
czym przeprosiwszy za swoje zachowanie zapytała czy rodzice małej są obecni.
Słysząc odpowiedź Miyashi Haylee nie mało się zdziwiła jednak szybko
powrócił na jej twarz uśmiech i bez zbędnego owijania w bawełnę zapytała
się czy może zostać tu parę dni. Argumentowała to tym, że nie może
wrócić do domu...
< Mi? Następnym razem się rozpiszę. Po prostu chcę zobaczyć twoją
reakcję na taką hmmm wylewną (?) osóbkę^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!