Alisha... Zasługiwała na odpowiedź. Nie chciałam jej ranić. W
sumie nawet byłoby lepiej dla nas obu, gdyby mnie znienawidziła jednak... Nie
wiem dlaczego na tą myśl bolało mnie serce. Bardzo dobrze się z nią
bawiłam. Zupełnie jakby to był sen i nie chciałam się z niego
wybudzić...
- Chodzi o to, że właśnie chcę żebyś ich miała! – krzyknęłam – A
trzymając się ze mną nie uda ci się. W Sekcie nie jestem zbyt mile widziana.
W zasadzie, gdyby nie Tytania już dawno wąchałabym kwiatki od spodu. Wilki
rozsiewają mnóstwo jadu między sobą, toteż nic dziwnego, że nie akceptują
takiego odmieńca jak ja. Tym bardziej mają prawo znając moją przeszłość.
Widzę, że nie rozumiesz... Słyszałaś kiedyś o szalonej kotce
nawiedzającej tereny WKJN oraz WZ i atakującej każdego wilka, który
przeciął jej drogę? To ja. - odparłam jednocześnie starając się oddychać
miarowo.
- Ale dlaczego?
- Pytasz się o powód... Może to był żal, a może nienawiść po tym co
przeżyłam. Pozbawili mnie rodziców biologicznych, a potem matki, dzięki
której miałam w ogóle szansę dorosnąć. Potem podczas podróży masowe
napady na nas. Byliśmy tylko dziećmi... Z ich powodu przeżyłam traumę. Gdy
zostałam sama nie miałam się gdzie podziać. Wszyscy na których mi
zależało odeszli...
- Więc dlaczego dołączyłaś do Sekty? - zapytała. W sumie gdybym była na
jej miejscu zapewne też bym spytała. Normalnie przemilczałabym to pytanie ale
dla niej mogłam zrobić wyjątek. Ten jeden jedyny raz.
- W końcu walka znudziła mi się. Zemsta nie jest najlepszym życiowym celem.
Odeszłam i udałam się w nieznane. Tak zawędrowałam na ówczesny teren
naszej watahy. Wilki chciały się mnie pozbyć tak jak zrobiły to z moją
matką ale Tytania dostrzegła we mnie potencjał i oszczędziła mnie. Tamtego
dnia... Gdyby mnie nie zaprosiła... Ona mnie uratowała ode mnie samej. -
rzekłam. Pod koniec zaczęłam się lekko rozklejać, ale na szczęście byłam
na tyle opanowana, by powstrzymać łzy, więc nie powinna zauważyć zmianę w
moim zachowaniu.
- Rena ja- zaczęła Alisha, jednak przerwałam jej sykiem. Strasznie mnie
piekło a mimo wszystko dalej próbowałam się ruszyć. Próbowałam wyglądać
jak najlepiej, aby się nie martwiła i mogła z czystym sumieniem odejść. Nie
chciałam sprawiać jej kłopotów.
<Ali? Nwm czy po tej łzawej rozmowie pomożesz Renie czy nie so... zostawiam
to tobie. Ja bym chciała byś się z moją kotką zakolegowała. Jak jej teraz
nie zostawisz to pewno się do cb przekona ;) >
Ale ty się siostrzyczko rozpisujesz
OdpowiedzUsuń