06 lutego 2017

Jezioro czyli jestem magnesem na kłopoty (Od Alishy do Reny)

Zdziwiła mnie opowieść Reny. Przecież była bardzo miłą osóbką, tak mi się zdawało. Nie wiem, jak można byłoby ją znienawidzić. Wydawała mi się w porządku.
- Rena ja... - nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi syk kotki.
- Co się stało? - spytałam wystraszona, jednak ona tylko podniosła głowę i wskazała mi położone kilkaset metrów dalej jezioro.
Na powrót pochyliłam głowę, a kotka sturlała się na mój kark. Uniosłam się i ruszyłam powoli w stronę jeziora. Gdy byłam już przy samym brzegu, potknęłam się o kamień i upadłam. Rena przekoziołkowała się tak, że łapami leżała już w wodzie. Podniosłam się i pobiegłam w jej kierunku. W tym samym czasie z wody wynurzył się długi na około 7 metrów ogon i chwycił Renę w pasie. Zaczął wciągać ją pod wodę, jednak skoczyłam i złapałam się przednich łap kotki, czym spowodowałam również moje wciągniecie. Potwór płynął powoli coraz głębiej i głębiej, a zastanawiałam się: czemu jestem magnesem na kłopoty? Przecież mimo tej historii Reny, dalej chciałam się z nią zaprzyjaźnić. Chciałam, by uważała mnie za przyjaciółkę, nie za kolejnego wroga.
*****
Zaczęło brakować powietrza... Czułam, że to koniec...

2 komentarze:

  1. ALi mam pytanie - czy ty właśnie uśmierciłaś postać czy po prostu zapomniałaś, żebym odpisała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie uśmierciłam postaci. Po protu chciałam dodać jakiś ciekawy element do opowiadania. W żadnym wypadku nie mam zamiaru uśmiercać postaci

      Usuń

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits