Zdrajca pożegnał się z Est i Miyashi, pozostawiając dziewczyny same w Nawiedzonym Domu. Miał tylko nadzieję, że nie wpakują się w żadne kłopoty. Zarzucił na plecy torbę (bezpieczną na całe szczęście), do której schował kilka zwojów z instrukcjami i map oraz nieco zaśniedziałych, złotych monet, po czym wyszedł na plażę. Niebo, jak zwykle, było zachmurzone, a fale uderzały z cichym szumem o brzeg. Niedokończone pawilony stały milcząco na plaży, a Kerneg i Zguba pod kierownictwem Podporucznika uwijali się przy budowie. Jeszcze trochę, a być może uda się to skończyć. Być może... W tym momencie Zdrajca chciał jednak zająć się czym innym. Forteca niedługo stanie, a oni nie będą mieli sposobu, by wygodnie się na nią dostać. Potrzebowali tego systemu portali. Takie było przynajmniej zdanie Zdrajcy, a pozostali, jak zwykle, zgodzili się z nim.
W zwojach na plecach miał sporo notatek, dotyczących poszukiwanego artefaktu, jednak żadna nie wskazywała konkretnego miejsca położenia. Wilk wątpił, że uda mu się samemu je wytropić, dlatego też postanowił się wybrać do miejsca, w którym, jak już zdążył się zorientować, mogą być ludzie, wiedzący takie rzeczy.
- Kierunek karczma - mruknął do siebie, przemieniając się w człowieka i robiąc krok w mrok. (...)
Wyszedł z uliczki, bezpośrednio przylegającej do niewielkiego budynku, którego szyld głosił "Karczma pod Zwiędniętą Lilią". Ta niezbyt wdzięczna nazwa doskonale odzwierciedlała wnętrze. Zdrajca nasunął mocniej czarny kaptur płaszcza na głowę, wchodząc. Pełno tam było dziwnych typów, patrzących na człowieka, jakby już widzieli jego zwłoki, ograbione ze wszystkiego i porzucone na którejś z rzadziej uczęszczanych uliczek.
Czarnowłosy podszedł do lady i poprosił o piwo. Gdy barman nalewał złotego, wodnistego płynu do kufla, człowiek pochylił się nad ladą.
- Mój przyjaciel, bardzo bogaty przyjaciel, poprosił mnie, bym coś dla niego znalazł - tu zawiesił na chwilę głos, obserwując reakcję karczmarza, jednak ten dalej spokojnie nalewał piwo. - Wiesz pan może czy nie ma tu kogoś, kto mógłby mi pomóc?
Kufel wylądował na blacie przed Zdrajcą.
- Bardzo bogaty ten twój kumpel? - spytał karczmarz, biorąc do ręki brudną szmatę i zaczynając wycierać brudny kufel.
Zdrajca skinął głową.
- Tamta ło zajmuje się wykonywaniem zleceń. - To mówiąc mężczyzna wskazał brodą białowłosą kobietę, siedzącą samotnie przy stoliku i jedzącą jakieś niespecjalnie smacznie wyglądające danie. - Ma na imię Angelina czy jakoś takoś. Ale łostrzegam, że nie jest tania.
Człowiek pokiwał głową i odszedł od lady, zostawiając tam pełen kufel piwa i jedną złotą monetę. Karczmarz wytrzeszczył oczy na błyszczący przedmiot, po czym szybko schował go pod ladę, by nikt nie widział, zaś pozostałe w kuflu piwo ponownie wlał do beczki.
Tymczasem czarnowłosy przysiadł się do nieznajomej i rozparł wygodnie na krześle, ściągając przy tym kaptur. Uśmiechnął się promiennie. Cała aura konspiracji i tajemniczości prysła.
- Masz niesamowite oczy - oznajmił, widząc ukradkowe spojrzenie dziewczyny.
- Zaś twoje są całkowicie zwyczajne - odpowiedziała, nie przerywając sobie jedzenia, co w prawdzie odbiegało dużo od prawdy, jednak w tamtym momencie prawda nie była tym, co dla Zdrajcy było najbardziej istotne.
- Dlatego chciałbym, żeby na coś spojrzały - pogrzebał w sakwie, by wyciągnąć z niej zwój. - O'opes. Starożytny artefakt. Chcę, żebyś pomogła mi go znaleźć.
- Niby czemu? - Białowłosa ledwie rzuciła okiem na rysunek.
- Ponieważ jestem w stanie dobrze ci zapłacić - mówił Zdrajca pogodnie, przyciągając na siebie uwagę coraz większej ilości ciemnych typów z karczmy.
(Evangeline? Co ty na to? Przyjmujesz zlecenie?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!