21 lutego 2017

Od Zdrajcy cd. Evangeline

  I dziewczyna odjechała. Zdrajca westchnął. Więc nawet jako płatnego zlecenia nie chciała się tego podjąć, pomyślał, być może powinienem przestać ingerować w jej sprawy... 
  Nah, daj spokój, jestem pewna, że poczuje się lepiej, gdy już z tym skończy, zapełniła inna część osobowości człowieka.
  Przez chwilę Zdrajca stał jak wryty. Stało się właśnie... coś dziwnego. Być może wydarzyło się to już wcześniej, jednak dopóki obie strony miały zgodną opinię nawet nie zauważył, że coś się zmieniło. Jego zwykle chaotyczna osobowość stała się jakby trochę mniej chaotyczna. Wydzieliły się z niej dwa zarysy, sylwetki. Nie był do końca pewien co myśleć. Przez większość czasu nie dostrzegał tej zmiany, przepływ informacji był płynny, jednak... przez chwilę, rozmawiając sam ze sobą wyraźnie wyczuł dwie odrębne osobowości. Co więcej, osobowości diametralnie różniące się od siebie.
  Pewnie stałby tam, jak wryty, jeszcze przez jakiś czas, gdyby na gałęzi pobliskiego drzewa nie odezwał się ptak, rozpraszając naprężone myśli człowieka. 
  Co zatem proponujesz, zapytał samego siebie, skoro twierdzisz, że dalej powinienem w to brnąć.
  No więc sądzę, że skoro nie da się wprost, nie da się pośrednio to trzeba podstępem, aż będzie dla niej za późno, by się wycofać, odpowiedziała sobie bez zająknięcia. O tak, rozmowy we własnym umyśle zawsze są takie proste i przejrzyste. Wszystko układa się w słowa, zanim zdąży się nad tym pomyśleć, czy właściwie ma sens.
  Muszę zacząć myśleć konkretniej, zauważył Zdrajca, kierując swoje kroki w stronę karczmy. Oczywiście mógłby pójść po debatować nad zagadnieniem na łono natury czy gdzieś, jednak w tym momencie poczuł nieprzepartą potrzebę bliskości innych ludzi. Choćby miała być to tylko bliskość sąsiedniego stolika.
  Powiedziała, że jak będę miała dla niej jakieś inne zadanie, to spotkamy się wieczorem w karczmie. I że jeśli jeszcze raz będzie chodziło o Willa to mam nie pokazywać jej się na oczy. Otóż nie będzie chodziło o Willa. Mam tam do załatwienia własne interesy.
  Własne interesy, Zdrajcę szczególnie rozbawiła ta myśl, jednak po chwili uświadomił sobie, że tak na prawdę... jest teraz przywódcą watahy i właściwie... może mieć jakieś "własne interesy".
  Sam widzę, pomyślała, również rozbawiona. 
  Człowiek z dużą siłą wyrżnął nosem w drzwi karczmy. Zdziwiony zrobił chwiejny krok do tyłu, rozcierając bolący fragment. Po chwili ogłupienia chwycił za klamkę i bez kolejnych przeszkód wszedł do środka. Było tam gwarno, jak zawsze. Zdrajca zamówił kufel piwa i bez słowa usiadł na stoliku z boku. Tymczasem zawzięta dyskusja trwała w najlepsze tam, gdzie nikt nie byłby w stanie podsłuchać.(...)

- Widzę, że przyszedłeś - oznajmiła Evangeline, wyrywając Zdrajcę z wesołej pogawędki. Czarnowłosy zamrugał gwałtownie i poprawił się na siedzeniu, chcąc wyglądać bardziej jak mroczny zleceniodawca, niż podpity małolat.
- Owszem. Przemyślałam to, co mi powiedziałaś.
- I? - Białowłosa stała nad człowiekiem, oparłszy ręce na biodrach.
- Faktycznie, mam dla ciebie inne zlecenie. Ponownie jest to artefakt. Kaeaaate'c. Tym razem znam jego lokalizację, jednak dostanie się tam będzie znacznie trudniejsze. Ten... zamek jest chroniony przez liczne, magiczne osłony. Może być niebezpiecznie. - Zdrajca przyglądał się spod kaptura dziewczynie. - Zainteresowana?
(Evangeline? XD To z tym artefaktem to wcaaaaaaaaale nie jest ściema. Wcaaaaaaaaale XD[choć faktycznie go potrzebuję XP])

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits