18 lutego 2017

Od Evangeline C.D. Zdrajcy

Gdy obudziłam się następnego dnia rano, moją rana zasklepiła się i jedyną jej pozostałością była biała, wielka blizna, ciągnąca się przez cały brzuch. W sumie to, że Zdrajca mnie zostawi, było całkiem logiczne i można powiedzieć, że trochę się tego spodziewałam, więc nie miałam mu tego za złe. No dobra. Trochę miałam, ale w życiu się do tego nie przyznam. Zebrałam się i poszłam w stronę najbliższego miasteczka. Kupiłam tam konia i ruszyłam w drogę. Dowiedziałam się jeszcze w gospodzie, że był tam Zdrajca. I pytał o mnie i o mojego brata. Po chwili zastanowienia, zdałam sobie sprawę, co zamierza zrobić. Trudno, nie mogę go przecież zatrzymywać. Mijałam kolejne wioski i miasta, nie zatrzymując się nigdzie na dłużej, aż dotarłam do mojej rodzinnej miejscowości. Wykupiłam sobie jeden nocleg w karczmie i zostawiłam tam konia. Ruszyłam w stronę cmentarza. Gdy tam dotarłam, od razu ruszyłam w stronę grobów, których co prawda dawno nie odwiedzałam, ale trafiłabym do nich nawet z zamkniętymi oczami. Usiadłam na ławeczce i przeglądałam się zapuszczonym grobom. Grobom moich rodziców. Zmówiłam tam krótką modlitwę i chwilę mówiłam coś, ale już sama nie wiem do kogo. Czy do siebie, do nich, albo jeszcze do kogoś innego? Potem wróciłam do karczmy, do swojego pokoju. Następnego dnia znowu ruszyłam w drogę. Byłam coraz bliżej celu. Wkrótce dotarłam do swojego mieszkania. Zaprowadziłam konia pod dach i przywiązałam go do muru. Miał ty dużo trawy, więc raczej będzie mu dobrze. Weszłam do swojego domku. Wykąpałam się, umyłam włosy i wreszcie po tylu dniach mogłam położyć się we własnym łóżku. Pomyślałam, że pojutrze wezmę jakąś misję, a jutrzejszy dzień spędzę na ćwiczeniach.
***
Obudziłam się o świcie. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Na stole zobaczyłam sakiewkę z pieniędzmi za misję. Tak nie może być. Mam jeszcze troszkę moralności. Postanowiłam, że oddam Zdrajcy pieniądze przy najbliższej okazji. Wzięłam moje miecze i wyszłam na tył domu. Miałam tam przygotowany tor przeszkód. Uruchomiłam mechanizm. Weszłam na pale umieszczone kilka metrów nad ziemią. Były oddzielone od siebie o metr i miały dość niewielką średnicę. Zaczęłam przeskakiwać między nimi co jakiś czas robiąc salto, unikając latających wahadeł lub magicznych mieczy, które leciały w moją stronę. Po chwili usłyszałam czyjś głos, ale dalej nie przestałam ćwiczyć.
(Zdrajca? Co tam chcesz od Ev?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits