28 stycznia 2017

Zoo (Od Haylee do Kasai)

- No to chodź! - zawołała Haylee puszczając się w bieg. Kasai ruszyła za nią. Wadera kilkukrotnie próbowała się dowiedzieć dokąd idą – bez skutku. Dopiero nieopodal celu alchemiczka łaskawie odpowiedziała.
- Na Ziemię! Dawno tam nie byłam. Mówię ci będzie super zabawa! - to powiedziawszy zwolniła nieco bieg aż w końcu stanęła. Przybrała ludzką postać a za nią Kasai po czym obie już w ludzkich formach przeszły przez portal. Nim się obejrzały znajdowały się w ciemnym zaułku między budynkami mieszkalnymi. Oparła się o ścianę z uśmiechem po czym z kieszeni wyjęła telefon. Zaczęła grzebać w internecie. W końcu znalazła wykaz filmów granych tego dnia w kinie. Zadowolona schowała smartfona. Uśmiechnięta podeszła bliżej Kasai.
- Idziemy? - zapytała uwodzicielsko wyciągając dłoń do wadery. Dziewczyna odepchnęła jej rękę. Obrażona  zaczęła iść przed nią pozostawiając za sobą słup soli znany jako Haylee. Reakcja rudowłosej bardzo zaskoczyła panią alchemik jednak ten stan nie trwał zbyt długo. Uśmiechnęła się pod nosem po czym wystartowała jak torpeda łapiąc po drodze Kasai za rękę i to pomimo jej protestów.
- Nowy York to duże miasto! Będę mieć problemy jeśli się zgubisz. - rzuciła. W tym czasie zdążyły już opuścić zaułek i teraz biegły wzdłuż ulicy. Haylee nie bacząc  na przechodniów wciąż parła do przodu popychając innych. Poleciało w ich stronę wiele bluzg.
-  Nie potrzebuję twojej pomocy! Sama potrafię o siebie zadbać.
- Khya! Nie wydzieraj się tak! To już nie daleko. Mamy mnóstwo czasu przed seansem i trzeba go dobrze spożytkować, więc przebieraj  nogami! - to mówiąc wskazała na wejście do zoo. Miłe, spokojne zwiedzanie... Widać było, że wpadło to w gust Kasai. Do czasu. Wystarczyło spuścić Hay na kilkanaście sekund aby wpakowała się w kłopoty. Dziewczyna zakradła się do wybiegu nosorożca z liną i puszką farby w spreju. Odwiedzający szybko zaalarmowali ochronę, gdy tylko otworzyła wybieg zwierzęcia. Pomimo oporu przywiązała jeden z końców liny do rogu a drugi pozostał wolny. Szybko też przyozdobiła zad stworzenia różowym podpisem. Gdy zjawili się ochroniarze zastali winowajczynię siedzącą na grzbiecie rozjuszonej bestii tratującej wszystko co na jej drodze. Nie mieli żadnych szans. Nosorożec nakierowany liną podbiegł do zdezorientowanej Kasai i gdy ją mijał Haylee złapała ją.
- Co ty wyprawiasz?!  - krzyknęła Kasai.
- Organizowałam powóz. - odpowiedziała cała rozradowana. Nosorożec z hukiem wyważył bramę i teraz właśnie wbiegli na ulicę. Kasai próbowała ją opamiętać ale na to było już zdecydowanie za późno. Ten zakład obudził w niej prawdziwego demona zabawy.
- Ej, Sai! Nie znam cię zbyt dobrze, więc ja zapodam ci parę pomysłów.  Wolisz teraz przejść się do na zakupy, dyskotekę czy może  do burdelu? Czekaj! Jeżeli nie lubisz gwaru znam parę spokojny i przyjemnych miejscówek. - zaproponowała farbowana brunetka.  W tle przygrywał akompaniament samochodowych klaksonów oraz odgłosów stłuczek i ścieranych opon. Jednak jak to ona ma w zwyczaju nie pozwoliła dość dziewczynie do głos.- Spokojnie, masz czas się zastanowić! Trochę czasu nam zejdzie na ucieczkę policji.
- Sai? Czekaj, ucieczkę? POLICJI?! O nie! Mnie w to nie mieszaj!
- Spoko-loko. Wszystko będzie dobrze. Już nie raz im się wymykałam. Nie zajmie to więcej niż półgodziny. W tym czasie rozsiądź się wygodnie i podziwiaj widoki! - zażartowała.
(Kasai?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits