- No
to chodź! - zawołała Haylee puszczając się w bieg. Kasai ruszyła za nią.
Wadera kilkukrotnie próbowała się dowiedzieć dokąd idą – bez skutku.
Dopiero nieopodal celu alchemiczka łaskawie odpowiedziała.
- Na Ziemię! Dawno tam nie byłam. Mówię ci będzie super zabawa! - to
powiedziawszy zwolniła nieco bieg aż w końcu stanęła. Przybrała ludzką
postać a za nią Kasai po czym obie już w ludzkich formach przeszły przez
portal. Nim się obejrzały znajdowały się w ciemnym zaułku między budynkami
mieszkalnymi. Oparła się o ścianę z uśmiechem po czym z kieszeni wyjęła
telefon. Zaczęła grzebać w internecie. W końcu znalazła wykaz filmów
granych tego dnia w kinie. Zadowolona schowała smartfona. Uśmiechnięta
podeszła bliżej Kasai.
- Idziemy? - zapytała uwodzicielsko wyciągając dłoń do wadery. Dziewczyna
odepchnęła jej rękę. Obrażona zaczęła iść przed nią
pozostawiając za sobą słup soli znany jako Haylee. Reakcja rudowłosej bardzo
zaskoczyła panią alchemik jednak ten stan nie trwał zbyt długo.
Uśmiechnęła się pod nosem po czym wystartowała jak torpeda łapiąc po
drodze Kasai za rękę i to pomimo jej protestów.
- Nowy York to duże miasto! Będę mieć problemy jeśli się zgubisz. -
rzuciła. W tym czasie zdążyły już opuścić zaułek i teraz biegły
wzdłuż ulicy. Haylee nie bacząc na przechodniów wciąż parła do
przodu popychając innych. Poleciało w ich stronę wiele bluzg.
- Nie potrzebuję twojej pomocy! Sama potrafię o siebie zadbać.
- Khya! Nie wydzieraj się tak! To już nie daleko. Mamy mnóstwo czasu przed
seansem i trzeba go dobrze spożytkować, więc przebieraj nogami! - to
mówiąc wskazała na wejście do zoo. Miłe, spokojne zwiedzanie... Widać
było, że wpadło to w gust Kasai. Do czasu. Wystarczyło spuścić Hay na
kilkanaście sekund aby wpakowała się w kłopoty. Dziewczyna zakradła się do
wybiegu nosorożca z liną i puszką farby w spreju. Odwiedzający szybko
zaalarmowali ochronę, gdy tylko otworzyła wybieg zwierzęcia. Pomimo oporu
przywiązała jeden z końców liny do rogu a drugi pozostał wolny. Szybko też
przyozdobiła zad stworzenia różowym podpisem. Gdy zjawili się ochroniarze
zastali winowajczynię siedzącą na grzbiecie rozjuszonej bestii tratującej
wszystko co na jej drodze. Nie mieli żadnych szans. Nosorożec nakierowany
liną podbiegł do zdezorientowanej Kasai i gdy ją mijał Haylee złapała ją.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła Kasai.
- Organizowałam powóz. - odpowiedziała cała rozradowana. Nosorożec z hukiem
wyważył bramę i teraz właśnie wbiegli na ulicę. Kasai próbowała ją
opamiętać ale na to było już zdecydowanie za późno. Ten zakład obudził w
niej prawdziwego demona zabawy.
- Ej, Sai! Nie znam cię zbyt dobrze, więc ja zapodam ci parę pomysłów.
Wolisz teraz przejść się do na zakupy, dyskotekę czy może do
burdelu? Czekaj! Jeżeli nie lubisz gwaru znam parę spokojny i przyjemnych
miejscówek. - zaproponowała farbowana brunetka. W tle przygrywał
akompaniament samochodowych klaksonów oraz odgłosów stłuczek i ścieranych
opon. Jednak jak to ona ma w zwyczaju nie pozwoliła dość dziewczynie do
głos.- Spokojnie, masz czas się zastanowić! Trochę czasu nam zejdzie na
ucieczkę policji.
- Sai? Czekaj, ucieczkę? POLICJI?! O nie! Mnie w to nie mieszaj!
- Spoko-loko. Wszystko będzie dobrze. Już nie raz im się wymykałam. Nie
zajmie to więcej niż półgodziny. W tym czasie rozsiądź się wygodnie i
podziwiaj widoki! - zażartowała.
(Kasai?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!