- Nie
wiem jak powinienem odebrać twoją uwagę... Mówię tak od urodzenia. -
stwierdziłem. Nie rozumiem co go tak zdziwiło. Nagle wpadłem na pomysł –
może on zna Lajlę?
- Zdrajco, widziałeś może kiedyś powabną, o włosach kruczoczarnych i
oczach tak niebieskich jak błękit nieba białogłowę?- zapytałem. Wilk
pomachał przecząco głową. Ścisnąłem mocno naszyjnik mej lubej. On
również jej nie spotkał. Istota musiała spostrzec zmianę w moim zachowaniu
ponieważ spytał mnie czy coś się stało. Opowiedziałem mu o wszystkim. O
dobrych i złych chwilach spędzonych z nią, chwilę zachwalałem jej urodę,
jej sposób bycia, jej spostrzeżenia... Doskonale mnie rozumiała. Zupełnie
jakby była kopią mnie...
- Właśnie dlatego jestem samotnikiem. Moim celem jest odnalezienie mej
ukochanej. Chciałbym znów zobaczyć uśmiech na jej cudnych licach ale...
coraz bardziej powątpiewam w realność tego marzenia. A ty, Zdrajco, dla kogo
strugałeś swą figurkę? Zapewne dla kogoś swej watahy. Wybacz mi jeślim
cię uraził. Celem mym nie był gniew między nami. Nie powinien był wtrącać
nos w nie swoje sprawy. Przyjacielu drogi... myślisz, że krasnoludy faktycznie
mogą coś wiedzieć? Mężny to lud ale skłonności mają do zaginania prawdy.
A co jeśli zabrawszy pieniądz zwodzić mnie będą na manowce?
Moje głośne rozmyślania przerwało burczenie żołądka. Mojego żołądka.
Przeprosiłem towarzysza za to naganne zachowanie. Zaprawdę dziw jestem, że
wstanie jest on przejść tyle kilometrów bez żadnego jadła czy popitki.
Starałem się mu zrównać jednakże trud był to daremny. Jak później mi
powiedział nie potrzebuje on tego do swej egzystencji. Zaproponował mi
przerwę w podróży podczas, której miałem udać się na małe polowanie. Z
chęciom przystałem na ofertę. Jednakże coś poszło nie tak. Bizona,
którego upatrzyłem coś spłoszyło. To na pewno nie byłem ja a Zdrajca
został sam tłumacząc się, że nie może wyjść na słońce. Nagle nie
daleko mnie wylądował smok, tratując wszystkie drzewa. Gadzina swym okiem
rozglądała się uważnie. Zdawało mi się, że widziała tylko ruch.
Pozostałbym dla niej niewidoczny lecz niespodziewanie poczułem potrzebę
kichnięcia. „Czyżby ktoś o mnie prawił?”Nie mogłem przeciwstawić się
naturze. Bestia szybko mnie zlokalizowała. Deptała mi po piętach. Tylko
opatrzność boska, oraz szybkie pojawienie się przy mnie Zdrajcy, ochroniła
mnie przed zostaniem pożartym przez stwora. Wyraziłem swe najszczersze
podziękowania. Chciałem mu przysiąść spłatę długu na najcenniejszą
rzecz jaką posiadam – naszyjnik Lajli. Wtedy do mnie dotarło, że go nie
mam. Myślałem, że zerwał mi się podczas ucieczki. Zdenerwowany szukałem go
wszędzie. Pod każdym krzakiem, kępką mchu, kamieniem... Zdrajca z uwagą
się temu przyglądał. W końcu ośmielił się zapytać co mnie trapi.
- Nie ma go! - istota wyglądała jakby nie zrozumiała znaczenia tych słów-
Naszyjnik Lajli. Wisiorek, który miałem na szyi. To jedyna pamiątka po niej.
Zniknęła! Gadzina skuszona zdobiącym go klejnotem musiała go zabrać. Winien
jestem go odzyskać! Proszę, Zdrajco... Druhu drogi... Czy podasz pomocną
łapę takiemu niedorajdzie jak ja?
Istota nie była zachwycona tym pomysłem a przynajmniej odniosłem takowe
wrażenie. Gdyby nie on zostałbym posiłkiem dla tej złodziejskiej kreatury
jednakże.... Nawet jeżeli nie zgodzi się towarzyszyć, wyruszę odzyskać
utracony symbol miłości. Nie boję się zapłacić za to życiem
<Zdrajca? Co jeśli nie masz pomysłu na Op? Skorzystaj z Questa,Są to fajne
wstępy do przygód a przy okazji.. Hajs się zgadza B) Dzięki temu ma
pierdylion pomysłów na C.D. >.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!