Zdrajca wyszedł na arenę. Nie można powiedzieć, że tego nie chciał. Bo chciał i to bardzo. To może kwestia dumy? A może... sam nie wiedział. Był tak zagubiony a jednocześnie pewny siebie. Spojrzał w oczy basiora, który właśnie wszedł na arenę. Na jego czarne futro i kpiący wyraz pyska.
- No proszę, mały niezdara - huknął Darkness, dumnie stąpając w kierunku przeciwnika. - Ostatnio, gdy cię widziałem zwiewałeś przede mną w popłochu. No, proszę. Daje ci fory. Uciekaj! Może jak uda ci się unikać mną przez minutę to cię nie zabiję. - Roześmiał się kpiąco. - No, na co czekasz? - warknął widząc, że Zdrajca nie rusza się z miejsca.
- Gdy cię wyrucham odechce ci się patrzeć w ten sposób, mała kurwo.
Zdrajca wyprostował się dumnie na swoją pełną wysokość. Loch działał na jego korzyść. Zalegający w nim mrok, mrok nieczystości, które spływają pod ziemie z powierzchni. Mrok ekskrementów, mrok ludzkich serc.Wilk urósł, nabrał masy. Skóra na nim trzeszczała cicho, falujący mrok wybrzuszał się, formując dwie dodatkowe, szponiaste kończyny z przodu. Z obu boków głowy wyrosły zakrzywione ku przodowi rogi, a liczba oczu zwiększyła się czterokrotnie.
- Nowa sztuczka? Czy wyprana w perwolu? - zakpił Darkness. Po czym wyraz jego pyska stężał. - To ci nie pomoże, kurwo.
Dawny Alpha rzucił się na wilka, przygniatając go swoim ciężarem i kłapiąc szczęką nad gardłem Zdrajcy, który dokładnie w tym samym momencie wniknął w cień pod nim, by pojawić się za plecami basior. Darkness rozejrzał się dokoła i tylko fartem uniknął powalenia na pysk przez skaczącego od tyłu Zdrajcę. Pazury dodatkowych kończyn musnęły bok Wilkobójcy, zaczepiając o żebra. Poleciały odłamki kości. Czarny wilk wpadł w mrok, by wyskoczyć centralnie po prawej stronie przeciwnika i wczepić się wszystkimi kłami i szponami w jego bok.
- Kurwa! - zaklął basior, kłapiąc na przeciwnika i usiłując go zrzucić z siebie.
Gdy to nie podziałało, przewalił się na bok, chcąc po prostu zgnieść natrętnego debila. Jednak już w chwili, gdy dosięgnął ziemi zauważył, że coś jest nie tak jak powinno. Nie usłyszał gruchotu łamanych kości, nie poczuł oporu ciała uderzającego o ziemię.Poczuł, że opada w pustkę. Ciemną, lepką... Zdrajca rozluźnił nieco chwyt by upewnić się, że Darkness traci oddech. Tymczasem basior nie wyglądał na szczególnie ogłuszonego. Może tylko nieco zdezorientowanego sytuacją. Cóż, tyle musi wystarczyć...Obaj walczący wypadli na usianą metalowymi elementami uzbrojenia kamienną ziemię, cali kalecząc się o bronie i rozdzielając. Zdrajca pierwszy poderwał się na równe łapy, robiąc przy tym zabawny przewrót i skoczył w kierunku przeciwnika, który otrząsał się jeszcze z lepkiej cieczy. Widząc lecącego Zdrajcę, basior przygotował się na uderzenie. Już widział, jak przechwytuje go w locie i uderza nim o ziemię, a potem rozrywa na strzępy. Czarny wilk gwałtownie wpadł na wystający z ziemi żelazny miecz i upadł na ziemię, od razu znikając w mroku.
Rena: A ja wciąż nie wiem komu kibicować... Wyrodnemu ojcowi Tytanii czy może Zdrajcy, który/które/któro? nie dość, że mnie ośmieszyła na oczach Tytanii to jeszcze zamordowało moich małych przyjaciół... *myśli intensywnie* Już wiem! Niech się zarżną nawzajem <3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńKiedyś to zrobią na pewno <3 Oczywiście zaproszę cię na tą ustawkę xDD