06 stycznia 2017

Od Tytanii c.d Raza "To dopiero początek.."

 Czułam to. Potęgę mojej matki, ogarniającą moje ciało. Kruche, śmiertelne ciało. Jako iż byłam córką Pana Podziemi i Pani Mroku zasługiwałam na szczególne względy! Propozycja młodego była całkiem ciekawa, jednak wiedziałam, że łatwiej byłoby uzyskać władzę jednocześnie nad Deltą i Ziemią nie uzyskawszy jego pomocy.  
 Mroku była jedyną moją nadzieją w chwili obecnej. Szkoda tylko że była poza moim zasięgiem. Wiele bym zrobiła, aby tylko ponownie się z nią skontaktować..z moją jedyną matką.. Prawdziwą matką.. Zaczęłam okrążać Raza. Chłopak wpatrywał się we mnie ze swoim szarmanckim uśmiechem.
 Ciekawe: jeszcze przed chwilą chciałam go zabić, a obecnie miałam co do niego zupełnie inne plany. Oparłam podbródek na jego lewym ramieniu i pogładziłam ręką jego włosy, schodząc coraz niżej, do torsu. 
 - Masz niezłe mięśnie. - syknęłam cicho i zaczęłam mruczeć. 
 Czułam na sobie ostry wzrok mojego ojca. Miałam wrażenie, że patrzy na mnie tym swoim kaprawym okiem i próbuje czytać ze mnie jak z otwartej księgi. Nie miałam pojęcia, czy Raz wie i o jego obecności, jednak nie wyglądało na to. A nawet jeśli wiedział, był cały czas skupiony tylko i wyłącznie na mnie. Znowu miałam ochotę go pocałować, jednak musiałam się wstrzymać. Jeżeli już kiedykolwiek mam z kimś chodzić, to tylko dla rozrywki, a podrywanie kogoś wcale nie było takie złe.
 Zaczynałam rozumować coraz bardziej jak Viper w połączeniu z Mroku.  
- To jak? - zapytał czarnowłosy, a jego ręka powędrowała w stronę mojego tyłka.
 Kiedy dotknął jednego z moich pośladków, odsunęłam się od niego nieco.
 - Ty zboku. - uśmiechnęłam się prowokująco - Oczywiście, że przyjmuję twoją ofertę; 
  Chłopak wyglądał na zadowolonego z mojej decyzji. Nawet, jeżeli przejmie Ziemię i zawładnie nią, to nie na długo. Mroku da mi na tyle ogromną siłę, że byłabym w stanie...nawet cofnąć czas.. zmienić go.. Tak, moje marzenie o zemście na ojcu i bracie wreszcie się spełni!
 - Co powiesz na spotkanie, może dzisiaj o dwudziestej? - zapytałam. - Hotel Crowne Plaza Times Square pokój 687. Nie rób na razie większej rozróby, kotku. Daj mi też trochę czasu..
 Raz jedynie uśmiechnął się w moją stronę, co oznaczało zgodę. Nie minęło kilka chwil, a chłopak po prostu rozpłynął się w powietrzu. Zniknął. Z ukrycia wyszedł Darkness w swojej humanoidalnej wilczej formie. Spojrzał na mnie, a po chwili wycelował w mój policzek i uderzył z całej siły. Stęknęłam cicho, jednak spojrzałam na niego surowym wzrokiem. Mężczyzna nie odezwał się. Dopiero, kiedy i moi bracia wyszli z ukrycia warknął na całe gardło:
 - TY IDIOTKO!!! NIE SPRZECIWISZ MI SIĘ! WIERZ, ŻE JESTEM SILNIEJSZY OD CIEBIE I RAZA RAZEM WZIĘTYCH!!!
 Spojrzałam smutno na Vipera. Teraz wiedziałam, co mnie czeka. 
<Raz? Ogólnie to błagam - nie komentuj tutaj moich "wypocin". Miałam zboczoną fazę, tym bardziej, że na pewnym chacie gadaliśmy o seksie grupowym XD>

2 komentarze:

  1. Hah spokojnie.. ja też przez pewien czas urzędowałem w takim środowisku więc rozumiem.

    OdpowiedzUsuń

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits