Od Tyksony "Kac, kac i..kac" c.d Julie

  Obudziłam się na ramieniu jakiegoś mężczyzny. Zdziwiona poderwałam się do góry i zrozumiałam, że jest to Viper. Nie był nawet rozebrany, więc szybko mi ulżyło. Ja miałam na sobie wczorajsze ubranie, po dyskotece, na której przebywałam z moim małym. Spojrzałam na pobliski zegarek i zdałam sobie sprawę, że jest już grubo po dziewiątej rano. Zazwyczaj o tej godzinie dawno byłam już na nogach. W powietrzu czuć było słodki zapach alkoholu. Musiało być ostro. Na podłodze leżało kilka nieznanych mi do tej pory osób. Nie pamiętałam dosłownie nic. Pierwsze, co musiałam zrobić to się ogarnąć. Przeszkadzał mi w tym jednak potworny ból głowy. 
 - Kac. Za dużo wypiłam. - syknęłam cicho i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. 
 Ubrałam się szybko i zasłoniłam swój pysk kominiarką. Nie było to co prawda profesjonalne przebranie, ale przy odrobinie szczęścia ludzie nie będą zaglądać mi pod stertę ubrań. 
 - Jeden krok.. - mruknęłam, stawiając stopę na schodku. - Trzeci, piąty.. NIE NIE NIE! Dwunasty, dziesiąty, ósmy, sześdziesiąty szósty... 
 Licząc tak niepoprawnie zdołałam dostać się na chodnik, gdzie w szybkim tempie zaczęłam maszerować. Przed siebie. Stawiałam niepewnie kroki, i co kilka minut wywracałam się jak pijana na lodzie. Trudno było zachować równowagę na takim gruncie. Kręciło mi się w głowie i czułam się tak, jakbym wypiła przynajmniej dwa litry mocnej whisky. 
 Nagle - TRACH! Coś spadło. Spojrzałam w górę i ujrzałam ognistego ptaka, siedzącego na dachu budynku. Pod feniksem widziałam kilka sopli lodu. Nie było możliwe, że takie małe szkiełka wywołały taki hałas, chyba, że alkohol jakimś cudem polepszył mój słuch, o ile było to możliwe. Interesujące...
 - Tyyyy... zlaz! Tu! DOOO MNIEEEE! - powiedziałam niepoprawną angielszczyzną.  
<Julie? Wytrzymasz z nakacowaną Tyks, która zachowuje się jak pijana? XP>