02 stycznia 2017

Od Reny "Blood Arena" cz.1

A więc nadszedł ten dzień. Mym przeciwnikiem został nikt inny jak Zdrajca – Alpha niedawno co powstałej watahy. Nie mam bladego pojęcia co mnie pchnęło do brania w tym udział.  Od samego początku mogłam się spodziewać przegranej. W porównaniu z nim ja jestem laikiem w walce.  To tyle z popisywania się przed Tytanią... Szczęściarzem nazwę się jeżeli wrócę do watahy żywa.   Walka miała zaraz się rozpocząć. Spojrzałam w oczy mego przeciwnika. Nie byłam wstanie wyczytać z nich nic a nic. Emocje? Żadnych nie wyczułam. Nie wydawał się tym przejmować. Cóż... Wybacz mi Tytanio za wstyd, który ci przyniosłam.
Start. Pędem puściłam się w bieg w stronę drzew. Sam Zdrajca chyba się tym nie przejął. Nie spieszył się. Ledwo co przybrał czteronożną formę. Zaczął wolno podążać za mną. Dalej już go nie widziałam. Biegłam ile sił w nogach, przez co prawie nadepnęłam na węża. Mimo mej niezdarności zgodził się on mi pomóc namówić resztę zwierząt do współpracy. I tak o to cały las był monitorowany przez małe oczka mych nowych przyjaciół. Znów biegłam. Co chwilę zawadzałam o kamienie to o korzenie. Na szczęście przewróciłam się tylko raz gdy nie mogłam biec dalej. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Gdyby nie pomoc pobliskiego drzewa On znalazłby mnie znacznie szybciej. Buk powiedział mi o norze pomiędzy gęstwiną jego kożeni. Tam też się ukryłam. Próbowałam coś wymyślić. Daremnie. Przynajmniej trochę odpoczęłam. Wtedy do nory wbiegła polna mysz. Zdrajca był już blisko. Wyszłam z kryjówki i wspięłam się na buk. Z tamtąd miałam nadzieję że go zestrzelę. Nikogo nie dostrzegłam. Słyszałam ostrzegawcze krzyki myszki, popędzającą mnie jaskółkę oraz widziałam zdenerwowanego węża i wiewiórkę lecz Zdrajcy nie byłam wstanie dostrzec.  Wszyscy nagle krzyknęli nawet sam buk. Zrozumiałam czemu. Z jego cienia wyłonił się Zdrajca. Miałam wrażenie, że patrzy się prosto w moje oczy. Poczułam... zimno? To jest to gdy po twojej skórze przebiega gęsia skórka? A może to był strach? W panice naciągnęłam strzałę na cięciwę i strzeliłam. Chybiłam. Znów naciągnęłam i znów chybiłam. Moje ręce tak mocno drżały, że nie mogłam dobrze nacelować w dodtaku krzyki zwierząt mi nie pomagały. Nagle Zdrajca znów zaczął znikać. Nim przepadł ostatni raz strzeliłam, po czym zniknął. Rozglądałam się lecz nie byłam wstanie. „Za tobą!” - zawołał kruk.  Odwróciłam się a tam stał Zdrajca. W łopatkę wbitą miał moją strzałę. Cofnęłam się o krok. „Uciekaj, już dłużej nie dam rady.” - powiedział buk po czym usłyszałam charakterystyczny trzask. Ledwo co zdążyłam przeskoczyć. Zdrajca spadł wraz gałęzią. Nagle poczułam ból w prawym przedramieniu. Po skórze ciekło coś ciepłego.  Na widok czerwonej cieczy zwierzęta wpadły w panikę. Tylko sowa była opanowana. Pomogła wyjąć nóż z mej ręki. Obserwujący to jeż w końcu nie wytrzymał i rzucił się na niego. Za jego śladem poszły prawie wszystkie zwierzęta. Idioci... On się tym nie przejął. Napięłam cięciwę po czym zwolniłam strzałę. Ta wbiła się nie dalego wcześniejszego miejsca. Zdrajca spokojnie ruszył. W powietrze wzbiło się kilka igieł. Znów napięłam cięciwę i... Padł. Bynajmniej nie Zdrajca lecz jeden z moich nowych przyjaciół. Za nim jeszcze paru. Wszyscy zabici  igłami. Poczułam gniew. Podobny do tego gdy znalazłam mamę martwą ze śladami wilczych zębów.
-  Uciekajcie! - rozkazałam. Sama, pomimo ostrzeżeń buka, zeskoczyłam z drzewa. Przybrałam kocią formę. Na szczęście chociaż tym razem mnie posłuchali. Musiałam wyglądać naprawdę strasznie. Puściłam się pędem w stronę mordercy. Nawet jeśli miałam zginąć tanio nie chciałam tanio sprzedać skóry. „Pożałuje, że położył na nich swe brudne łapy!” - tak wtedy myślałam...  Wybacz mi Tytanio. Naprawdę musiałam cię zawieść.
< Zdrajca możesz nawet zadać stałe urazy ale zostaw Renę przy życiu,k? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits