27 grudnia 2016

Od Zdrajcy - Quest 19

19~Siedziałeś sobie spokojnie na brzegu wyspy, wpatrzony w bezkresne morze, gdy zobaczyłeś płynąca niedaleko czarną gondolę. Jej zakapturzony sternik najwyraźniej miał problemy z utrzymaniem kontroli nad łódką, za pomocy jedynie długiego drąga. Postanawiasz pomóc nieznajomemu. Jak to zrobisz? Kim jest ów ewidentnie podejrzany osobnik i dlaczego Śmierć niemal nie utopił się, próbując pływać gondolom po morzu?
Wymagania: 700 słów. Nagroda: 600 monet
Plaża została doprowadzona do porządku, jednak wciąż gdzieniegdzie walały się kawałki drewna.  Z jakiegoś powodu to tylko dodawało uroku temu mrocznemu miejscu. Zdrajca leżał spokojnie, wpatrując się w odległy horyzont. Tylko tam widać było skrawki błękitnego nieba – w samej zatoce nieustannie kłębiły się chmury, nigdy nie rozwiewając się choćby na moment. Może dlatego tak bardzo ją lubił?
Niespodziewanie monotonny szum fal zakłóciły gwałtowne pluski. Czarny wilk podniósł głowę czujnie, wzrokiem szukając źródła hałasu. Jest! Znalazł go! Wysoka postać w czarnym płaszczu, stojąca na długiej, czarnej gondoli z trupią czaszką na dziobie rozpaczliwie próbowała długim kijem utrzymać łódkę w pozycji pionowej. Wreszcie większa fala pokonała walczącego przybysza i gondola wywróciła się do góry dnem.
Zdrajca poderwał się na wszystkie cztery łapy i ruszył biegiem w kierunku morza. Jednym susem zanurzył się w lodowatej wodzie i machając łapami podpłynął do łódki. Jednak nieznajomego przy niej nie było. Musiał pójść pod wodę! Wilk zanurkował, nie pamiętając nawet, że każde normalne stworzenie zaczerpnęłoby przed tym głęboki oddech.
Woda była dość przejrzysta i już po kilku sekundach Zdrajca zauważył poruszającą się w rytm fali czarną szmatę. Podpłynął do niej i przemienił się w człowieka, by łatwiej było mu wyciągnąć nieznajomego. Chwycił mono za jego rękę i pociągnął w górę. Nieznajomy był zadziwiająco ciężki, jak na kogoś, przebywającego pod wodą. Czyżby stracił już cale powietrze? Człowiek wynurzył się i zarzucając sobie ramię nieznajomego na kark popłynął w kierunku brzegu. Wypełzł powoli na plażę, kładąc nieznajomego na piasku. Na chwilę skamieniał, gdy ujrzał twarz... nie, tego nie można było nazwać twarzą. Pod czarnym kapturem była jedynie naga czaszka. W jej oczodołach ziała zimna pustka. „Może to jakiś krewny Sansa?” – pomyślał Zdrajca. – „Czy szkielet może utonąć?”
OCZYWIŚCIE, ŻE NIE rozległ się głęboki, pradawny głos, przywodzący na myśl trzask wieka od trumny. TO TYLKO TAKIE... PRZYZWYCZAJENIE. SAM ROZUMIESZ.
W oczach stworzenia zajarzyły się błękitne punkciki. Z jakiegoś powodu Zdrajca poczuł na plecach zimny dreszcz. Kościotrup się podniósł, poprawiając czarną szatę i otrzepując ją z piasku.
ZARAZ, GDZIE JEST MOJA KOSA? Zapytał.
- Ten drąg, którym próbowałeś się odpychać, gdy gondola tonęła? – upewnił się Zdrajca, a widząc przytaknięcie odparł: - Prawdopodobnie na dnie.
Kościotrup wstał i spojrzał ponuro w kierunku, gdzie unosiła się czarna gondola.
A CHCIAŁEM JĄ WZIĄĆ NA PAMIĄTKĘ... NO NIC. NIE BĘDZIE MI JUŻ POTRZEBA.
Odwrócił się na pięcie i zaczął iść w kierunku przeciwnym do morza. Czarnowłosy pobiegł za nim. Kościotrup go zaciekawił. Z jakiegoś powodu nieumarci budzili jego fascynację. Może dlatego, że byli podobni w pewnym sensie do niego.
- Kim właściwie jesteś? – Zdrajca dopadł szkieleta. Ten obrócił w jego kierunku czaszkę. Błyszczące światełka w jego oczach zdawały się przewiercać człowieka na wylot. Czarnowłosy jednak zdawał się tego nie zauważać. Nie wyglądał, jakby czuł się niezręcznie lub jakby się bał. Przeciwnie. W jego oczach lśniły jasne płomyki podniecenia.
NIE WIESZ, KIM JESTEM? Zdziwił się. LUDZIE Z REGUŁY MNIE ROZPOZNAJĄ.
- Nie wiem – potwierdził Zdrajca, cały czas wpatrując się w istotę.
JESTEM ŚMIERĆ... TO ZNACZY BYŁEM. SKOŃCZYŁA SIĘ PRACA DLA MNIE. CO ZROBIĆ? RYNEK PRACY JEST CORAZ BARDZIEJ WYMAGAJĄCY. NIE MA MIEJSCA DLA TYCH, KTÓRZY POZOSTANĄ W TYLE.
- To może się skończyć praca dla Śmierci? – zdziwił się czarnowłosy, ledwo dotrzymując tempa towarzyszowi.
JAK SAM WIDZISZ.  Westchnął, co brzmiało bardziej jak cichy podmuch wiatru, wydostający się zza jednych ze skrzypiących drzwi Nawiedzonego Domu.
- I co teraz zamierzasz zrobić? Przekwalifikować się? – To słowo Zdrajca usłyszał stosunkowo niedawno i bardzo mu się spodobało, jednak nie miał po co go użyć. Teraz, gdy zdarzyła się ku temu okazja był bardzo dumny z siebie.
 SAM NIE WIEM. Śmierć zamyślił się i omalże nie potknął się o kamień. Na szczęście Zdrajca go przytrzymał. „Zabawne” przemknęło mu przez myśl „zwykle to ja się przewraca o byle kamień”.
TO NIE JEST ŚMIESZNE burknął kościotrup, stając i patrząc na piętrzące się przed nim góry. Wyglądał, jakby widok gór nieco go przytłoczył. ZWYKLE NIE MIAŁEPO TRZEBY SIĘ NA NIE WSPINAĆ przyznał.
- Ja prawdę mówiąc też nie. – Zdrajca uśmiechnął się pogodnie i chwycił Śmierć za kościstą rękę. – Więc może razem spróbujemy?
I TAK NIE MAM...
A WIĘC TUTAJ SIĘ UKRYŁEŚ!
Jak na komendę Zdrajca oraz Śmierć odwrócili się i spojrzeli na siedzącą na grzbiecie kościstego konia postać. Postać w czarnej pelerynie, z kapturem nałożonym na głowę, spod którego wyglądały świecące błękitem oczy. A na ramieniu miał narzucony... karabin snajperski Barrett M82. W jednej chwili zsunął go z pleców, wycelował i strzelił. Jeszcze przed chwilą stojący koło Zdrajcy Śmierć upadł na plecy, na twarde skały. Czarnowłosy chciał go złapać, jednak w jego rękach pozostał tylko czarny materiał. Kości rozsypały się w drobny pył i z cichym sykiem opadły na ziemię. I tylko te świecące oczy jeszcze przez chwilę jarzyły się w powietrzu.
Zdrajca spojrzał na przybysz.
- Dlaczego go zabiłeś? – zapytał, półprzytomnie. – Przecież... wycofał się z zawodu...
ZMUSIŁEM GO DO TEGO oznajmił przybysz ŚMIERĆ MOŻE BYĆ TYLKO JEDEN.
Po tych słowach spiął konia i zniknął, pozostawiając Zdrajcę samego z peleryną śmierci w ręku. Czarnowłosy otrzepał czarny materiał z resztek pyłu i zarzucił go sobie na plecy. Pasował idealnie.
- Czemu by się nie przekwalifikować i dostać tego drania, co? – mruknął do siebie ponuro. – Przydałoby się jeszcze tylko znaleźć kosę Śmierci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits