Spojrzałam na Kasai i pokręciłam głową.
- Mam tylko nadzieję, że sobie pojadłaś. Masz mnie natychmiast informować o takich rzeczach i nie bój się o swoje zdrowie, bo ja za prośbę o jedzenie wcale nie zabijam. - uśmiechnęłam się.
Małą waderka skinęła głową i po chwili podeszłą do mnie. Dotknęła mnie leciutko noskiem, a ja poczułam ból w piersi. Stęknęłam. Znowu...przepowiednia. Widziałam tylko niekończący się tunel, ozdobiony powieszonymi na ścianach kartami do gier. Obok mnie stanęła..Kasai.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała po chwili i spojrzała na mnie niepewnie.
- Prawdopodobnie w Przedpokoju. To tutaj czasem otrzymuję wizję. Ten świat to iluzja, jednak wydaje się być prawdziwy. Spotkasz tutaj wiele dziwów. Nie daj się omamić.
Wadera za bardzo mnie nie zrozumiała. I w sumie ja sama siebie bym nie zrozumiała. Przede mną stanęła postać, przypominająca humanoidalnego, czarnego wilka z czaszką na łbie. Inna forma mojego kochanego ojca. Mężczyzna spojrzał na mnie i podał mi rękę. Dłoń, chociaż kształtem przypominała ludzką, miała pazury, oraz była pokryta całkowicie sierścią. Futro na ręce miał przyjemnie gładkie. Mimo, iż nie widziałam wyrazu jego pyska, miałam wrażenie, że się do mnie uśmiecha. Kochałam go, pomimo tego, jakim był potworem.
Kiedy już chciałam za nim pójść, Kasai przybrała formę dziewczyny i chwyciła mnie za ramię. Darkness zniknął, a ja omal nie zalałam się łzami. Zostawił mnie. To byłą iluzja. Dałam się zwieść.
<Kasai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!