Kliknąłem guzik uruchamiający radio i przymknąłem prawe oko. Tak naprawdę, byłem kompletnie niezorganizowany. Portfel, dokumenty, telefon-to zawsze noszę przy sobie, aczkolwiek ciuchy byłyby w miarę potrzebne. Na moje nieszczęście kontrolka benzyny świeciła się już od długiego czasu. Skręciłem na stację benzynową i wysiadłem z samochodu. Zatankowałem i ruszyłem by zapłacić. Lampa nade mną syknęła i zgasła. Nagle zrobiło się całkowicie ciemno. Zignorowałem wydarzenie, które w dzieciństwie pobudzałoby wyobraźnię. Nie teraz. Drzwi rozsunęły się, widząc moją obecność. Leniwym krokiem wszedłem do środka. Idąc w kierunku kasy, chwyciłem paczkę krakersów solonych. Stanąłem przy ladzie, przyglądając się opakowanych w folię kanapkach. Końcowo zapłaciłem za benzynę, krakersy i kawę. Wychodząc ze stacji, upiłem łyk gorącego napoju. Nie przepadam za tym smakiem, jednak prawda jest taka, że daje niezłego kopa pobudzenia. Otworzyłem drzwi od samochodu, wsiadłem i odpaliłem silnik. Po chwili samochód ruszył. Teren za oknem zmieniał się gwałtownie, ulica, która była zaledwie parę metrów w tył zmieniła się w ogołocony, bezlistny las. Skręciłem w jedną z leśnych dróg i zaparkowałem przed niewielkim jeziorem. Wyskoczyłem z samochodu i stanąłem nad ciemną taflą wody.
- Myślisz, że nie zauważyłem, gdy wsiadłaś do samochodu? Cóż, w połowie było to prawdą. Dopiero gdy tankowałem, odkryłem twoją tożsamość. Nie widzę potrzeby, abyś za mną podążała w jakikolwiek sposób. To jest bezsensowe. - mruknąłem, do stojącej za mną postaci. - Jestem potworem i potrzebuję samotności, aby nad tym zapanować. - przekrzywiłem głowę, pokazując blask szkarłatnego oka. - No nie? - zakryłem twarz dłonią, uśmiechając się przeraźliwie.
Nie dostałem odpowiedzi za mną, więc kontynuowałem.
- Nie wiem, czy obserwowałaś moment z lampą. Zaledwie w parę sekund zabiłem faceta kryjącego się za lampą. A zdałem sobie z tego sprawę dopiero teraz. Jakieś naturalne wyjaśnienie? - uprzedziłem głos postaci za mną. - A widzisz, nic na to nie mogę poradzić. Dlaczego? Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia. - zaśmiałem się ponuro. - Nie musisz za mną chodzić, źle się to dla ciebie skończy. Jestem tego dogłębnie pewny. - mruknąłem, odwracając się do Fragonii. Psychiczny uśmiech zanikł, a na prawym policzku pojawiły się ślady krwi.
- Zabiłem człowieka, nie zdając sobie z tego sprawy. To chyba dobrze o mnie nie świadczy. - warknąłem, przekrzywiając głowę.
(Wybaczam :>)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!