Syriusz rozglądnął się raz jeszcze po salonie, aby upewnić się, czy aby nagle nie wpadnie do niego jakiś obcy człowiek, który mógłby podsłuchać rozmowę dwóch mężczyzn. Na ulicach jednak nie było nikogo widać. Po chwili powiedział cicho:
- Tak naprawdę czuję się do obu watah przywiązany, jednak z Watahy Karmazynowej Nocy przepędzona mnie kilka miesięcy temu. Należę do Watahy Zachodu, jednak i w WKJNie mam sprzymierzeńców.
Alex skinął głową i przyjrzał się jeszcze raz uważnie rysunkowi, jakby chciał dokładnie go przestudiować. Niezręczną ciszę przerwał złotooki:
- Do której godziny jest otwarta pobliska kwiaciarnia? - zapytał.
Nowo poznany chłopak podniósł głowę na Syriusza i zastanowił się chwilę. Na odpowiedź Maksymilian nie musiał długo czekać:
- Pewnie jeszcze jakieś piętnaście minut i zamykają. To jak będzie, robimy ten tatuaż?
Syriusz lekko zniesmaczony zaprzeczył:
- Muszę pilnie odwiedzić moją..informatorkę. Leży w szpitalu a wypadałoby pójść do niej z kwiatami. Jeżeli dam radę, wpadnę do ciebie jutro.
Alexander odstawił szkicownik na bok. Spojrzał na zegar. I tak już miał kończyć, a znając życie nikt o takiej porze nie wpadnie już do zakładu. Poinformował tylko swojego szefa o wyjściu, na co ten zareagował tylko cichym mruknięciem.
- Jeżeli nie będzie ci to przeszkadzało, pójdę z tobą. - powiedział niespodziewanie chłopak, jednak Syriusz nawet nie zaprzeczył.
Było mu naprawdę wszystko jedno. Nie zastanawiał się nawet, dlaczego chłopak podjął nagle taką decyzję. Z dwojga złego wolał mieć kogoś przy sobie, a po ostatniej kłótni z Fragonią nie wiedział, jak się zachować i czy dziewczyna będzie chciała go widzieć. Może bliższe kontakty z członkami Watahy Karmazynowej Nocy przysłużyłyby się nawet jego przywódcy? Kelley ostatnio zdecydowanie poprawiła swoje stosunki z Viperem, a dodatkowe porozumienie między członkami dobrze by na nich wpłynęło.
Wraz z Alex'em oboje wyszli z salonu i skierowali się do pobliskiej kwiaciarni. Syriusz na szybko zakupił jedną, czerwoną różę i zapytał się Alexandra:
- Długo już jesteś w WKJNie?
- Właściwie to niezbyt. Oprócz Vipera znam tylko Noxe, ale również jakoś niespecjalnie jesteśmy..blisko.
Syriusz nie za bardzo wiedział, o co chodziło chłopakowi, jednak nie dopytywał się o szczegóły. Kiedy Syriusz chciał coś powiedzieć, nagle coś usłyszał. Krzyki, dochodzące z pobliskiego domu. Potem huk i nagle wszystko ucichło. Alex widząc zaniepokojoną minę członka Watahy Zachodu skierował się w stronę, z której wcześniej słychać było krzyki. Anguis poszedł za nim.
Obaj znaleźli się po chwili w zniszczonym od środka budynku. Meble były wszędzie powywalane a okna rozbite. Na podłodze leżały dwa trupy - kobieta i mężczyzna. Oboje byli pozbawieni głów. Syriusz był prawie pewny, że coś, co ich zabiło nadal znajdowało się w środku. I bynajmniej nie pochodziło z ziemi. W powietrzu dało się wyczuć magię, w dodatku starą i mroczną.
<Alex? Wybacz długość i taką beznadziejność ;_;>
- Tak naprawdę czuję się do obu watah przywiązany, jednak z Watahy Karmazynowej Nocy przepędzona mnie kilka miesięcy temu. Należę do Watahy Zachodu, jednak i w WKJNie mam sprzymierzeńców.
Alex skinął głową i przyjrzał się jeszcze raz uważnie rysunkowi, jakby chciał dokładnie go przestudiować. Niezręczną ciszę przerwał złotooki:
- Do której godziny jest otwarta pobliska kwiaciarnia? - zapytał.
Nowo poznany chłopak podniósł głowę na Syriusza i zastanowił się chwilę. Na odpowiedź Maksymilian nie musiał długo czekać:
- Pewnie jeszcze jakieś piętnaście minut i zamykają. To jak będzie, robimy ten tatuaż?
Syriusz lekko zniesmaczony zaprzeczył:
- Muszę pilnie odwiedzić moją..informatorkę. Leży w szpitalu a wypadałoby pójść do niej z kwiatami. Jeżeli dam radę, wpadnę do ciebie jutro.
Alexander odstawił szkicownik na bok. Spojrzał na zegar. I tak już miał kończyć, a znając życie nikt o takiej porze nie wpadnie już do zakładu. Poinformował tylko swojego szefa o wyjściu, na co ten zareagował tylko cichym mruknięciem.
- Jeżeli nie będzie ci to przeszkadzało, pójdę z tobą. - powiedział niespodziewanie chłopak, jednak Syriusz nawet nie zaprzeczył.
Było mu naprawdę wszystko jedno. Nie zastanawiał się nawet, dlaczego chłopak podjął nagle taką decyzję. Z dwojga złego wolał mieć kogoś przy sobie, a po ostatniej kłótni z Fragonią nie wiedział, jak się zachować i czy dziewczyna będzie chciała go widzieć. Może bliższe kontakty z członkami Watahy Karmazynowej Nocy przysłużyłyby się nawet jego przywódcy? Kelley ostatnio zdecydowanie poprawiła swoje stosunki z Viperem, a dodatkowe porozumienie między członkami dobrze by na nich wpłynęło.
Wraz z Alex'em oboje wyszli z salonu i skierowali się do pobliskiej kwiaciarni. Syriusz na szybko zakupił jedną, czerwoną różę i zapytał się Alexandra:
- Długo już jesteś w WKJNie?
- Właściwie to niezbyt. Oprócz Vipera znam tylko Noxe, ale również jakoś niespecjalnie jesteśmy..blisko.
Syriusz nie za bardzo wiedział, o co chodziło chłopakowi, jednak nie dopytywał się o szczegóły. Kiedy Syriusz chciał coś powiedzieć, nagle coś usłyszał. Krzyki, dochodzące z pobliskiego domu. Potem huk i nagle wszystko ucichło. Alex widząc zaniepokojoną minę członka Watahy Zachodu skierował się w stronę, z której wcześniej słychać było krzyki. Anguis poszedł za nim.
Obaj znaleźli się po chwili w zniszczonym od środka budynku. Meble były wszędzie powywalane a okna rozbite. Na podłodze leżały dwa trupy - kobieta i mężczyzna. Oboje byli pozbawieni głów. Syriusz był prawie pewny, że coś, co ich zabiło nadal znajdowało się w środku. I bynajmniej nie pochodziło z ziemi. W powietrzu dało się wyczuć magię, w dodatku starą i mroczną.
<Alex? Wybacz długość i taką beznadziejność ;_;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!