29 listopada 2016

Od Vipera - Quest 1


Już po raz setny wziąłem do ręki tą zasraną gazetę. Mimo, iż ostatnio naprawdę było dużo do roboty, to tak naprawdę cholernie się nudziłem. Dosłownie wszystkie papiery zdołałem podpisać, przekreślić, spalić, napisać od nowa. Za oknem naprawdę mocno sypało śniegiem. Spojrzałem w końcu na nagłówek Neewsweek"a. Oprócz tego chciałem włączyć swój ulubiony serial, który obecnie leciał w telewizji, jednak zamiast tego, włączyłem jakiś kanał informacyjny.
- Niebezpieczny psychopata na wolności. Dzisiaj w nocy, o godzinie czwartej jeden z funkcjonariuszy policji znalazł na chodniku cztery zmasakrowane i rozprute ciała.
Podniosłem wzrok znad gazety. Przybliżyłem się do ekranu telewizora.
- Rick? - mruknąłem na głos, przyglądając się napisom, które wyświetlali pod korespondentką.
Były tam wymienione ofiary nieznanego zabójcy. O ile dobrze pamiętam, z tym chłopakiem chodziłem do podstawówki. Zanotowałem ulicę, na której zdarzyła się owa masakra. Byłem ciekaw. W końcu coś się zaczęło dziać! Miałem tylko nadzieję, że nie była to sprawka Warrena Rivers'a. Nie zamierzałem wsadzać swojego ojca do pierdla, mimo iż czasem mnie kusiło, aby wybiec kiedyś z domu z okrzykiem "TEN PSYCHOL CHCE MI WYCIĄĆ NERKĘ!" Spojrzałem na leżącą niedaleko mnie kurtkę . Wziąłem ją do ręki i ubrałem. Spojrzałem jeszcze raz na kartkę z zapisaną ulicą.
***
Stanąłem przez latarnią. To właśnie gdzieś tutaj doszło do tej krwawej rzezi. Zamknąłem oczy i odetchnąłem. Nie było ani śladu krwi, ani policji.
- No dobra, Holmes, do roboty! - zagrzałem sam siebie.
Po chwili zdjąłem kurtkę i przemieniłem się w wilka. Zwykle nigdy nie zdejmowałem żadnej części stroju przed przemianą, gdyż nie było takiej potrzeby. Teraz akurat jednak potrzebowałem tego jak cholera. Kurtką mogłem łatwo zakryć swoje skrzydła, a bardziej normalnie wygląda wilk z kurtką na grzbiecie, niż parą skrzydeł. Obwąchałem teren i włączyłem "Tropiciela". Teraz o wiele łatwiej można było dostrzec ślady krwi, nawet zaschnięte, lub rzekomo wyczyszczone. Podniosłem wzrok do góry. Wyczułem ten słodki odór szkarłatnej cieczy. Teraz mogłem sobie wyobrazić miejsce zdarzenia. W powietrzu nie śmierdziało moim starym. Gdyby faktycznie tutaj był, wyczułbym go na kilometr. Wyczuwałem pięć, różnych zapachów zmieszanych z krwią. Zacząłem się kierować w stronę najbardziej charakterystycznego. Zamknąłem oczy. Widziałem chłopaka, w rękawiczkach chirurgicznych ze skalpelem w ręce, podcinającego gardło Rick'iego. Do głowy przychodziła mi tylko jedna osoba. Myślałem..że on zginął. Nie! Przeżył! Ruszyłem pędem w stronę zapachu. Wyraźnie czułem jego woń. Tak! To jednak był on. Ogarnęła mnie furia. Uciekł, kiedy wataha go potrzebowała! Tchórz! Teraz mi za to zapłaci. Wpadłem do pobliskiego domu, a raczej bloku. Wszyscy się dziwili, czemu jakiś dziki pies, okryty kurtką wpadł do apartamentu, jednak mnie to nie obchodziło. Napędzała mnie żądza zemsty. On musiał za to zapłacić. Wszedłem na ostatnie piętro i zapukałem łapą do pierwszych drzwi. Otworzył mi chłopak, ubrany na czarno. Spojrzał na mnie lekceważąco i już miał zamknąć mi drzwi, kiedy przeobraziłem się w siedemnastolatka i rzuciłem sie na niego. Paznokcie pokryły się szkarłatnym, ostrym surowcem. Łatwo mogłem zranić fioletowookiego.
- REN! - wrzasnąłem - TŁUMACZ SIĘ SWOJEJ ALPHIE, GDZIE BYŁEŚ?!
Chłopak jednak tylko wybuchnął szaleńczym śmiechem i uniósł do góry narzędzie chirurgiczne. Cofnąłem się. Jednak nie był taki całkowicie bezbronny. Zaraz miałem się stać jego kolejną ofiarą. Nagle chłopak zniknął. I już wiem, gdzie się pojawił. Poczułem ból. Ren zaczął mnie ranić ostrzem, jako mój własny cień. Zrozpaczony przemieniłem się w wilka i rzuciłem się na okno. Ren, jako mój cień, zrobił to samo. Kiedy tak spadałem, dosłownie dwa centymetry nad ziemią w końcu skierowałem lot ku górze. Ren jednak nie wyhamował. Spojrzałem na dół. Leżał tam. Nie ruszał się. Był znowu człowiekiem. Nie wiedziałem, czy naprawdę go zabiłem. Nie obchodziło mnie to. Już miałem wrócić do domu, kiedy lecąc tak zobaczyłem kałużę. Spojrzałem w nią i zrozumiałem. Jestem jak ojciec.

<HA! Tera i ja zbieram punkty (czyt. hajsy) >:3<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits