Nawet niech nie myśli, że będzie się bezczelnie lampić na moje zniszczone auto, podczas gdy ja mam żałobę narodową. Długo dyskutowaliśmy z moim ojcem, aż w końcu poszliśmy na kompromis, co wbrew pozorom wcale nie było niemożliwe. Uzgodniłem z ojcem, że załatwię mu darmowy striptiz do końca miesiąca, oraz zostanę poddany próbie czasowej. O co mu chodziło? Nie wiem. Nawet nie słuchałem. Po prostu się zgodziłem. Bez namysłu. Brawo Viper, jak chcesz mieć coś z dupy na szybko, to oczywiście nie myślisz. Powiedziałem o tym wszystkim mojej towarzyszce podróży. Ta oczywiście spojrzała na mnie z niemałą odrazą:
- Co to to nie! Nie będę jego striptizerką, ani nie wezmę udziału w jakiejś zasranej próbie.
Zatkałem jej usta.
- Podróż do świata równoległego. RÓWNOLEGŁEGO! Darkness nie będzie nam truł dupy, chyba, że będzie nad wyraz miły w stosunku do ciebie.
- Czekaj.. coo..? - Hikaru chciała dokończyć, ale w tym momencie Darkness klasnął w dłonie, a ja poczułem się jakoś..dziwnie.
Moje ciało rozlatywało się na miliona kawałeczków. Cały świat zawirował. Zamknąłem oczy. Zrobiło mi się nie dobrze. Poczułem uderzenie w brzuch, jakby ktoś trafił mnie w to miejsce pięścią z całej siły. Kiedy otworzyłem oczy, leżałem brzuchem na ziemi. Na mnie leżała oczywiście Hikaru, obejmując mnie w pasie. Poirytowany strąciłem ją z siebie. Była nadal nieprzytomna. Zdałem sobie sprawę, że znajduję się na zniszczonej dzielnicy Manhattanu. Budynki były poniszczone, a większość z nich była całkowicie zniszczona. Drzewa uschły, nie było na nich liści. Gdzie nie gdzie walały się zniszczone samochody. Poczułem ucisk na ramieniu i podskoczyłem, przyjmując pozę bojową. Nade mną stał wysoki mężczyzna, wyglądający jak jakieś truchło. Był nienaturalnie blady, a jedno z jego oczu przykryte było czarną jak węgiel grzywką. Darkness. Staliśmy tak naprzeciw siebie, przez dość długi czas. Ciszę przerwała wstająca z ziemi Hikaru.
- Gdzie nas wysłał szanowny Pan Podziemi? - zapytała sarkastycznie mojego ojca.
- Em.. nie wiem o czym panienka mówi. Pewnie mnie panienka z kimś pomyliła. - na ustach mojego, prawdopodobnie, anty-ojca zagościł skromny, przyjazny uśmiech. - Jestem Warren Rivers, producent czekolady w fabryce "Darkness i Fabryka Czekolady". Najlepsza czekolada pod słońcem! Chce ktoś skosztować mojego najnowszego dzieła? - czarnowłosy podał mi do ręki tabliczkę słodkości.
Myślałem, że się rozryczę. Darkness, zamiast prowadzić zakład pogrzebowy prowadzi FABRYKĘ CUKSÓW?!
Podsumowując: jesteśmy w świecie równoległym, gdzie większość rzeczy jest na odwrót. Czyli mój obecny ojciec jest: miły, hojny, wrażliwy, ale prawdopodobnie też i tchórz kochający dzieci. Może bym go zamienił? Hikaru wpatrywała się tępo w tabliczkę czekolady otrzymaną przed chwilką od mojego anty-ojca.
<Hikaru? Wybacz długość :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!