06 listopada 2016

Od Vipera c.d Hikaru

- Przekupić? Zaszantażować? - zacząłem się na głos zastanawiać.
- Chyba nie zadziała. - Hikaru mocno się skrzywiła. - Znasz przecież tego sadystę.
Wzruszyłem ramionami. Musiałem znaleźć na niego jakiegoś haka. Nie zamierzałem czekać z założonymi rękami, aż ludzie odkryją naszą watahę i zaczną nas tępić, oraz testować na członkach mojej watahy różne leki, oraz robić im wiwisekcję. Cóż, wiadomo było, że na pozór zechcą nam się tylko wtrynić w sprawy polityczne. Ale to była tylko sztuczka, bo prędzej czy później dostaną się do naszych organów. Po chwili namysłu postanowiłem wyjść z kawiarenki. Hikaru, jako moja wierna towarzyszka podroży, również wyszła z niewielkiego budynku na ulicę. Spojrzałem na ognistowłosą i ruszyłem przed siebie. Wyciągnąłem kluczyki. O ile się nie mylę, miałem gdzieś tutaj zaparkowany wózek. Kiedy wkrótce go ujrzałem, nacisnąłem na jeden z szarych przycisków. Podszedłem do srebrnego kabrioletu marki BMW i otworzyłem drzwi. Hikaru z zaciekawieniem oglądała moją furę. Po chwili, zamiast wsiąść do auta, zaprowadziłem siedemnastolatkę do zamkniętych drzwi i, jak kulturalny facet, otworzyłem je.
- Proszę madame! - powiedziałem sarkastycznie i skłoniłem się.
Dziewczyna tylko odruchowo uderzyła mnie w brzuch łokciem i wsiadła do samochodu. Nie ukrywała swojego zdenerwowania. Dobrze, że przynajmniej drzwiami nie trzasnęła, bo już dawno bym jej ręce urwał. Po kilku sekundach siedziałem już w samochodzie i odpaliłem silnik. Po chwili moja znajoma zadrżała. Cóż, nie było dzisiaj jakoś specjalnie ciepło.
- Mógłbyś zamknąć dach, czy przynajmniej ogrzać mi siedzenie?
Wzruszyłem ramionami, udając, że nie znam na to pytanie odpowiedzi. Dziewczyna szturchnęła mnie ramieniem. Nie wytrzymałem.
- Możesz przestać denerwować swojego wspaniałego Alphę?
Ognistowłosa jeszcze raz mnie czymś szturchnęła. Tego było już za wiele. Zapomniałem się. W tej właśnie chwili zrobiłem największy błąd w swoim życiu. Puściłem kierownicę i zacząłem uderzać dziewczynę swoimi łapami. Poczułem uderzenie i z kierownicy wyskoczyła poduszka powietrzna, zasłaniając mi całą twarz. Głośno klnąc, zacząłem się wiercić, aby wydostać się z sideł poduszki powietrznej. Kiedy wreszcie mi się to udało, spojrzałem przed siebie. Auto uderzyło w drzewo. Dzięki Bogu, nie jechałem za szybko, bo inaczej skończyłoby się tragicznie dla nas. Najbardziej ucierpiało moje auto. BEZ UBEZPIECZENIA!
- Vipeeer.. twój kabriolet.
- WIDZĘ! - odparłem głośno i wyszedłem z auta.
Ukląkłem przy drzewie i oceniłem szkodę. Cóż, wyglądało na to, że będę musiał je naprawić, ponosząc przy tym ogromne koszty finansowe. Spojrzałem na Hikaru.
- Już nie żyjesz!
- Ja nic nie zrobiłam! - dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie. - To ty nie patrzysz, jak jeździsz.
Uderzyłem głową o drzewo. Ma szczęście, że jestem człowiekiem o stalowych nerwach. Nagle ognistowłosa wskazała nieznacznym ruchem głowy na pobliski, smętnie wyglądający budynek. Był zbudowany z ciemnego drewna, w starym stylu. Część szyb była wybita, a sam budynek wyglądał tak, jakby zaraz miał runąć. Wiedziałem, gdzie się znajdujemy. Zostawiłem na chwilę moje auto i podszedłem do drzwi. Wyglądały jakby ktoś wyrwał je siłą z jakiegoś starego kościoła i przyczepił tutaj na odwal się. Zapukałem do zakładu pogrzebowego Wilkobójcy.
<Hikaru? Jesteśmy kwita? XP>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits