Zarzuciłam na
siebie płaszcz i ruszyłam w kierunku pubu. Popchnęłam drzwi i rozejrzałam się,
szukając wolnego miejsca. Niestety, jak zwykle o godzinie dwudziestej wszystko
było zapełnione. Jedyne miejsce znajdowało się przy barze. Usiadłam na stołku,
a po chwili zamówiłam szklankę piwa z sokiem malinowym. Znużona przyglądałam
się kolorowym dekoracjom z bibuły. Przysłuchiwałam się rozmowie prowadzonej
przez siedzące obok mnie osoby.
-Wysłałem już dwóch, jeden wrócił bez ręki. Dałem im trochę za chęci, ale dopóki ON nie zniknie z bagien, nie będę mógł przyjść do babki, która ledwo się trzyma. Rozumiesz? -powiedział jeden.
-Pomogę ci kogoś znaleźć. Na tym obszarze, mimo wszystko można znaleźć mnóstwo ochotników. -dodał drugi.
Dopiłam piwo do końca.
-Ja pójdę. -odparłam.
Dotknęłam Krasnoluda w plecy, wywołując nieprzyjemny dreszcz na jego skórze. Dwójka przyjaciół gwałtownie odwróciła się w moim kierunku.
-Ty? -wypowiedział to z ogromnym zażenowaniem.
Teraz byłam pewna, muszę się tam wybrać i zabić to coś choćby nie wiem co. Nie lubię, gdy ktoś mi nie ufa. Poprawiłam włosy i wstałam.
-Pójdę, wrócę jutro z jego głową. Spotkajmy się o dziewiątej. -odkrzyknęłam, wychodząc z pubu.
Zapięłam płaszcz, owinęłam lepiej szal. Nie do końca wiem, po co to zrobiłam, skoro właśnie zmieniłam się w Geparda. Rzuciłam się szaleńczym tempem przed siebie. Biegłam za zapachem bagien. Nie wiedziałam, z czym mam do czynienia. Silny? I tak dam radę bez problemu. Nienawidzę chłodu, a w gepardzim ciele czułam się tak, jakby każda kończyna miała mi zamarznąć i odpaść.
-Wysłałem już dwóch, jeden wrócił bez ręki. Dałem im trochę za chęci, ale dopóki ON nie zniknie z bagien, nie będę mógł przyjść do babki, która ledwo się trzyma. Rozumiesz? -powiedział jeden.
-Pomogę ci kogoś znaleźć. Na tym obszarze, mimo wszystko można znaleźć mnóstwo ochotników. -dodał drugi.
Dopiłam piwo do końca.
-Ja pójdę. -odparłam.
Dotknęłam Krasnoluda w plecy, wywołując nieprzyjemny dreszcz na jego skórze. Dwójka przyjaciół gwałtownie odwróciła się w moim kierunku.
-Ty? -wypowiedział to z ogromnym zażenowaniem.
Teraz byłam pewna, muszę się tam wybrać i zabić to coś choćby nie wiem co. Nie lubię, gdy ktoś mi nie ufa. Poprawiłam włosy i wstałam.
-Pójdę, wrócę jutro z jego głową. Spotkajmy się o dziewiątej. -odkrzyknęłam, wychodząc z pubu.
Zapięłam płaszcz, owinęłam lepiej szal. Nie do końca wiem, po co to zrobiłam, skoro właśnie zmieniłam się w Geparda. Rzuciłam się szaleńczym tempem przed siebie. Biegłam za zapachem bagien. Nie wiedziałam, z czym mam do czynienia. Silny? I tak dam radę bez problemu. Nienawidzę chłodu, a w gepardzim ciele czułam się tak, jakby każda kończyna miała mi zamarznąć i odpaść.
***
Zbliżałam się do
śmierdzących bagien. Niewiele metrów przed mostem przeistoczyłam się w
człowieka. Czułam trupy, niezwykle dużo martwych ciał. Zmaterializowałam moją
ukochaną broń w prawej dłoni. Zacisnęłam palce na trzonie miecza i postawiłam
pierwsze kroki ku walce. Skupiłam się na zapachu potwora. W zielonej wodzie
pojawił się kawałek smoczego tułowia. Mętne bajora przyprawiały mnie o
nieprzyjemne dreszcze. Pozwoliłam mieczowi rozpłynąć się w powietrzu. Wzrokiem
szukałam minimalnych cieni na czarnej tafli wody. Muszę zobaczyć pysk smoka i
jedynym sposobem na to, było wskoczenie do mokradeł. Zniechęcona zdjęłam
kurtkę, szal i buty i wkroczyłam do lodowatej wody. Zgaduję, że zwabiłaby go
krew. Zmaterializowała ponownie miecz i nacięłam skórę na dłoni. Wzięłam
głęboki dech i rzuciłam się w kruczoczarną otchłań. Przez pierwsze chwile nie
widziałam nic. Odczuwałam, że tonę. Ewidentnie coś ciągnęło mnie w dół.
Machnęłam na ślepo mieczem, natykając się na smoczą skórę. Otworzyłam oczy.
Widziałam pysk potwora. Aktywowałam Astronomic Logic. Bestia wzniosła się w
powietrze, a ja mogłam zacząć działać, jednak najpierw musiałam wydostać z
mętnej wody. Szarżując w wodę, usiłowałam wyjść na powierzchnię. Ciągle
zahaczałam o pojedyncze glony, w końcu po ogromnym wysiłku przemoczona wyszłam
na ląd i sprowadziłam smoka na ziemię. Był wyjątkowo niewielki. Miecz zapłonął
czarnym ogniem. Naskoczyłam na potwora i odcięłam mu łeb. Przez moment ciało
wiło się, po kilku sekundach przestało i bezwładnie runęło na ziemię. Wokoło
szyi tworzyła się coraz większa plama krwi. Skupiłam się na cielsku smoka i
wrzuciłam je do wody. Oparłam się o drzewo. Moja kondycja jest trochę bardzo
beznadziejna. Odetchnęłam z ulgą i przewiązałam głowę sznurem. Usiadłam na
ziemi i zasnęłam.
***
Obudziłam się
pod tym samym drzewem, pod którym zasnęłam. Byłam wymarznięta i miałam
wrażenie, że także chora. Przemieniłam się w geparda, zarzuciłam głowę potwora
na grzbiet i zaczęłam z powrotem biec do pubu. Nie zajęło mi to zbyt dużo
czasu, w piętnaście minut byłam już przed barem. Zmieniłam się w człowieka i
popchnęłam wejściowe drzwi. Poprawiłam przylegające do ciała włosy i rzuciłam
łeb bagiennego smoka na blat.
-Proszę bardzo. -odwróciłam się do Krasnoluda.
-Proszę bardzo. -odwróciłam się do Krasnoluda.
(Ee... To: +100
do techniki, +200 do zręczności.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!