06 listopada 2016

Od Hikaru - Quest 6

Było około siedemnastej. O tej porze słońce już dawno zaszło a ulice Nowego Yorku rozświetlały jasne latarnie, blask banerów i światła samochodów. Po chodnikach wciąż kręciło się sporo ludzi, restauracje były wypełnione po brzegi a kursujące autobusy pękały w szwach od ludzi. Miasto tętniło życiem.
Od dobrych dwóch godzin przesiadywałam w niewielkiej kawiarni na rogu dość ruchliwej ulicy. Liczyłam samochody w poszczególnych kolorach i bez większego celu zapisywałam je na kartce. Nudziło mi się. Bardzo. Wypiłam już trzecią lemoniadę i zjadłam sześć ciastek owsianych. Rzuciłam okiem na połowę magazynów leżących na małej półce, policzyłam liczbę kafelków na ziemi, ilość krzeseł oraz stolików. Pogoda tego dnia była okropna, padało i wiało. Wystawienie nosa poza ciepłą kawiarnie było niezbyt dobrym pomysłem, jednak ile można było tu siedzieć. Parasolki nie miałam, bo gdy wychodziłam, nie zanosiło się na deszcz. Tak więc jedyną moją ochroną przed zmoknięciem była bardzo przemakalna bluza bez kaptura. Najpierw chciałam przeczekać ulewę, jednak ile można było siedzieć w miejscu. 
Zapłaciłam za picie i jedzenie i założyłam bluzę. Wyszłam na zewnątrz kawiarni i już po kilku sekundach byłam przemoczona do suchej nitki. Skierowałam się w stronę najbliższego przystanku autobusowego. Spojrzałam na rozkład jazdy - autobus, w który powinnam wsiąść, miał przyjechać dopiero za pół godziny. Na taksówkę nie chciałam wydawać pieniędzy, i tak nie mogłam powiedzieć, że jestem bardzo bogata. Postanowiłam więc wrócić piechotą. Mokre włosy oblepiły całe moje czoło i wpadały mi do ust. Całą twarz miałam mokrą, podobnie jak wszystkie ubrania. Nawet moje trampki przemokły i czułam jak chlupie w nich woda. 
Starałam się omijać kałuże, jednak nie było to łatwe, szczególnie, że czasem po prostu ominąć ich się nie dało. 
Stanęłam przy przejściu dla pieszych i czekałam aż światło zmieni się na zielone. Ruszyłam z tłumem na drugą stronę jezdni. Ktoś trącił mnie barkiem, jednak nie zwróciłam na to uwagi. Dopiero po chwili poczułam, że kieszeń moich spodni jest pusta. 
Mój portfel! 
Zawróciłam i pobiegłam za osobą, która mnie potrąciła. Sylwetka była już prawie niewidoczna w ulewnym deszczu. 
Szybko jednak udało mi się dogonić złodzieja. Złapałam go za rękę. Odwrócił się. To była kobieta. Z jej kieszeni wystawał mój portfel. Uśmiechnęła się i ruszyła biegiem przed siebie. Skręciła w jedną z mniejszych uliczek między domami. Wbiegłam tam za nią. Uliczka okazała się być bardzo długim ślepym zaułkiem. Dobiegłam do końca ulicy. Nieznajoma zniknęła. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą bandę ludzi uzbrojonych w niewielkie noże i scyzoryki. Jeden z nich miał nawet pistolet, jednak nie wyglądał na zbyt chętnego by go użyć. Były tam kobiety i mężczyźni a na samym przodzie stała złodziejka, która ukradła mój portfel. 
- I po co było mnie gonić? - prychnęła i rzuciła się w moim kierunku z nożykiem w dłoni. 
Schyliłam się i podcięłam ją gdy tylko się do mnie zbliżyła. Kobieta zaryła twarzą w ziemię. Podniosła się szybko i wytarła twarz z błota. 
Cóż, mogłabym ich wszystkich spalić lub wykończyć przy użyciu miecza, jednak wolałam nie pokazywać swoich mocy po tym jak mgła opadła. Zanim nieznajoma zdążyła mnie zaatakować, oberwała ode mnie w nos i brzuch. Jej kompani włączyli się do walki. Pierwszy z nich porwał leżącą na ziemi rurę i uderzył mnie nią w rękę. Szybko jednak mu ją wyrwałam i zdzieliłam go w głowę. Rura okazała się być całkiem niezłą bronią. Kilka razy wylądowałam na ziemi, jednak za każdym razem udawało mi się jakoś wstać. 
Kolejni przeciwnicy padali jak muchy. Właściwie dość szybko się ich pozbyłam. Już chciałam odejść, kiedy ktoś złapał mnie za kostkę. Odwróciłam się i ujrzałam złodziejkę mojego portfela.
O mało co nie zapomniałam. Kopnęłam złodziejkę w bok i zabrałam moją własność.

~Zaliczony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits