*po Zebraniu*
Źle się to wszystko potoczyło. Rozróba, cholernie piekące części ciała, a potem zdrada z mojej strony. Darkness...on..zawsze mnie pociągał. Jednak Network..on chyba naprawdę mnie kochał. Och, miłość to przekleństwo. Otworzyłam laptopa. i postawiłam go sobie na brzuchu, co było cholernym błędem. Wydałam z siebie głośny okrzyk bólu. Upuściłam urządzenie na dywan (na szczęście nic mu się nie stało) i do oczu zaleciały mi pierwsze słone łzy. Do pokoju wbiegł Viper i podszedł do mnie. Podniósł z ziemi komputer i postawił go na biurku. Ukląkł przy mnie i zbadał mój brzuch.
- Jesteś pewna, że nie lepiej jechać z tym do szpitala? Oparzenia zostały tylko trochę uleczone, naprawdę wolałbym na twoim miejscu nie ryzykować.
- Viper, a jeżeli coś u mnie wykryją? Jakiś nietypowy rodzaj krwi, albo coś innego? Boję się teraz szpitali. Nie chcę tam trafić..A jeżeli okaże się, że będą mi musieli coś amputować, albo gorzej?
- Nawet jeśli, to tylko dla twojego dobra. Lekarze nie szkodzą.
Skinęłam głową.
- To co? Jedziesz, czy wolisz zostać.
Zgodziłam się, pod warunkiem, że chłopak cały czas przy mnie będzie. Nie chciałam zostać sama w ogromnym szpitalu pełnym anglojęzycznych lekarzy. Viper wyszedł na zewnątrz, aby przygotować samochód. Po chwili jednak znowu wrócił, a wraz z nim Net. Chłopak spojrzał na mnie i powiedział:
- Chciałbym z tobą porozmawiać. - Sieć obejrzał się za siebie. - W cztery oczy.
- Tylko niezbyt długo. Zaraz jedziemy obejrzeć twoje poparzenia.
Spojrzałam na Vipera, a ten wyszedł z pokoju, nie oglądając się za siebie.
<Network?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!