Zdrajca wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny. Ta błyskawicznie skuliła się, jakby obawiając się uderzenia. Czarnowłosy nie był pewien, co właściwie czuje. Nie był pewien, czy właściwie powinien tu być. A jednak… metaliczny zapach ran zadanych samemu sobie… wprawiało go to w jakieś głębokie uczucie. Głębokie i tak przejrzyste. W oczach człowieka zalśniły łzy. Powoli cofnął dłoń, zmartwiony. Spuścił wzrok. Bardzo chciał… zrozumieć. Chciał pomóc. Dziewczynka leżała cicho, drżała. Zimno jej? Zdrajca wstał i wyszedł, by po chwili wrócić ze znalezionym gdzieś kocem i przykryć nim jasnowłosą ostrożnie. Ku jego zdziwieniu położenie koca wcale nie zmniejszyło drżenia ciała rannej. Więc nie było jej zimno? Obszedł łóżko naokoło i kucnął, przodem do dziewczynki. Zaczął wpatrywać się uporczywie w jej zaczerwienioną od łez twarz. Dopiero teraz dostrzegł, że w jej oczach gości przerażenie. Cofnął się gwałtownie, potykając i przewracając na plecy. Uderzył głową w podłogę głucho. Podniósł się na przedramionach do góry, rozcierając kark i mrucząc coś pod nosem, czego nawet autorka tego tekstu nie byłaby w stanie zrozumieć.
- Przepraszam… - wyszeptała dziewczynka, nadal skulona, patrząc jednym karmelowym okiem na leżącego.
- …ie tw…a win… - mruknął Zdrajca, zbierając się z ziemi i siadając, kilka metrów od dziewczynki. Spuścił wzrok i podniósł dłonie do twarzy. Przerażenie, odbijające się oczach nieznajomej… czy moja twarz jest zdeformowana? Jednak palcami nie wyczuł niczego, czego nie powinno tam być. Jego oczy błysnęły smętnym błękitem, gdy podniósł wzrok na leżącą.
Przez pewien czas siedzieli tak oboje w grobowej ciszy, przytłoczeni nową sytuacją. Wreszcie widząc, że jeśli chce jej pomóc to musi coś zrobić, Zdrajca wstał. Powoli, śledzony przez spojrzenie dziewczynki, podszedł do łóżka. Zaciskał zęby, by przy zbyt wolnym tempie nie stanąć krzywo i nie stracić równowagi. Ponownie kucnął przed jasnowłosą i wyciągnął dłoń, a gdy odskoczyła, powstrzymał odruch wycofania. Przesunął ją jeszcze trochę do przodu i dotknął jej ciepłego policzka. Pogładził ją delikatnie, po czym wycofał rękę i spuścił wzrok.
- Prze…szam – mruknął, zakłopotany. – Chce …omóc. …a k…ew. …na boli…
(Miyashi? #pierwsze spotkanie z depresją xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!