Zdrajca nie był pewien co robić. Dziewczyna zwijała się z bólu. Wiedział, że cierpi. Bardzo cierpi. Więc czemu odmawia pójściu do lekarza?
- …ie …aśniesz w t…kim …Anie – wymamrotał, podenerwowany. – A …eśli ci t.. …aszko…iło?
- N-nie – wyjąkała Miyashi. – Naprawdę! Wszystko w porządku! To tak zawsze…
Czarnowłosy coraz bardziej przerażony powziął już inną decyzję. W roztargnieniu przeskoczył do sąsiedniego pokoju i co chwila na chwilę znikał w mroku, by wyłonić się w innym miejscu. Szukał. Szukał telefonu, by wreszcie znaleźć go w przedsionku. Chwycił słuchawkę, która z wrażenia niemal wypadłą mu z ręki, po czym otworzył książkę telefoniczną. Ku swojej wielkiej uldze telefon do służb medycznych znalazł już na pierwszej stronie. Szybko wpisał go na małej klawiaturze aparatu i skupił na dźwięku dobywającym się ze słuchawki.
- Tak słucham?
- …wonie z … bo… …oja … to …aczy ten Mi…shi – nieskładnie próbował wytłumaczyć kobiecie w słuchawce sytuację, gdy rozległ się dźwięk przerywanego połączenia.
Przez chwilę stał z telefonem w dłoni, nim doszedł do siebie i przeskoczył do swojej towarzyszki, która dalej zwijała się z bólu na łóżku. Nie wyglądało, żeby jakkolwiek miało jej się poprawić, a już tym bardziej nie zasnąć. Nie było też mowy, żeby poprosić ją, by sama zadzwoniła po karetkę. Ale było jeszcze jedno wyjście…
Ponownie zapadł się w mrok, by wylądować dokładnie jedno piętro niżej, na środku czyjegoś salonu, na… stole. Piękny wazon, stojący na jego środku wywrócił się i z szyjki polała się woda. Czarnowłosy błyskawicznie zeskoczył z podwyższenia i chwycił naczynie, przerywając ciąg wylewającej się z niego wody. Odstawił wazonik na miejsce i zrobił krok nad mokrą plamą na dywanie. Ludzie… jacyś ludzie! Skacząc między po kilka metrów przez cień znalazł się w czyjejś sypialni. Na łóżku leżała jakaś postać, chrapiąc cicho.
Zdrajca podskoczył do niej i potrząsnął nią mocno. Kobieta, może po dwudziestce, gwałtownie otworzyła oczy i krzyknęła. Czarnowłosy zatkał jej usta ręką i zaczął szybko i nieskładnie mówić błagalnym tonem. Kobieta tylko wodziła po nim błędnym wzrokiem i próbowała się uwolnić z jego uścisku. Widząc, że tak do niczego nie dojdzie, człowiek puścił ją i cofnął się o krok. Najspokojniej i najwyraźniej jak umiał zaczął:
- Po… trzebuję paaa…i pmocy. …oszę. Ba…rdzo pr…szę. – Jego głos zawieszał się na chwilę, przy każdym dłuższym wyrazie. Kobieta siedziała wyprostowana na łóżku.
- Co pan tu robi o tej porze w moim mieszkaniu! Proszę wyjść, bo zadzwonię po policję!
Widząc, że konwersacja nie odniesie zamierzonych efektów czarnowłosy postanowił podjąć bardziej zdecydowane kroki. Ponownie zbliżył się do kobiety i chwycił ją. Na chwilę oboje zawiśli w ciemności, by pojawić się tuż przy łożu cierpiącej Miyashi.
- Po… móc jej – powiedział Zdrajca, rozkazującym tonem, do zdezorientowanej kobiety. – Szy…ko!
(Miyashi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!