08 października 2016

Od Zdrajcy cd. Miyashi

…a gdy wstał, był w miejscu, którego nigdy wcześniej nie widział. Stał w niewielkim, ciemnym pokoju, który kojarzył mu się jedynie ze scenerią Igrzysk. A jednak przecież igrzyska już się skończyły. To nie może być ich kolejny etap. Zdrajca zrobił krok przed siebie i potknał się o coś, przewracając się  prosto na pysk w coś ciepłego i lepkiego. Coś, o metalicznym zapachu, przywodzącym na myśl pole bitwy. Dopiero po kilku sekundach zoriętowała się, że to krew. Poderwał się na cztery łapy, by osiągnąć tylko tyle, że ponownie się potknął i wylądował na tyłku. W ciemności, na posadzce pokoju leżała mała dziewczynka, z której rąk powoli sączyła się krew. To nie był pierwszy raz, kiedy wilk widział krew. Zwykle nie robiła na nim wrażenia, jednak tym razem była jakaś… inna. Nie została zadana w walce, nie w walce między dwoma wilkami. Ta krew pojawiła się po walce z samym sobą.
Ciało Zdrajcy zareagowało szybciej, niż umysł, który wciąż nie mógł dojść do ładu, wyłonić się z chaosu gwałtownie wywołanych emocji. Powstał z czterech łap i, drąc koszulę, ukląkł przy dziewczynie. Nie znał się za bardzo na pierwszej pomocy, jednak był pewien, że musi zatamować krwotok. Co też bez wahania uczynił, pozbywając się z siebie całej górnej garderoby oraz spodni, do kolan. Gdy skończył, ostrożnie podniósł dziewczynę z podłogi. Była niezwykle lekka… Chwiejąc się  i patrząc pod nogi, powoli, ostrożnie, Zdrajca przeniósł ją do łóżka, które znalazł w sąsiednim pokoju. Mało brakowało, a tuż przed samym celem wyrżnąłby o kant mebla, jednak zdołał uchwycić równowagę, odłożyć ranną na posłanie i dopiero wtedy upaść – dość miękko, bo na kołdrę. Przez chwilę nie poruszał się z tego miejsca, by nieco ochłonąć z przebycia toru przeszkód, jakim było mieszkanie dziewczyny. 
Wreszcie podniósł się, by sprawdzić, czy prowizoryczne opatrunki spełniają swoje zadanie i następnie przykryć nieznajomą kołdrą. Skończył. Patrzył na niespokojne oblicze dziewczyny, raz po raz wykrzywiane przez grymas strachu. Złe sny? W zamyśleniu poszperał po kieszeniach, by wydobyć z nich jakiś przykurzony, złoty kryształ. Obejrzał go, nie będąc do końca pewnym, co zawierał. Mógł mieć tylko nadzieję. Obracał w palcach kamień, a gdy zdecydował się go użyć dostrzegł, że oczy nieznajomej są otwarte. Zdrajca chciał cos powiedzieć, wytłumaczyć swoją tutaj obecność, jednak nie umiał znaleźć odpowiednich słów. Na dodatek przypomniał sobie, że prawdopodobnie i tak go nie zrozumie. Cofnął się i zrobił ruch, jakby miał wychodzić. Zmieszany. Niepewny.
(Miyashi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits