Kolejny raz się budzę tej nocy. Nie mogłam spać, chociaż lepsze to było od koszmaru, z którego nie da się wybudzić, a to się bardzo często zdarzało. Teraz już nie chciałam zasypiać, a na pewno nie tylko po to, by się obudzić po chwili czy by przeżywać kolejny koszmar. Miałam tego dość – wolałam umrzeć niż to znowu przeżywać. Była jeszcze trzecia nad ranem, na ulicy cicho, jak zawsze o tej porze. Po chwili usłyszałam odgłos rozbijanego szkła, na ulicy. Schowałam się pod kołdrą skulona, po czym odczekałam chwilę. Potem przestraszona wyjrzałam przez okno. Był tam tylko ktoś pijany, kto rozpaczał nad rozbitą butelką alkoholu. Opuściłam rolety, po czym myślałam jak tu zasnąć. Poszłam do kuchni celem zajrzenia do apteczki, ale tam nie było prawie nic – wszystko co było to zostało połknięte poprzedniej nocy. Ciepłe mleko nie dość, że nic nie dawało, to jeszcze mi nie smakowało. Jeśli chodzi o gorącą kąpiel lub prysznic to też nie pomagało. Co do leków to chociaż można było zasnąć, tylko że sny były nieprzyjemne. Jedyne co mogłam zrobić to nie spać. Chyba że... Wymyśliłam jeszcze coś. Sięgnęłam do kieszeni wewnętrznej mojej bluzki, skąd wyciągnęłam pudełko. Niewielkie, drewniane, nawet niezbyt ciężkie. Jego kolor był ciemnobrązowy. Delikatnie je otworzyłam, a w środku było kilka żyletek. Były dwie z temperówki, przy czym jedna naostrzona dodatkowo, dwie wyglądające jak na różnych zdjęciach i jeszcze dwie, ale sklejone ze sobą w niewielkiej odległości od siebie. Przy każdej była zakrwawiona karteczka z podpisem do każdej. Do ręki wzięłam te sklejone ze sobą. Podpisane były: „Do zakończenia życia”. Następnie przyłożyłam ją do nadgarstka, a potem przycisnęłam mocno i przeciągnęłam wzdłuż żyły. Szybko pojawiła się dość spora struga krwi. Bolało to mocno, ale zawsze mogło pomóc z zaśnięciem. A jeśli nawet stanie się coś gorszego – nie będzie to problemem. W końcu mało kto mnie zna i nikomu na mnie nie zależy. Po chwili przecięłam kolejną żyłę na mojej lewej ręce. Strumienie krwi po chwili się połączyły, a następnie ciemnoczerwony płyn ściekał na podłogę, powoli tworząc kałużę. Poczekałam tylko aż to skrzepnie, a następnie chciałam iść spać, ale nawet po półgodzinie leciało tak samo. Chciałam wstać, ale poczułam się słabo i upadłam na podłogę z cichym jękiem, a zawartość pudełka się rozsypała, a część wylądowała w szkarłatnej kałuży barwionej hemoglobiną. Po prostu powoli się wykrwawiałam… Zamknęłam oczy i jeszcze ostatnimi siłami się skuliłam, licząc na przynajmniej odrobinę snu, a marząc o zakończeniu życia.
Jednak to marzenie się nie spełniło… Obudziłam się na łóżku, następnie rozejrzałam niespokojnie. Koło mnie ktoś stał…
<Kto odpisze? Ale odpiszcie >.< >
Zaklepuję *.* /Hellmestin
OdpowiedzUsuńA nie xD Jednak już ktoś odpisał ._./Hell
UsuńNa pewno jeszcze z nią popiszesz ^^ /~Miyashi/
Usuń