Kopanie kamyka. Najlepiej. W końcu watahy się rozjebały i nie ma nic
lepszego do roboty niż nękanie jakiegoś małego, szarego przedmiotu za
pomocą buta.
-Viper jedną nogą na tamtym świecie, Tytania oszalała, a Darkness ślęczył
na komisariacie. Nie ma co. -warknęłam sama do siebie nadal znęcając się
nad nieszczęsnym kamieniem.
Poczułam, że coś zaczęło kapać z nieba. Spojrzałam w górę, widocznie
zbierało się na deszcz, a ja miałam jeszcze szmat drogi do miejsca w
które szłam. Naciągnęłam kaptur od bluzy na głowę. Po chwili
przechodziłam obok szpitala, gdzie wyczułam obecność jakiejś osoby. Nie
ludzkiej. Ukradkiem wyciągnęłam katanę i wyszłam zza rogu. Dojrzałam tam
siedzącą postać z kosą.
-A ty tu co?- schowałam katanę, po czym podparłam się o ścianę jakiegoś
budynku w oczekiwaniu na odpowiedź dziadka mroza (sorry, to przezwisko
nigdy nie opuści Darka ). -Wypuścili cię?
-Ta, na pewno wypuszczają rzekomo niepoczytalnego człowieka... - /jeszcze/ alpha pokręciła głową patrząc się na mnie spode łba.
-To zamierzasz tak użalać się nad sobą i dać się złapać, czy zebrać się
do kupy i być na wolności?- spytałam chociaż doskonale wiedziałam, że
odpowiedź będzie tym drugim. - Chodź do mnie, przekimam cię.
-westchnęłam próbując zmusić chłopaka do wstania z chodnika, wokół
którego na marginesie zaczęło się zbierać dużo wody z deszczu.
<Dark?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!