Popatrzyłam na niego, a następnie na kubek z ciepłym mlekiem. Ponownie spojrzałam na niego, po czym przytaknęłam. Niepewnie wypiłam ciepłe mleko – nie smakowało mi, ale ukrywałam to, by nie robić mu przykrości. Następnie cały czas się w niego wpatrywałam, czekając nie wiadomo na co. A on wpatrywał się we mnie, co sprawiło, że po chwili spuściłam wzrok i się zaczerwieniłam.
- Co _ię st_o? – spytał.
- N-nic… - odpowiedziałam. – Wybacz…
- Spo… koj_ie… - pogłaskał mnie i delikatnie dotknął moich uszu, delikatnie je pocierając. Poruszyłam nimi, było to nawet przyjemne. Po chwili przestał, a ja zmrużyłam oczy. Jeszcze pogładził mój policzek.
- P_óż _ię mo_e… - cicho powiedział. Wtedy posłusznie się położyłam, a on nie przestawał gładzić mojego policzka. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Jednak gdy przestał mnie dotykać, od razu zrobiłam się troszkę mniej spokojna. Wtedy bałam się zasnąć, ale on to zauważył. Wtedy zaczął mnie głaskać, co spowodowało, że od razu poczułam się trochę spokojniej. Jednak czy na pewno nic mu nie jest? Czy nikt mu nic nie zrobi? To mnie dalej męczyło. Bałam się o niego, nie wiedziałam nawet dokładnie dlaczego. Tak jakby mi na nim zależało… co było trochę nietypowe. Jak to możliwe, że martwię się o kogoś, kogo nie znam? Czy to dlatego że mi pomógł? A jeśli nie – dlaczego? Bardzo mnie to męczyło, kiedy nagle zasnęłam.
Widziałam tylko jego, dalej mnie głaskał. Dalej było ciemno i cicho, a ja byłam w tym samym miejscu. Przybliżyłam się do niego, po czym zaczął drapać mnie za uszkiem. Lekko się uśmiechnęłam i przymknęłam oczka. Nigdy nie czułam się tak dobrze, jak teraz. Jednak po chwili przestał, a do drzwi ktoś się dobijał. Wstałam szybko by zobaczyć kto to, a mój gość poszedł ze mną. Spojrzałam tam, ale nie otworzyłam – tam był on – mój właściciel. Nie chciałam sobie przypominać tego, co on robił, ponieważ to mnie ciągle przerażało i pamiętam o tym przez koszmary senne. Po chwili dało się słyszeć strzały, a drzwi zaczęły być dziurawe. Gość cicho warknął trzymając się za rękę. Wtedy drzwi się rozleciały i on wszedł do środka. Celował do nas, a ja zasłoniłam mojego towarzysza, by nie został bardziej ranny. Wtedy on strzelił kilka razy i upadłam na ziemię, zdążyłam jeszcze usłyszeć, że on też. Próbowałam złapać go za rękę, jednak nic z tego. Nie miałam siły i straciłam orientację – nie wiedziałam już gdzie on jest.
- Nie…! – pisnęłam cicho. – Nie… to nieprawda…!
Poczułam lekkie potrząsanie ramionami, ale bałam się otworzyć oczy.
- S_ko_jnie… - usłyszałam znajomy głos. – Już _st d_rze…
Wtedy otworzyłam oczy i pierwszą rzeczą którą ujrzałam był on. Przytuliłam go mocno, jakbym go od bardzo długiego czasu nie widziała.
- Nic ci nie jest…? – cicho spytałam
- _ic… _uż py_łaś – odpowiedział
- Ale… on… byłeś… - spojrzałam na jego rękę. Nie było tam żadnych obrażeń.
- O_wie…dz mi o _ym _n…ie – powiedział.
- Zaczęło się od tego, że leżałam koło ciebie jak wtedy… potem… ktoś się dobijał do drzwi… Strzelał… - mówiłam płacząc, ale próbując się powstrzymać. – Wtedy… wszedł i… i… nas zastrzelił…
Wtedy już mój płacz był nie do powstrzymania, więc wtuliłam swoją twarzyczkę w poduszkę by nie drażnić go dźwiękami płaczu. Jednak nie poczułam uderzenia, jak zwykle się zdarzało gdy płakałam przy kimś i nie mogłam tego powstrzymać.
<Zdrajca? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!