Przede mną pojawił się chłopak z nieznajomą mi kobietą. Nigdy jej jeszcze nie widziałam, więc skuliłam się jeszcze mocniej, licząc na to, że nie zobaczy moich uszu i ogona. Jednak zauważyła…
- Co to jest? – wskazała na mnie, a mianowicie na uszy. – Jak to możliwe?!
Zdezorientowana złapała się za głowę i mało nie upadła na podłogę, ale Turoki odpowiednio wcześnie ją złapał. Następnie zaprowadził ją do przedsionka. Usłyszałam jedynie ich rozmowę, której towarzyszyły spore emocje, hałas uderzających o siebie sztućców i narzędzi kuchennych, znowu rozmowę, a na końcu samą kobietę. Jednak zadzwonili po pogotowie… Po chwili ponownie usłyszałam odkładane coś zrobione z metalu, najpewniej w kuchni. Odległość dźwięku nie kłamie, a po dźwięku domyślałam się, że mógłby to być nóż. Ale po co im nóż? Może lepiej żebym nie wiedziała… Po chwili chłopak usiadł koło mnie, razem z kobietą.
- Za ch…lę przy…dą – powiedział.
- Dlaczego… dlaczego… to zrobiłeś? – spytałam ze łzami w oczach. Były one nie tylko z bólu, ale też i ze strachu przed nieznaną mi kobietą i przed pogotowiem ratunkowym. A dokładniej przed ludźmi.
- Prze…cież… m…szę t…ie p…móc – odpowiedział mi głaszcząc. – P…gą ci i b…zie d…rze.
- Ale… nie chcę… - szepnęłam kuląc się mocniej. Ból stawał się stopniowo coraz mocniejszy. Cicho pisnęłam zaciskając powieki.
- Co jej jest? – spytała kobieta. – Dlaczego tak mnie tu sprowadzasz? Nie można było użyć dzwonka?
- …ie – odpowiedział krótko. Po chwili usłyszałam jak jedzie coś na sygnale. Czy to po mnie? Chyba tak, po chwili syrena ucichła, pojazd się zatrzymał. Z okna widziałam niebieskie mrugające światła. To oni… Usłyszałam ich szybkie kroki na schodach, po czym pukanie do drzwi. Chciałam czym prędzej się ukryć, ale ból niemalże mnie paraliżował, nasilając się przy najmniejszym ruchu. Wtedy Turoki poszedł otworzyć. Weszło do środka 2 ratowników i lekarz, podeszli do mnie i wypytywali chłopaka i kobietę o wszystko. Wtedy zaczęłam się trząść ze strachu co potęgowało ból.
- Spokojnie, jesteśmy tu by ci pomóc – powiedział jeden z ratowników. – Zaraz będzie po bólu.
Uważnie przyjrzeli się pojemniczkowi z lekami, które przypadkiem się odkręciło i zawartość się rozsypała.
- Czy to wzięła? I skąd to ma? – spytał lekarz.
Turoki tylko przytaknął, nie odpowiadając na drugie pytanie. Po chwili poczułam ukłucie, od którego pisnęłam. Następnie podali mi coś ze strzykawki, a ja nawet nie miałam siły by odsunąć rękę. To było straszne – nie wiedziałam jakie mają plany wobec mnie. Po chwili kontynuowali badania na miejscu, a ja zaczęłam płakać. Chociaż po chwili bólu nie czułam, bardzo się bałam tego, co ze mną zrobią.
- Musimy ją zabrać, ile tego wzięła? – spytał ratownik.
- J…dną – odpowiedział chłopak.
- Na pewno? Nie więcej? – dopytał, a Turoki przytaknął.
- Niemożliwe… tylko po jednej? – mruknął, po czym wszyscy położyli mnie na desce. Próbowałam się wyrywać, ale byli ode mnie silniejsi. Potem znieśli mnie na dół, jeszcze chłopak zamknął drzwi za sobą, a sąsiadka wróciła do siebie. Dalej płakałam, jednak próbowałam się powstrzymać by sąsiedzi się nie obudzili. Wyszliśmy wszyscy z budynku, potem położyli mnie w karetce i weszliśmy do środka. Po chwili ruszyliśmy do szpitala na sygnale. Czułam głaskanie po głowie i delikatne drapanie za lewym uchem, ale traciłam wzrok – zaczynałam bać się coraz bardziej.
<Zdrajca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!