09 października 2016

Od Hellmestina

Dotknąłem końcówkami palców skóry martwej zwierzyny. Nudziło mnie zabijanie zwierząt. Rozrywanie flaków dla zaspokojenia głodu stawało się, doprawdy mało interesującą czynnością, którą chcąc - nie chcąc musiałem wykonywać. Sierść przy naderwanym ścięgnie zwierzęcia została sklejona krwią. Z niewiadomego powodu zachciało mi się zwrócić spożyte mięso. Mięso... Właśnie, to coś czym żywimy się na co dzień. Rozejrzałem się wokoło. Przyjemny, chłodny wiatr obijał o korony drzew wywołując cudowny dźwięk. "Szuuuu", "Szuuu", mógłbym podśpiewywać sobie odgłosy natury przez cały dzień, jednakże. W tym momencie klęczałem w ludzkiej postaci. Czułem się w niej bardziej sprawny. Wstałem i smętnie ruszyłem przed siebie. Lubię zabijać. Lubię pić krew. Jestem półkrwi wampirem. Zwierzęca krew mnie nie inspiruje. To jakby... Ten czysty, przepyszny smak wydobywa się tylko z żył ludzkich. Ach... Żyły. Tak przyjemnie się w nie wgryza. To uczucie, gdy masz możliwość... Gdy ofiara się ciebie boi, trzęsie się na twój widok. Ale ty nie przestajesz, robisz to dalej, w kółko i w kółko. Bez końca. Możesz zlizać szkarłatną ciecz z własnych palców, wywołując u przeciwnika coraz większy lęk.
                             
                                                                 ***
Siedziała przede mną dziewczyna. Kiedy udało mi się ją tutaj przywlec? Właśnie...
Biegłem. W sumie, niezbyt szybko. Biegłem za zapachem krwi. Pożywienia, którego tak bardzo mi brakowało. Na zegarku równo 23:29. W pobliżu nie widziałem nikogo, pomimo iż było to duże miasto. Zapach stawał się coraz bardziej soczysty. Przez niewidome oko mogłem dostrzec ciepło człowieka poruszającego się w pobliżu zaledwie kilku kilometrów ode mnie. Zacisnąłem pięści, a na buzię wpełzł mi szaleńczy uśmiech. Przejechałem językiem po kłach, a po chwili poczułem ślinę na ustach. Byłem głodny. Tak bardzo głodny, że byłbym w stanie zjeść własny język. Dlaczego tego nie zrobiłem? W pobliżu przebywało stworzenie o dobrej krwi. Zatrzymałem się nieopodal parku. Przy drzewie stała dziewczyna. Bezszelestnie zbliżyłem się w jej kierunku. Zakryłem chusteczką ze środkiem nasennym jej buzię i zarzuciłem kobietę na plecy.
Siedziała. Miała przywiązane do krzesła i nogi i ręce. Kucnąłem przed nią z wymalowanym uśmiechem artysty ukazując bielutki szereg ostrych zębów. Czekałem aż otworzy oczy. Lubię jak ofiara na mnie patrzy. Patrzy się na mnie przerażonym wzrokiem. Poruszyła palcami i podniosła głowę w górę. Oczy miała wręcz za szeroko otwarte.
-Dobrze się spało?
Zbliżyłem się do jej twarzy na tyle, abym spokojnie mógł wgryźć się w każdą możliwą okolicę głowy. Złożyłem na jej ustach pocałunek, mniej więcej przy próbie wzięcia oddechu wgryzłem się w wargi dziewczyny. W ustach poczułem ten metaliczny smak. Mogłem umierać.
(Ktosiu? Liczę na ciebie!)

6 komentarzy:

  1. Fajne, aż chcę odpisać~ Ale chyba lepiej zostawię to komuś innemu, kto się lepiej nada i nie pisze z nikim opowiadań ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosze... Też bym odpisała... Ale nie wiem czy dałabym radę... I to akurat takie opowiadanie kiedy prawie nie mam weny ;_; Ale spróbuję... Nie wiem jak, ale spróbuję!! Chyba...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, na to wygląda, że chyba Lara się nim zaopiekuje XP

    OdpowiedzUsuń

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits