02 sierpnia 2016

Od. Zdrajcy c.d Galaxy

- Morf… usz – odparłom, a widząc ewidentną dziurę w przekazie, powtórzyłem: - Mo… eusz.
- Morfeusz? – zdziwiła się wadera. – Myślałam, że jesteś… wilczycą.
Pokręciłem łbem przecząco.
- …ie do …ońca. Trud…o imie…a. Być do…ć nie…iem – wyjaśniłam, starając się zmusić język do posłuszeństwa. Odkaszlnęłam. - …uga hist…ria. A …y?
- Galaxy – odpowiedziała. Przysiadłem ostrożnie. – Uhm… zapytałabym cię jeszcze o kilka spraw, ale chyba nie jesteś najlepszym mówcą.
Skinęłam głową potakująco, tracąc równowagę i przewracając się na bok. Spojrzało z dołu na pysk wadery. Z tej pozycji przynajmniej nie było gdzie się dalej przewracać. Galaxy spojrzała na mnie z góry. Na jej pysku malowały się mieszane emocje, jednak wyglądała raczej… żółto. Przerzuciłam łapy przez grzbiet na drugą stronę i siła rozpędu stanąłem na nich. Potrząsnąłem jeszcze głową, by ułożyć rzeczywistość przed oczyma, gdy coś pociągnęło mnie za ogon. Łapy rozjechały mi się na boki. Uderzyłem całym ciałem o ziemię. Postanawiając pozostać w tej pozycji spojrzałem w kierunku towarzyszki. Niemal widziałem jej rozbawianą minę… Niemal, bo w miejscu, w którym przed chwilą stała, nie było już nikogo.
Zdezorientowany i zdziwiony poderwałem się na równe łapy, poślizgnąłem i podskoczyłem znowu. Szeroko rozstawiając przednie łapy zacząłem wąchać w miejscu, w którym przed chwilą była wadera. Nie pamiętałem, bym kiedykolwiek w życiu coś śledziła, jednak w tamtym momencie dokładnie wiedziałam, co robić. Mocniejszy zapach, pogoń. Chwiejnym i pełnym niespodziewanych przewrotów galopem, pognałem za zapachem Galaxy. Nie dobiegłem daleko, gdy woń nagle się urwała. Stałem, rozglądając się zdezorientowany. Wyprostowałem się nawet na moją pełną wysokość, nie dbając o drżenie wychudzonych łap.
- Axxy….?!
Coś zaszeleściło z boku i na polanę wyskoczył czarny wilk. Instynktownie wpadłam w cień, znikając całkowicie. Wilki rozejrzał się czujnie po polanie, ani razu przy tym nie zamykając oczu. Poniuchał w powietrzu. Zaraz za nim pojawiła się moja niedawna towarzyszka.
- Kleo, daj spokój, przecież mówię ci, że nie jest szpiegiem… jest tylko… dziwny.
- A jest członkiem watahy? – zapytał basior, odwracając się do wilczycy z czarną grzywka. Ta pokręciła przecząco głową, na co „Kleo” uniósł tylko wymownie brwi. – Zatem?
- I niby co chciałby zyskać? Być może właśnie szuka watahy, nie pomyślałeś o tym? – Galaxy nie wyglądała na pewną swojej racji.
- I niby skąd tu przybył, z zza morza?
I na tą chwilę właśnie fizyka przypomniała sobie o moim istnieniu. Poczułem jak łapy ślizgają się na jedną stronę, jak lecę na bok. Instynktownie przetoczyłem się przez grzbiet, prosto pod łapy nieznajomego basiora. Galaxy zastygła, z niezidentyfikowanym wyrazem na pysku, a basior wyglądał, jakby nie do końca wiedział co ze mną zrobić. Jednak po pokazujących się powoli zębach wywnioskowałem, że chyba nie chcę się tego dowiedzieć.
Poderwałem się gwałtownie z miejsca i rzuciłem w losowo obranym kierunku, potrącając przy okazji poznana wcześniej waderę.
(Galaxy? Co dalej? XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits