10 sierpnia 2016

Od. Youkami c.d Kano

Otworzyłam drzwi swojego mieszkania. A za nimi co? Wysoki chłopak w żółtej, rozciapirzonej czuprynie, z chusteczkami w nosie i gębą wypchaną dwoma kanapkami.
-Youkami, spokój, nie, nie możesz...- myślałam próbując się nie roześmiać, niestety na darmo.
Wybuchnełam śmiechem z powodu chłopaka. Po chwili jednak się zganiłam i przestałam. Weszłam do mieszkania zamykając drzwi. Podeszłam do blondyna i zabrałam mu talerz. Zaniosłam do kuchni i zostawiłam w zlewie.
-Ktoś ty?-spytałam siadając na ladę.
-Em... Kano.-chłopak podrapał się po karku i dziwnie uśmiechnął.
-Spoko imie. Youkami.- odparłam udawając obojętność.
Zeszłam z wysokiej lady. Przeszłam obok chłopaka, w tym samym czasie wąchając go z daleka. Nie chciałam od razu stwierdzać, ale wyraźnie wyczuwałam od niego wilka. Podeszłam do okna i wyjrzałam za nie. Jak zwykle szaro i ponuro. Ten widok przerwała tylko latająca sikora, ale niestety odleciała. Zacisnełam pięści i zastanawiając się, czy się spytać o coś, czy nie. Spuściłam głowę. A zresztą, raz kozie śmierć.
-Sorry, że tak pytam, nie chcę byś sobie coś pomyślał czy co, ale...- przerwałam odwracając się do żółtowłosego- ale... Czy ty przypadkiem nie jesteś wilkiem?- spytałam podnosząc głowę i patrząc w świecące oczy chłopaka. W oczach zawsze można zobaczyć czy ktoś kłamie, czy nie.
-N-nie jestem...- usłyszałam wahanie w głosie. Tęczówki w oczach natomiast się nieco powiększyły, a sam kolor nieco przygasł.
-Kłamiesz.- powiedziałam stanowczo nadal gapiąc się w chłopaka.- Wiem, że nim jesteś. Naprawdę nie musisz kłamać.- dodałam. -Wiesz co się dzieje z kłamcami?- spojrzałam na blado-czerwoną różę położoną na parapecie i ją wziełam.- To.- złamałam roślinę i wywaliłam na podłogę.
Czerwone płatki spadły na ziemię i zmieniły się w coś innego. W piękną purpurową ciecz zwaną krwią, która po chwili zapłoneła. Uklękłam przed tym i zaczełam się wpatrywać w podrygujące płomienie. Piękno. Czyste piękno.
STOP! STOP! STOP! ZATRZYMAĆ! Ok, ok, tu kot Yoki. (Tak, ma kota. Który umie pisać...) Mam dla ciekawskich sposoby, aby uspokoić Yu! Tak na wszelki wypadek...
1. Głaskanie. Jak zaczniesz głaskać Youkami bo czuprynie, zacznie się zachowywać jak ja. Czyli jak słodki kotek :3
2. Ogień. Podpal coś, a masz pewność, że białowłosa będzie się w to wpatrywać jak zahipnotyzowana! Miau...
3. Śmieszne sytuacje. Grożą wybuchem niepowstrzymanego śmiechu grożącemu (hieh ;-; ) życiu i zdrowiu.
KONIEC! *PIP PIP PIP*
Szybko pokręciłam głową. Muszę się oduczyć patrzenia w każdy, chociażby najmniejszy ogień jaki mi stanie na drodze. Wstałam z częściowo osmolonej podłogi. Otworzyłam czarną szafkę, a z pojemnika znajdującego się w niej, wyjełam garść proszku jak ja to nazywam "gaśniczego". Wysypałam go na przeistoczone płatki, a płomyki zgasły.
-Wybacz.- rzuciłam.
Do moich uszu dobiegło głośne 'bach' w salonie. Wyjrzałam do niego głową.
-Nico, mówiłam ci, żebyś niczego nie zwaaaalaaaał...- podeszłam do źródła hałasu- czarnego kota.
-Mraaaauuuuuuuu... Pszeeeplaaaaszaaaam...- spotkałam się z kocimi przeprosinami.
Wziełam kocura na ręce, po czym zaniosłam go do legowiska.
-Sorry za to.- wskazałam dłonią na kota.
-Nie no, nic się nie stało.- chłopak odpowiedział. Najwyraźniej był zdezorientowany, że mój kot potrafi gadać.- A tak w ogóle to skąd wiesz...?- jasnowłosy się niepewnie spytał.
-Intuicja.- uśmiechnełam się zawadiacko, a wyprostowanym palcem popukałam po boku swojej głowy.
<Kano? Brakowenus+pisanie po nocy= totalne gunfo ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits