[Tym opowiadaniem nie chciałabym urazić nikogo o imieniu Adrien, żadnej krowy i żadnego spódnicomana.]
Dziewczyna siedziała już w swojej ulubionej kawiarni. Wreszcie postanowiła coś zamówić.
- Mam tu jeszcze czekać 3 godziny aż ktoś przyjdzie mnie obsłuży?! - myślała.
Wstała z miejsca i podeszła do baru.
- Ja po proszę... kawę - uśmiechnęła się.
- Czy pani nie może chwileczki poczekać aż podejdę i obsłużę panią? - złośliwie szepnęła.
Rosie spojrzała na nią jak na durnia i odeszła. Czekała już ok. godzinę aż kelnerce zachce się podejść. Wnerwiona całą sytuacją wyszła z kawiarni.
- Jak to tak do klientów? - mamrotała.
Po drodze natknęła się na jakąś dziewczynę. Kojarzyła ją z WKJNu jednak nie pamiętała imienia.
- O cześć - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Hej - dziewczyna także uśmiechnęła się. - Jestem Primose, a ty...nie jesteś z WKJNu? - zapytała.
- Jestem, nie dawno dołączyłam. - podała jej rękę - Rosie.
Po chwili nowo poznane spojrzały na tłum ludzi stojących obok siebie. Popatrzyły na siebie po czym szybko pobiegły tam.
- Aaaa! - usłyszały wrzaski ludzi. - To krowa!
- Idź stąd Adrian! - wrzasnął inny.
Nie widziały N.I.C. Ludzie zaczęli uciekać, jednak Prim i Rosie nie bały się byle krowy. Zauważyły... KROWĘ.
- Pfff, krowa. Czego oni się boją - zaśmiała się Rosie.
Krowa nie była wcale taka bezbronna. Trzeba przyznać, wyglądała groźnie. Biała w czarne łaty, tatuaż (taki dla zwierząt) na zadzie i kolczyk w nosie. To była krowa jednak wyglądała jak najprawdziwszy byk w łaty. Nikogo już nie było oprócz dziewczyn patrzących na krowę.
- Jest nawet słodka - podeszła do niej Prim i pogłaskała ją.
- Rzeczywiście, nawet puszysta.
Gdy nowe przyjaciółki (mówię tutaj o krowie) chciały zrobić sobie ,,Sweet focie" krowa zaczęła muczeć.
- Muuuuuuu
Niestety Prim nie zdążyła nacisnąć przycisku, by zrobić zdjęcie. Krowa niespodziewanie zaczęła je gonić.
- Adrian! Prrrr! - wrzeszczała Rosalie.
Adrian natomiast nie stawał. Gdy tylko któraś z nich zwalniała, Adrian popędzał je rogami. Obydwie zauważyły kawiarnie. Szybko do niej wbiegły i zaczęły dyszeć. Zabarykadowały drzwi krzesłami i stołem.
- Dziewczęta, co wy przepraszam robicie? - zapytał właściciel knajpy.
- Ogłoś Pan alarm! Tam jest zabójcza krowa! - zawołała Prim poważnym głosem. Jakby była jakimś tajnym agentem. Właściciel od razu wcisnął przycisk alarmowy. Policja, straż pożarna i karetka przyjechały. Było głośno jak nie wiem. Helikoptery policyjne, po kilka aut... Widać, że Adrian jest naprawdę niebezpieczny... Rosie oraz Prim wyszły razem z policją na dwór. Właśnie miała się odbyć ,,walka" z Adrianem. Grupa policjantów próbowała go okiełznać. Nie udało się żadnemu. Następnie wkroczył helikopter który strzelał laserem. Nie powiem, wyglądało to śmiesznie, Adrian nie był jakąś tam wielką krową. Adrian zrobił swoje ,, Muuuuuuu", wtedy helikopter rozwalił się. Strzelali z laserów. Karetka opiekowała się rannymi, a straż pożarna oblewała Adriana wodą ;-;
Wszystko poszło na marne... Wtedy właśnie z kawiarni wyszedł pół nagi facet. Wszyscy patrzyli na niego jak na durnia paradującego w spódnicy. Podszedł do Adriana. Ten skakał i muuuuuczał.
- Gościu, luz - spódnicoman założył raperską czapkę.
Adrian spojrzał na niego.
- Dobra, po prostu ci ludzie są wkurzający - odezwał się Adrian.
Od kiedy krowy mówią?! Pół nagi spódnicoman wsiadł na Adriana i odjechali w siną dał. Ach, miłość spódnicomana oraz Adriana...
<Primciu? Miało być dłuższe...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!