Nie chciałem jej aż tak urazić. Gdy tylko Moon zniknęła w
swoim pokoju, ja zostałem sam w salonie. Raczej dyplomatą nie byłem, więc
wolałem nie denerwować Moon jeszcze bardziej. Jednak czymś musiałem się zająć.
Czym by tu się zająć, czym by tu się... ooo... GARAŻ. Otworzyłem drzwi a
moim oczom ukazało się sporych rozmiarów pomieszczenie. Nie zdążyłem
się dobrze przyjęć, kiedy od tyłu skoczyła nanieść Moon i wyciągnęła mnie z
pomieszczenia. Musiała mieć niezły słuch, jeśli usłyszała, jak otwieram tu
drzwi.
- Mówiłam coś! Do garażu nie wolno!
- Pff, mamy tu tak gnić i nic nie robić? - zapytałem znudzony.
- A co innego masz zamiar robić?
- Mmm, byłaś kiedyś w salonie gier?
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Jakoś nie było okazji.
- Świetnie.
Zacząłem przeszukiwać wszystkie kieszenie w poszukiwaniu drobniaków, których w rezultacie znalazłem dość sporo. Wsiedliśmy do samochodu. Tym razem, po długich namowach, to ja usiadłem za kierownicą.
- Tylko nas nie zabij — mruknęła Moon przed odjazdem.
Ruszyłem dość szybko i prawie w ogóle nie zwalniałem. Na dziewczynie jednak nie wywarło to większego wrażenia, wyglądała na przyzwyczajoną do takich prędkości.
Do pierwszego lepszego salonu z grami dotarliśmy w kwadrans, po drodze o mało nie robiliśmy się o latarnie, jednak przeżyliśmy. W salonie panował półmrok. Część automatów stała samotnie, część była okupowana przez rzeszę nerdów.
- Do wyboru, do koloru! - zamaszystym ruchem ręki ogarnąłem cały lokal.
<Moon? Coś nie miałam pomysłu na to opowiadanie, więc wyszło krótkie i mało ciekawe, przynajmniej moim zdaniem>
- Mówiłam coś! Do garażu nie wolno!
- Pff, mamy tu tak gnić i nic nie robić? - zapytałem znudzony.
- A co innego masz zamiar robić?
- Mmm, byłaś kiedyś w salonie gier?
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Jakoś nie było okazji.
- Świetnie.
Zacząłem przeszukiwać wszystkie kieszenie w poszukiwaniu drobniaków, których w rezultacie znalazłem dość sporo. Wsiedliśmy do samochodu. Tym razem, po długich namowach, to ja usiadłem za kierownicą.
- Tylko nas nie zabij — mruknęła Moon przed odjazdem.
Ruszyłem dość szybko i prawie w ogóle nie zwalniałem. Na dziewczynie jednak nie wywarło to większego wrażenia, wyglądała na przyzwyczajoną do takich prędkości.
Do pierwszego lepszego salonu z grami dotarliśmy w kwadrans, po drodze o mało nie robiliśmy się o latarnie, jednak przeżyliśmy. W salonie panował półmrok. Część automatów stała samotnie, część była okupowana przez rzeszę nerdów.
- Do wyboru, do koloru! - zamaszystym ruchem ręki ogarnąłem cały lokal.
<Moon? Coś nie miałam pomysłu na to opowiadanie, więc wyszło krótkie i mało ciekawe, przynajmniej moim zdaniem>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!