Gdy Lucas pilnował mięsa, ja wymknęłam się do salonu być podpierniczyć co
nieco kupionych przez Ishi ciasteczek, które mi naprawdę zasmakowały.
Ledwo przełknęłam pierwsze, usłyszałam paniczny krzyk Lucasa, a po chwili
poczułam swąd spalenizny. Wbiegłam do kuchni z bojowym okrzykiem.
- Jeśli spaliłeś cokolwiek z jedzenia, to gwarantuje, że Cię zabiję.
Ledwo jednak w kuchni się pojawiłam, stanęłam w progu z wybałuszonymi gałami i otwartą ze zdziwienia gębą. Z mięsa został pył. Kluski w garnku stojącym na palniku obok kipiały i co chwila, któraś wypadała na zewnątrz, sos pryskał na wszystkie strony skutkiem czego ściany, podłoga, cała kuchnia, ja i Lucas byliśmy czerwoni. Zwieńczeniem rej masakry był ogień, który już prawie doszczętnie spalił patelnie z mięsem i był w trakcie roznoszenia się po całym pomieszczeniu.
- COŚ TY NAROBIŁ?! - wrzasnęłam i rzuciłam się na niego z chochlą leżącą na blacie. - A ZAPOWIADAŁO SIĘ TAKIE DOBRE JEDZONKO.
Chłopak uniknął uderzenia w głowę I odskoczył w stronę lodówki.
- Jak możesz teraz martwić się o jedzenie, skoro KUCHNIA NAM PŁONIE! - Spojrzał na chohlę, którą trzymałam w ręce. - I zabierz to cholerstwo ode mnie!
Mimo wszystko dalej zbliżałam się do chłopaka z zamiarem wydłubania mi oczu. Bo to był mój pierwszy raz, kiedy nie zdemolowałam własnej kuchni. Ale jak widać nie tylko ja,nie mam talentu do gotowania. Różnica jednak jest taka, że Lucas właśnie podpalił kuchnie, a ja najwyżej musiałam odmalowywać ściany. No, teraz Ishi też musiała, bo jej kuchnia była czerwona. Lucas nie miał już gdzie uciekać, za plecami miał ścianę. Ku mojemu zdziwieniu-wlazł na lodówkę.
Nie ważne ile razy próbowałam go dosięgnąć-jestem kurduplem i raczej już nie urosnę, a chochla była ciut za krótka.
- Złaź! Zatłukę cię!
Lucas trzymał się kurczowo brzegów lodówki.
Wreszcie zmieniłam taktykę, wybiegłam na klatkę schodową i po chwili wróciłam do płonącej kuchni z gaśnicą. Przycisnęłam coś i nagle Lucas zmienił się w puchatego bałwana. Biała piana pokryła jednocześnie kuchnie, gasząc w ten sposób ogień.
- Musimy tu posprzątać, bo Ishi mnie stąd wyrzuci — stwierdził po chwili Lucas, gdy już odgarnął pianę z twarzy.
- Mmm, ale ja to bym jednak wolała coś zjeść — mruknęłam i szarpnęłam za drzwiczki lodówki.
Tą się zatrzęsła i Lucas wylądował na ziemi.
- Mogłabyś zacząć myśleć głową, a nie brzuchem?! - prychnął wściekły. - I nie wyjadaj mi zapasów!
Wyjęłam z lodówki jabłko i ugryzłam je. Rozejrzałam się po kuchni, o ile tak można było nazwać to pobojowisko.
- Czym to u myjemy? Domestosem?
- Chcesz mi płynem do mycia kibli kuchnie wysmarować?!
- Hmm, a może lepiej najpierw zabarykadować się przed Ishi? - zastanawiałam się.
W tym czasie Lucas przyciągnął mop i zaczął zbierać pianę.
- A ty spróbuj zmyć te plamy ze ścian — polecił mi, rzucając w moim kierunku wilgotną ścierkę.
Od razu mu wytłumaczyłam, że takie coś nie zejdzie, a ściany trzeba będzie odmalowywać.
- A ty to niby skąd wiesz? - mruknął podejrzliwie.
- Z własnego doświadczenia.
Lucas wyjrzał przez okno i nagle zbladł.
- Ishi wraca — powiedział z przerażeniem.
Oboje rzuciliśmy robotę i zabraliśmy się za szukanie kryjówek. W kuchni nie było czego szukać, w salonie też niewiele opcji. Wpadłam do łazienki, wpakowałam się pod prysznic i modliłam się, żeby Ishya tu nie zajrzała. Ciekawe gdzie wlazł Lucas.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, kroki i przeraźliwy krzyk Ishi.
- LUCAAAS, JAK CIĘ ZNAJDĘ, TO CI NOGI Z TYŁKA POWYRYWAM.
Kilka chwil później można było usłyszeć krzyk Lucasa. Boże miej go w opiece. Nagle chłopak wpadł do łazienki i wskoczył pod prysznic. Tuż za nim pojawiła się Ishi, w jednej chwili osłupiała.
- CZEMU ONA SIEDZI POD PRYSZNICEM?!
<Lucas?>
- Jeśli spaliłeś cokolwiek z jedzenia, to gwarantuje, że Cię zabiję.
Ledwo jednak w kuchni się pojawiłam, stanęłam w progu z wybałuszonymi gałami i otwartą ze zdziwienia gębą. Z mięsa został pył. Kluski w garnku stojącym na palniku obok kipiały i co chwila, któraś wypadała na zewnątrz, sos pryskał na wszystkie strony skutkiem czego ściany, podłoga, cała kuchnia, ja i Lucas byliśmy czerwoni. Zwieńczeniem rej masakry był ogień, który już prawie doszczętnie spalił patelnie z mięsem i był w trakcie roznoszenia się po całym pomieszczeniu.
- COŚ TY NAROBIŁ?! - wrzasnęłam i rzuciłam się na niego z chochlą leżącą na blacie. - A ZAPOWIADAŁO SIĘ TAKIE DOBRE JEDZONKO.
Chłopak uniknął uderzenia w głowę I odskoczył w stronę lodówki.
- Jak możesz teraz martwić się o jedzenie, skoro KUCHNIA NAM PŁONIE! - Spojrzał na chohlę, którą trzymałam w ręce. - I zabierz to cholerstwo ode mnie!
Mimo wszystko dalej zbliżałam się do chłopaka z zamiarem wydłubania mi oczu. Bo to był mój pierwszy raz, kiedy nie zdemolowałam własnej kuchni. Ale jak widać nie tylko ja,nie mam talentu do gotowania. Różnica jednak jest taka, że Lucas właśnie podpalił kuchnie, a ja najwyżej musiałam odmalowywać ściany. No, teraz Ishi też musiała, bo jej kuchnia była czerwona. Lucas nie miał już gdzie uciekać, za plecami miał ścianę. Ku mojemu zdziwieniu-wlazł na lodówkę.
Nie ważne ile razy próbowałam go dosięgnąć-jestem kurduplem i raczej już nie urosnę, a chochla była ciut za krótka.
- Złaź! Zatłukę cię!
Lucas trzymał się kurczowo brzegów lodówki.
Wreszcie zmieniłam taktykę, wybiegłam na klatkę schodową i po chwili wróciłam do płonącej kuchni z gaśnicą. Przycisnęłam coś i nagle Lucas zmienił się w puchatego bałwana. Biała piana pokryła jednocześnie kuchnie, gasząc w ten sposób ogień.
- Musimy tu posprzątać, bo Ishi mnie stąd wyrzuci — stwierdził po chwili Lucas, gdy już odgarnął pianę z twarzy.
- Mmm, ale ja to bym jednak wolała coś zjeść — mruknęłam i szarpnęłam za drzwiczki lodówki.
Tą się zatrzęsła i Lucas wylądował na ziemi.
- Mogłabyś zacząć myśleć głową, a nie brzuchem?! - prychnął wściekły. - I nie wyjadaj mi zapasów!
Wyjęłam z lodówki jabłko i ugryzłam je. Rozejrzałam się po kuchni, o ile tak można było nazwać to pobojowisko.
- Czym to u myjemy? Domestosem?
- Chcesz mi płynem do mycia kibli kuchnie wysmarować?!
- Hmm, a może lepiej najpierw zabarykadować się przed Ishi? - zastanawiałam się.
W tym czasie Lucas przyciągnął mop i zaczął zbierać pianę.
- A ty spróbuj zmyć te plamy ze ścian — polecił mi, rzucając w moim kierunku wilgotną ścierkę.
Od razu mu wytłumaczyłam, że takie coś nie zejdzie, a ściany trzeba będzie odmalowywać.
- A ty to niby skąd wiesz? - mruknął podejrzliwie.
- Z własnego doświadczenia.
Lucas wyjrzał przez okno i nagle zbladł.
- Ishi wraca — powiedział z przerażeniem.
Oboje rzuciliśmy robotę i zabraliśmy się za szukanie kryjówek. W kuchni nie było czego szukać, w salonie też niewiele opcji. Wpadłam do łazienki, wpakowałam się pod prysznic i modliłam się, żeby Ishya tu nie zajrzała. Ciekawe gdzie wlazł Lucas.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, kroki i przeraźliwy krzyk Ishi.
- LUCAAAS, JAK CIĘ ZNAJDĘ, TO CI NOGI Z TYŁKA POWYRYWAM.
Kilka chwil później można było usłyszeć krzyk Lucasa. Boże miej go w opiece. Nagle chłopak wpadł do łazienki i wskoczył pod prysznic. Tuż za nim pojawiła się Ishi, w jednej chwili osłupiała.
- CZEMU ONA SIEDZI POD PRYSZNICEM?!
<Lucas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!