29 sierpnia 2016

Od Amira c.d Prim

Gdy wpakowałem Prim do samochodu z związanymi oczami dopadły mnie wątpliwości. A co jeśli jej się tam nie spodoba? Eh... zacisnąć zęby i odpaliłem silnik. Celowo jechałem jak wariat żeby Prim się nie zorientowana gdzie jedziemy.
W końcu się zatrzymałem.
- Kto ci dał prawo jazdy? - wykrzyknął Prim gdy zgasł silnik.
- Oj tam nie przesadzaj - powiedziałem i dałem jej pstryczka w nos.
Ofuknęła mnie. Zaśmiał się.
Pomogłem jej wysiąść z auta i zdałem opaskę z oczu.
- Ale on śliczny - wykrzyknela i rzuciła mi się na szyję.
Domek przypominał apartamenty z nad morza z ciepłych krajów. Wyglądał bardzo solidnie i nowocześnie. Jedyna różnica w porównaniu z tymi apartamentami np. z Chorwacji była taka ze ten znajdował się na odludziu w lesie. Ale za to w jakim lesie! Pełno tu docierały słońca a około stu metrów od domku było jezioro, w którym można się było kąpać. Oczywiście jedzenie mogliśmy również sami zdobywać. Zadowoleni wzięliśmy walizki i podeszłym do drzwi. Otworzyłem je i wziąłem Prim na ręce.
- Co ty robisz? - zapytała śmiejąc się.
- Tradycja nakazuje by pannę młoda przenieść przez próg.
Zaśmiał a się. Wnioslem nasze walizki na górę.
Zastałem Prim przy kuchni. Złapałem ja w tali i położyłem jej głowę na ramieniu. Po czym zacząłem się kołysac wraz z nią.
Gdy zabrałem ja od kuchni chwilę się opierała ale kiedy włączyłem muzykę zamilkła i zaczęliśmy tańczyć.
Miałem rękę na jej tali a ona na moim ramieniu. Głowę oparła mi na klatce. Zaczęliśmy wirowac po całym salonie.
Po chwili w tańcu zaczęliśmy zwiedzać domek. Poszliśmy do pokoju z łóżkiem małżeńskim. Prim się uśmiechnęła.
Wyszliśmy na dwór i dotamczylismy do jeziora.
- Na trzy - powiedziałem
Chciała zaprotestować.
- Trzy - wykrzyknął em i skoczylem zmieniając się w wilka i ciągnąc Prim za sobą. Wypłynąłem śmiejąc się.
- Amir - wykrzyknela ja musze obiad robić.
Wyszczerzulem się.
- To ci trochę poprzeszkadzam. - powiedziałem i wziąłem ja za reke
Oparlismy się czułam o siebie oddychając głęboko. Po czym się pocalowalismy. Nie chcieliśmy przeszkadzać. Był to namiętny pocałunek.
Gdy skończyliśmy zacząłem dyszec i położyłem się na wodzie.
- Muszę iść zrobić coś na ząb bo robię się głodna - powiedziała i pocalowalismy mnie na pożegnanie.
Obiecałem że zaraz przyjdę.
Ten pocałunek znaczył dla mnie nie tylko miłość ale też inna rzecz... po raz pierwszy uświadomiłem że byłem gotowy... chciałem mieć potomka już się tak nie boję. Ale stwierdziłem że przecież to nie jest już teraz konieczne. Ale przynajmniej nie mam już strachu.
Wyszedłem z wody i stwierdziłem że pójdę pozwiedzać las. Zamieniłem się w wilka by poczuć ta atmosferę. I zacząłem biec.
Czułem wiatr w sierści i tą adrenalinę wypełniającą moje ciało. Nie wiedziałem gdzie biegnę. Nie miało to dla mnie znaczenia. Wiedziałem że muszę biec. Gdy poczułem zapach zwierzyny przystanalem i rozejrzał się. Zobaczyłem... nie to nie możliwe po konie mieliśmy pojechać jutro ale może to nie będzie konieczne... na polanie pasło się stadko dzikich koni. Najbardziej mnie zauroczyl czarny ogier z jedną skarpetką był masywny i stanowczy.
Po chwili odłączył się od swojego stada. To jest okazja. Pomyślałem. Podkładlem się do niego i gdy zamieniłem się w człowieka wyjąłem line z kieszeni. Sporządziłem lasso i zarzuciłem na szyję zwierzęcia. Po czym na niego wskoczylem.
Nigdy dotąd nie ujezdzalem konia ale powiem że było to nie lada wyzwanie. Kon wiezgal rżał i był nieustanny. Na szczęście nie miałem problemu z jazda na oklep. Po chwili koń zaczął się uspokajac wiedząc że nic już nie wskura. Pogłaskalen go i zapewniam że ze mną nic mu nie grozi. Dobrze ze zwierzęta były do mnie dobrze nastawione.
Nazwę go...  Midori
Zadowolony z mojego nowego przyjaciela zrobiłem prowizoryczna uprząż z liny i przywiązalem go do drzewa. Zastanawiałem się czy już wracać...
Nie.... chociaż zrobiłem się głodny. No trudno można zapolowac.
Zanim się zamieniłem w wilka doszedłem trochę od konia.
Zacząłem weszyc. Poczułem zapach królika. Lepsze to niż nic. Zmierzyłem się do skoku i dorwalem skubańca. Zacząłem się zajadac. Gdy skończyłem umylem się ale nie zauważyłem małej plamki krwi na bucie.
Nie chciałem jechać na koniu ale jesteśmy musiałem. Chciałem jeszcze raz poczuć ta wolność. No cóż jutro też jest dzień...
Gdy dotarłem do domu Prim akurat miała mnie wołać. Miałem rozczochrane wlosy i rozgrzane ciało a mój wzrok iskrzyl. Czułem wolność. I miłość zarazem...
Uśmiechnął się do oniemialej Prim. Wiedziałem że czekają mnie pytania i opowiedzenie o wszystkim.
(Prim?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits