Szczerze mówiąc, w tym basenie mógłbym siedzieć wieki. Ale niestety, chlor w basenie źle wpływał na moje włosy. Ale nie zwracałem zbytnio na to uwagi. Ponownie pocałowałem Tene.
- Jesteś moja… - wyszeptałem jej do ucha i przytuliłem mocniej. Staliśmy jeszcze tak długo, aż nie przyszedł ten wścibski kocur.
- Jak małe dzieci… - Ice mruknęła przyglądając się nam. Westchnąłem i niestety musieliśmy wyjść.
- To ja się idę pakować… - Tene uśmiechnęła się i poszła do domu.
Ja odprowadziłem ją wzrokiem i usiadłem na trawie.
- Chyba mnie ze sobą zabierzecie… Prawda…? – Ice zaczęła się do mnie łasić.
- C-co proszę…? – zapytałem zdziwiony.
- Słyszałeś! – prychnęła.
- Kotów nie można wpuszczać na pokład… - chciałem jej wytłumaczyć lecz się nie dało.
- Do torby mnie wsadzisz… - mruknęła i odeszła. Do… torby…? Kot w torbie…? Hyh. Nie jestem pewien. Oj, przecież nic jej się nie stanie jak zostanie sama przez jakiś czas…
Nie zwróciłem nawet uwagi, że byłem już suchy. Tylko gorzej z włosami. Naturalnie są miękkie, lśniące… A po chlorze… chropowate… i takie… nijakie… No takie dziwne…
Po chwili poczułem, że czymś oberwałem. Obok mnie leżała szczotka.
- UCZESZ TE KUDŁY BO WYGLĄDASZ GORZEJ OD TWOJEGO OJCA! – usłyszałem krzyk naburmuszonej Ice. No miłe to nie było. Ale niestety… Mam takiego wrednego kota.
Uczesałem włosy i jakoś było lepiej. Wtedy zobaczyłem, że Tene była już gotowa.
Wstałem, przyniosłem swoją walizkę i otworzyłem auto. Podniosłem walizkę Tene i delikatnie się zachwiałem.
- Ym… Skarbie…? Kamienie masz w tej walizce…? – mruknąłem kiedy udało mi się włożyć ją do auta.
- Nie przesadzaj… - poczochrała mnie po głowie i usiadła do auta. Uśmiechnąłem się i zrobiłem to samo.
- No to jedziemy… - powiedziałem i włączyłem silnik.
***
Auto zostawiłem na parkingu i po chwili byliśmy już na hali odlotów. Musieliśmy trochę poczekać, ponieważ byliśmy przed czasem, i tak właśnie zebrało się kilka rodzin, które zapewnie, lecą tym samym samolotem.
Gwar, krzyki dzieci, śmiechy… Przez to rozbolała mnie głowa. Już się boję co będzie w samolocie… TOŻ TO SĄ PSYCHICZNI LUDZIE!
***
Zajęliśmy swoje miejsce w samolocie. I oczywiście nie myliłem się, to są psychopaci…
( Tene? Przepraszam, że takie słabe i krótkie ;_;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!