Dwójka nawet się nie skapnęła, kiedy na niebie pojawił się księżyc. Nightengale po oprowadzeniu wadery usiadł pod klifem i zaczął coś mruczeć do siebie. Tyksona postanowiła go nie denerwować i usiadła niedaleko dębu. Basior jednak zauważył to kątem oka i podszedł do niej po cichu.
- Nic się nie stało. Jak chcesz, możemy pogadać.
Wadera uśmiechnęła się ponuro i spojrzała na wielkie drzewo. Zaczęła go okrążać i powiedziała cicho:
- Pamiętam to miejsce. Spotkałam tutaj Darknessa. Po raz pierwszy. Leżał i przytulał białą waderę. Kochał ją. To była jego córka. Zimna, niczym lód ledwo oddychała swoimi drobnymi płucami. Jej krew była...inna. Zielona. Przestała oddychać, a ja pomogłam przy jej reanimacji.Wtedy basior..wydawał się taki czuły i był mi wdzięczny. Zaniosłam waderę do jaskini przyszłej żony Wilkobójcy, która pomogła jego córce. Liczne zabiegi, eliksiry, była nawet jedna operacja. Na darmo. Dziewczynka zginęła. To jednak zbliżyło mnie i Darknessa..ale..to nie była miłość. On nic do mnie nie czuł. Zignorował mnie. A później...zgwałcił. - ostatnie słowo wadera wymówiła bardzo cicho. Jakby bała się go.
Basior spojrzał na nią z niemałym współczuciem. Tyks jednak się nie rozpłakała, chociaż miała na to ogromną ochotę. Postanowiła grać twardą.
<Nightengale? Wiem, krótkie, ale to przez nawał obowiązków ;-:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!