09 lipca 2016

Od. Kasai i Mine "Śmiertelne domostwo" do Dessari

Włóczyłam się po Delcie wraz z pięcioma innymi wilkami. Od dłuższego czasu nie mogliśmy znaleść pożywienia nie mówiąc już o schronieniu. W oddali zauważyliśmy dom trochę dziwnie, że akurat tu stała willa.
 Dom był istną ruina, ale nie mieliśmy wyboru gdyż zaczęło padać. Wbiegliśmy do środka może nie było tam przyjemnie, ale było sucho. Rozdzieliliśmy się by sprawdzić czy kogoś tu jeszcze niema. Podłoga była jeszcze mocna więc bez problemów mogliśmy po niej chodzić. Nagle usłyszałam krzyk pobiegłam do jego źródła, to samo zrobiła reszta. Gdy dotarliśmy na miejsce gdzie płakała wadera nad ciałem basiora który miał otwarty pysk i było brak mu języka.
-Okropny widok.
Powiedział jeden z wilków, podeszłam do wadery.
-Kiri co się stało?.
-N...niewiem... Coś ..nas zaatakowało, ale zabiło tylko jego bo krzyknął.
-Spokojnie.
-Zabierzcie ja stąd.
Wilki wyszły a ja wyczułam czyją obecność.
-Pokarz się chyba że tchórzysz!?
Rozległ się dziwny śmiech, po czym na ścianie ukazała się Mine.
-Ja now tchórze!
Odparła.
-No newscast ciebie mi tu brakowało?
Demonek tylko fukną.
-Ty to zrobiłaś?
-Ja.?(powiedziała zaskoczona) Nie tkam języków, są ohydne.
-To co tu robisz?
-Proste Vidal sir przed burzą, a przy okazji zabrać to ciało zanim spłonie.
-Spłonie?
-No tak nieżywi w tym dominated się palą.
Jak powiedziała tak zrobiła i zniknęła. Dopiero teraz zauważyłam, że w tym pokoju jest mnóstwo lalek a raczej kukiełek. Wróciłam do reszty nikt nie wiedział co jest grane.
-A gdzie jest Roder?
Zapytał Oz, wszyscy spojrzeli na siebie usłyszeliśmy krzyki. Pobiegliśmy na górę rozejrzeliśmy się otworzyliśmy drzwi do łazienki i zastaliśmy przerażający widok. (Wybacz Kasai, ale nie byłam w stanie wstawić żadnego obrazku ;_:)
 Trup ostatni ruch wykonał w stronę podłogi. Po chwili jego ciało splunęło, od razu skierowaliśmy się do wyjęcia ale nie dało się go znaleźć a na dodatek okna to nie okna tylko lampy.
-No bez jaj...co to ma być?
  Zeszliśmy do kuchni znaleźliśmy coś do jedzenia więc, w końcu coś zjedliśmy. Zrobił kto jeden krok na przud gdy podłoga się pod nami zawalił wylądowaliśmy w wodzie szybko weszliśmy na ponton który wyczarowałam. Niestety ktoś go przebił i jeden z naszych wpadł do wody i został zaatakowany przez dziwne stworzenia. Gdy wyszłam z dziury zauważyłam jednego z naszych nabitego na deski.
-K..as u...u..uciekaj s.t.ą.d...
-Ci... Wszystko będzie dobrze.
Wilk się uśmiechnął.
-spot...kam się z rodzeń...nstw..em.
Po czym zmarł, ujrzałam główne drzwi. Ruszyłam w ich stronę dość ostrożnie nagle ziemia zaczęła mi się osuwać spod łap i szczekały we mnie szczały. W końcu wydostałam się na zewnątrz z ogromną ilością ran i straciłam przytomność.
MINE
-Dom znowu zebrał swoje żniwo, choć jednemu udało się zbiec.
Podeszłam do wadery ledwo co żyła, jaką to ochotę miałam by ją zabić, ale nie miałam inne plany.
Podniosłam ja z ziemi i przeniosłam do mojej kryjówki po czym ja opatrzyłam. Była mocno po ramiona i na dodatek miała w sobie truciznę. Podałam jej odtrutkę po czym ja zabrałam stamtąd. Na moje szczęście znalazłam Deesari.
-Ej...!
Zawołałam a ona się odwróciła.
-Co Mine?
-Mam dla was prezent.
Rzuciłam ciało wadery z siebie.
-Co to?
-To członkini WKJN, zostawiam ci ja. Może dowiecie się czegoś ciekawego.
Powiedziałam po czym znikł. Wadera wzięła ze sobą Kasi a ja wróciłam do obserwacji.
(Dessari?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits