Amir zaczął coś mówić.( powiem, że w garniturze wyglądał ślicznie...)
Nic nie słyszałam, byłam za bardzo w szoku. W końcu doszło do mnie
ostatnie zdanie.
- Nie powinniśmy im przeszkadzać... - uśmiechnęłam się. Spojrzałam na
ojca. Spojrzał na mnie przeszywającym, morderczym wzrokiem. Nie zdążyłam
nic zrobić, ponieważ Amir złapał mnie za rękę i wybiegliśmy z kościoła.
Pobiegliśmy w stronę domu. W tym czasie musiałam zdjąć te białe obcasy.
Wiecie jak trudno się w nich biega!? Weszliśmy do domu. Oparłam się o
drzwi, z trudem łapiąc powietrze. Amir bez słowa przytulił mnie tak
mocno, że prawie mnie udusił. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się.
Pocałowaliśmy się. Potem patrzyliśmy sobie w oczy. Amir odchrząknął.
- Prim. Wiem, że to trochę nie ten moment, ale... - powiedział i uklęknął przede mną.
- Czy wyjdziesz za mnie? - zapytał z nadzieją w głosie, otwierając
pudełeczko z pierścionkoem. Zatkało mnie. Wpatrywałam się zdziwiona w
chłopaka. Jeśli powiem " Tak " z tym słowem moje życie zmieni się na
lepsze. Będę szczęśliwa, kochana, czego mi brakowało... Będziemy zawsze
razem... Jeśli powiem " Nie " zniszczę tym całą jego i moją nadzieję,
zniszczę sobie życie... Popadnę w depresję, popełnię samobójstwo...
- Tak! - pisnęłam i rzuciłam się mu na szyję. Trochę przesadziłam...
Stracił równowagę i runął razem ze mną na podłogę. Płakałam ze
szczęścia. Przytuliłam się do niego... Poczułam, że wypuszcza powietrze z
ulgą.
- Tak... - powtórzyłam uśmiechając się. Amir odwzajemnił uśmiech Założył mi na palec pierścionek. W
- Śliczny... Musiał kosztować majątek... - wyszeptałam.
- Oj tam, oj tam... - wymruczał mi we włosy. Pocałowałam go... I potem
znowu... I znowu... Znowu... No cóż trwało to długo... Dzisiaj był chyba
mój najlepszy dzień na świecie... Oczywiście dzień zaczynający się od
14:12 do teraz...
- Przepraszam, że odeszłam... - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Nie przepraszaj... - uśmiechnął się gładząc mój policzek.
- Kocham cię... - wyszeptałam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową...
Powiem, że wygodnie leży się na podłodze... Tak przyjemna chwila... Tak
wspaniała atmosfera... No i oczywiście tą chwilę przerwało niecierpliwe
pukanie do drzwi.
- To chyba jakiś żart... - powiedziałam załamana, już miałam się
podnieść, ale drzwi się otworzyły. Do domu wszedł ojciec. Kiedy nas
zauważył otworzył zdziwiony oczy.
- C-c-co to ma znaczyć?! - warknął czerwony ze złości.
- Jakiś problem? - westchnęłam i podniosłam się. Amir zrobił to samo.
- Tak! Chyba nie powiesz, że uciekłaś dla niego! No chyba jeszcze nie
powiesz, że tak bardzo się kochacie, że się tobie oświadczył?!
Podeszłam do niego.
- Odpowiedź brzmi tak: Tak, uciekłam dla niego bo go kocham... I jeszcze
tak, oświadczył mi się... I wiesz? Zgodziłam się! - uśmiechnęłam się i
pomachałam mu pierścionkiem przed nosem. Ojciec otworzył usta ze
zdumienia. Spojrzał na Amira morderczym wzrokiem. Podszedł do niego. Ja
wyjęłam sztylet ( tak na wszelki wypadek). Złapał go za ramiona.
- Jeśli skrzywdzisz Prim, jeśli przez ciebie zapłacze... Zamorduję... -
wysyczał, a po chwili się uśmiechnął. Pierwszy raz widziałam jak
uśmiecha się szczerym uśmiechem. Nie takim pedofilskim, psychopatycznym,
tylko szczerym. Teraz mi aż otworzyły się usta ze zdumienia. Po prostu
mnie zatkało. Upuściłam sztylet i zemdlałam.
( Amir? Miłośnik jednorożców stał się miły 0-0)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!