07 czerwca 2016

Od. Graya c.d Tenebrae

Tene położyła głowę na moim ramieniu i zasnęła. Uśmiechnąłem się. Jak śpi jest jeszcze słodsza niż normalnie. Wpatrywałem się w nią jak anioła. Normalnie świata za nią nie widzę. Po chwili złapała się za brzuch i zaczęła chaotycznie łapać powietrze. Przestraszyłem się.
- Tene... - delikatnie dotknąłem jej policzka. Nie zaeragowała. Zrobiło mi się gorąco, a jeśli co jej się stało? Wpadłem w panikę.
- Tene! - złapłem ją za ramiona.
- Nie! - krzyknęła i otworzyła oczy. Była cała przestraszona.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała zdziwiona.
- W parku...
Odetchnęła z ulgą.
- Więc to tylko sen... - wyszeptała wciąż, miejąc problem aby złapać oddech. Nie wiedziałem o co chodzi. Przytuliłem ją.
- Ale już wszystko dobrze, tak? - zapytałem z troską. Dziewczyna kiwnęła głową. Ale było widać, że coś ją gnębi...
- Ale napewno? - chciałem się upewnić, no cóż jestem nadopiekuńczy...
- Napewno... - odpowiedziała i uśmiechnęła się. Odwzajemniłem uśmiech. Chciałem nas przeteleportować do domu, ale niestety wkurzony Darkness odebrał wszystkim moce. Więc po prostu świetnie! A jeśli na ziemi zaatakuje nas opętaniec? Jak będę bronił Tene? Patykiem? Pięśćmi, debilu... Ale mogą mieć moce, a ja nie! Byłem wkurzony na maksa. No i wykrakałem... Usłyszałem śmiech.
Spojrzałem na Tene i westchnąłem.
- Ty lepiej uciekaj do domu... Bez mocy to już nie to samo... - powiedziałem i zamieniłem się w wilka. Dziewczyna przystanęła i spojrzała na mnie.
- Uciekaj! - warknąłem. Z jej oczu poleciały łzy i pobiegła przed siebie.
- No dalejjj wilczkuuu... - wysyczał. Wystrzeżyłem kły. Rzuciłem się na opętańca. Ten z nadludzką siłą mnie odepchnął, kalecząc przy tym w łapę. Syknąłem. Po raz kolejny rzuciłem się na niego i rozszarpałem rękę.
- Cholerne psisko! - krzyknął i drasnął mnie w brzuch. Na to to sobie nie pozwolę! Zamieniłem się w człowieka. No i pierwszy błąd, rana się powiększyła. Nie zwróciłem na to uwagi, chociaż bolało niemiłosiernie. Podeszłem do niego i uśmiechnąłem się.
- Skoro tak się bawimy... - wyszeptałem i z całej siły uderzyłem go pięśćią w brzuch. Z jego ust poleciała krew. Następnię przywaliłem w twarz. Opętaniec upadł. Odebrałem mu sztylet i schowałem do kieszeni.
- Nie chce mi się ciebie zabijać, ale jeśli znowu cię spotkam... Nie zawacham się... - powiedziałem i ostatkiem sił skierowałem się w stronę domu. Z każdą chwilą rana na nodze i na brzuchu coraz bardzej dawała się we znaki. No Gray... Musisz poćwiczyć, walczyć bez mocy...
***
Przy drzwiach nie miałem już sił. Złapałem klamkę i delikatnie uchyliłem drzwi. Zrobiłem jeden krok i upadłem.

( Tene?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits