Co się wydarzyło przez ten jeden dzień? Wszystko to co prześladowało
mnie przez całe moje życie... Najgorsze jest to, że ojciec może
wrócić... I może nas pozabijać... Jestem córką demona... Świetnie!
Najbardziej boję się tego, że JA mogę zrobić coś Amirowi... Ale czy
ojciec mówił prawdę? Czy naprawdę kiedyś stanę się demonem jak on? Jeśli
coś mu się stanie... To będzie tylko moja wina...
Obudził mnie wiatr, ten sam wiatr, który wiał przy pojawieniu ojca.
Zerwałam się z łóżka i wyjrzałam za okno. Odetchnęłam z ulgą. Była
śliczna pogoda. Spojrzałam na zegarek.
- 6:45... Studia... - wyszeptałam do siebie i poszłam się ubrać.
Otrzywiście w moim stroju musiało być coś koloru miętowego, a teraz były
to rurki. Zeszłam na dół. Nie było tam nikogo. Rozejrzałam się po całym
domu. Na stole leżała karta. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam.
- Wyszłem do sklepu, nie martw się.
Kc Amir. - uśmiechnęłam się i wyszłam. Przeleportowałam się przed budynek. Weszłam do sali i usiadłam na miejscu.
Eh... Długie dyskusje na temat prawa... Paragrafów... Kodeksów Prawnych... Mieliśmy nowego profesora... Był jakiś dziwny...
- Macie dwa dni na nauczenie się wszystkich paragrafów Kodeksu Prawnego.
- powiedział i podszedł do mnie. - Panno Frost zostanie Pani po
lekcjach.
Kiwnęłam głową. Po skończonych lekcjach zostałam w sali.
- Svanno, a raczej Prim...
Zatkało mnie. Spojrzałam na niego zdezorientowana. On przybił mnie do ściany.
- Mroku kazała wybić wszystkich z WKN - wysyczał. - A tu mamy jeszcze wędrowca...
Przełknęłam ślinę.
- O jednego wędrowca mniej, większe szanse Mroku...
Dotknęłam jego szyi i obwinęłam wokół niej pnącze. On zaczął się dusić.
- Po moim trupie... Mroku nigdy nie wygra.... - uśmiechnęłam się i
wybiegłam. Za budynkiem odetchnęłam z ulgą. Było blisko... Pobiegłam
szybko do domu.
- Amir?! - krzyknęłam z oczekiwaniem na odpowiedź. Zero. Wzięłam
ponownie kartkę do ręki. Pisał ją kiedy była godzina 5:59... A teraz
jest po piętnastej!
Mój Boże... A jeśli to znowu ojciec? Wybiegłam z domu. Znowu panika. A
jeśli już nie żyje? Jezu Prim! Ogarnij się! Usłyszałam śmiech i krzyk
Amira. Jezu, znowu to samo. Pobiegłam szybciej i zauważyłam ojca...
- Prim! - Amir krzyknął. Ojciec odwrócił się w moją stronę. Uuuu... Miał całą poparzoną twarz. Musiał oberwać od Amira.
- Primcia. Dotrzymałem słowa! - krzyknął ojciec z uśmiechem i przejechał
Amirowi nożem po ręcę. No, nie... Takie tortury jak w namiocie... No
już chyba wiem kto ich uczył. Przywołałam miecz i pobiegłam w stronę
ojca. Przyłożyłam mu miecz do szyi.
- Spróbuj go jeszcze raz dotknąć a pożałujesz... - wyszeptałam mu do
ucha, w tym samym czasie oplatając mu kującym pnączem rękę. Ojciec
podciął sobie rękę i pokazał mi ją.
- Widzisz... To krew... - uśmiechnął się. - Jeśli będziesz taka jak ja... To będzie jedyne czym będziesz mogą zaspokoić głód...
Odsunęłam się. Ojciec odsunął się od Amira.
- No to co? Spróbujesz? - zapytał przykładając mi rękę do twarzy.
Szkarłatna krew spływała po jego ręce. Bałam się, ale nie, że może mnie
zbić... Tylko tego, że mogę stać się taka jak on... Po chwili usłyszałam
bzyczenie komara.
- Yhhh! Tak to ja się nie skupię! - krzyknęłam i odeszłam tak po prostu. Podeszłam Do Amira i go przytuliłam.
- Wiesz co robić? Skup się na celu... - uśmiechnęłam się i podałam mu łuk.
- Skończyliście już? - ojciec zawołał znudzony.
- Tak, tak... - mruknęłam i uklęknęłam aby " poprawić sznurówki ".
- Długo będziesz tego buta wiązać? - zapytał zdenerwowany. Też debil z tgo mojego ojca... To były szpilki...
- Teraz... - powiedziałam do Amira. Chłopak wycelował w płuco.
- To są szpilki pedale! - warknęłam i odsunęłam się, aby Amir mógł
strzelić. Strzała poleciała ze świstem. Ojciec jęknął i zaczął się
dusić.
( Amir?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!