31 maja 2016

Od. Kelley c.d Mine, Ryu



Spokojne, nudne popołudnie. Z resztą, jak zwykle. Czego się spodziewać po nic nie znaczącej atmosferze. Kleofas zapewne gdzieś się błąka albo spędza czas z Mroku. Abyzou poleciał zarżnąć trochę jedzonka dla siebie. Westchnęłam, po czym walnęłam głową o ścianę. Wiem! Kelley, poszukiwaczka przygód, nadchodzi! Zadowolona z siebie teleportowałam się na najbliższe drzewo.
-Dziś różowe? -usłyszałam głos chowańca.
Zwisnęłam w dół  na gałęzi. Przyzwyczaiłam się, z resztą bez powodu ubrałam mini.
-Tak, różowe z koronką! Idę ku przygodzie. A ty... Nawet nie waż ruszyć się za mną! -uśmiechnęłam się słodziutko.
Widziałam zażenowaną minę, znowu nie chce we mnie uwierzyć... Zwinnie zeskoczyłam na ziemię, automatycznie przemieniając się w wilka. Wolnym kłusikiem ruszyłam przed siebie. Jakiś krzyk? Nie... To po prostu kogoś obecność. Na moim terenie? Ach... Zapewne zmierzają ku Mroku... Ale po co? Przyśpieszyłam kroku. Zdecydowanie doszło do jakiegoś sporu.
Nie ładnie, nie można tłuc się bezinteresownie na moim terenie. Przemieniłam się w człowieka, i stosownie ukryłam przy krzakach. Pomimo mojego zaniżonego talentu w ukrywaniu się, nie powinni mnie zauważyć. Priorytetem jest zakończyć walkę, ale w odpowiednim momencie. Niech trochę się potłuką, rozrywka to cud! Facet i Kobieta, o ile mój wzrok się nie myli. O... Dziewczyna trafiła na drzewo. Lustrująco przyglądałam się każdym ruchom obcych.  Dotknęła drzewo? Owady? Serio... Te ohydctwa? Ledwo powstrzymałam się od śmiechu. Uu... Przestały atakować? Uu... Trochę za daleko to zaszło. Broń palna? Dziewczyna ledwo uniknała wszystkich strzałów. Ale jej wytrzymałość sięgała kresu. Po chwili, dostała kulą w nogę, w ramię. Zemdlała... Poczekałam moment. Zaraz się obudzi, będzie strasznie osłabiona. Innymi słowy nadchodzi moja kolej. Otworzyła oczy. Facet zbliżył się. Zamierzał zakończyć jej życie mieczem? Zatrzymam to bez problemu. Zamachnął się... AKCJA! Zteleportowałam się obok leżącej dziewczyny. Dotknęłam ją i przeteleportowałam ją kilka metrów dalej.
-Momenick, zaraz wszyściutko wyjaśnimy! -mój głos przybrał podekscytowanego tonu.
Zbliżyłam się do chłopaka.
-Kim jesteś? -odpowiedział zirytowany.
Zapadła cisza. Ile on miał wzrostu? Kolejny minus bycia niskim. Uniosłam głowę do góry. Włosy uczesane w kitkę. Z wyglądu nie był zły... W oczach mężczyzny było widać zakłopotanie.
-Meltdowner. -uśmiechnęłam się podając mu dłoń, niepewnie uścisnął ją. -Alpha Watahy Zachodu. -dodałam ciszej wyszczerzają się jeszcze bardziej.
Gwałtownie puścił moją rękę. Pff, mogłam nie mówić. Najwyraźniej należy do WKN, mam wrażenie, że tamta dziewczyna także. W takim razie, nie powinnam go tolerować... Chociaż, póki co pokażę się z 'lepszej' strony.
-A jakie jest twoje imię? -spytałam totalnie ignorując puszczenie dłoni.
-Nie powinno cię to interesować. -otrzymałam oschłą odpowiedź.
Uśmiechnęłam się sztucznie. Wilki z Karmazynowej są takie... Męczące? To chyba dobre określenie.
-Mym, w takim razie... Dlaczego ta dziewczyna jest taka poszkodowana? -odpowiedziałam niewinnie, wskazując palcem na wyczerpaną istotę. -To chyba jest już moją sprawą, pomimo tego, że należycie do WKN.
Poczułam zapach krwi, na moim ramieniu pojawiła się ręka poszkodowanej. Wstała? Czy może jeszcze ja zostałam nadziana na walkę?
<Mine, Ryu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits